Marek Śledź Jacek Zieliński
fot. Marcin Szymczyk

Marek Śledź: Namawiam Pazdana, Kucharczyka i Kopczyńskiego na powrót do Legii

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Asystent Trenera

09.06.2023 11:00

(akt. 10.06.2023 09:47)

– Chciałbym wychować zawodnika samodzielnego, kompletnego, potrafiącego skorzystać ze środowiska w najlepszy sposób dla siebie, bo mimo że uprawia sport zespołowy, to jest jednostką – mówił Marek Śledź, dyrektor akademii Legii, który był gościem programu #PrzyKawie na kanale Asystent Trenera.

– Praca na poziomie akademii opiera się o mnóstwo przestrzeni, które mają przygotować młodego człowieka do jego dorosłości. Projekt, leżący obecnie w moich rękach, związany z Legią, nazwałem akademią siedmiu perspektyw, dającą ogromne możliwości, które pozwalają na olbrzymią wszechstronność. Mam sporą nadzieję, że wychowankowie osiągną sukces w dorosłym życiu, w różnych obszarach, dziedzinach. Dla wielu z nich najważniejszy mecz będzie toczył się nie na boisku, lecz poza nim, ale celem mojej pracy jest wychowanie tych, którzy osiągną sukces na murawie. Chciałbym wychować zawodnika samodzielnego, kompletnego, potrafiącego skorzystać ze środowiska – które my, jako trenerzy, powinniśmy mu stworzyć – w najlepszy sposób dla siebie, bo mimo że uprawia sport zespołowy, to jest jednostką.

– Istotniejszy jest piłkarz, czy zespół? Uważam, że zawsze najważniejszy jest zawodnik, który rozwija się poprzez drużynę, a nie jej kosztem. Jeżeli gracz będzie wspaniały, ale całą świetność odda zespołowi w meczu, to sądzę, że to najwyższy wymiar profesjonalizmu, człowieczeństwa w sporcie.

– Jeśli np. pozyskujemy zawodnika z województwa zachodniopomorskiego, ściągamy go na Mazowsze, to tworzymy pewien wymiar rewolucji dla dziecka, rodziny. Nigdy nie daję rodzicom gwarancji, że na pewno wychowam ich syna na piłkarza. Ale podejmując działania w komunikacji z graczem oraz jego najbliższymi, zawsze mówię i uczę, również trenerów, skautów oraz departament rekrutacji, że w tym musi być system, nie może być przypadku. Trzeba dokonać działań, które pozwolą nam na to, by zaprognozować drogę zawodnika, mieć na nią pomysł.

O filozofii, inspiracji

– Jeśli chodzi o periodyzację taktyczną, to najbliższy jest mi Półwysep Iberyjski, ale nie jest tak, że zamykałem się tylko w tych przestrzeniach. Przykładowo, wpływ na modernizację makrocyklu, a potem mikrocyklu szkoleniowego miały Ajax, Anderlecht, Athletic Bilbao. Te kluby dokonywały pewnych działań, które zwiększały efektywność treningową, szkoleniową. Ja się z tego uczyłem, korzystałem, bo uważam, że trzeba być otwartym edukacyjnie na wszystko, co się dzieje. Najgorszą rzeczą jest usiłowanie bezmyślnego kopiowania czegokolwiek. Musimy nauczyć się korzystać z wiedzy na poziomie adaptowania wartości do miejsca, strategii, kultury, tożsamości. 

O Legii, akademii, zmianach

– Stołeczna akademia, podobnie jak cała Legia, jest dla mnie projektem prowadzącym do bardzo ekskluzywnych doświadczeń. To klub wyjątkowy, o pięknej tradycji, historii. Nie deprecjonując wartości żadnego miejsca, w którym wcześniej pracowałem – żadne z nich, w tej kategorii, o której teraz powiem, nie może się zbliżyć do Legii. Uważam, że kultura pracy, relacji międzyludzkich, standaryzacja projektu to elementy, które są na najwyższym, europejskim poziomie. To wartość, która buduje we mnie jeszcze większą presję odpowiedzialności, bo tego po prostu nie można zmarnować.

– Wiadomo, że Legia, w momencie mojego przyjścia, czyli rok temu, już dysponowała dość wysokimi parametrami funkcjonowania, selekcyjnymi, szkoleniowymi. Oczywiście, nie ukrywam, że zmian jest sporo, ale one nie mają charakteru rewolucyjnego. To raczej modyfikacje strukturalne, personalne, prowadzące do zwiększenia efektywności szkoleniowej. Dziś nie mogę postawić sobie za cel bycie najlepszym w Polsce, bo sądzę, że przy tych warunkach, które są mi dedykowane, to niemalże obowiązek. Traktuję to jako sukces. Będziemy chcieli należycie spełnić ten obowiązek.

– Jeżeli ten projekt ma kiedykolwiek przynieść wartość dodaną, sportową, ekonomiczną, to musimy mierzyć i celować w Europę. Takie działania podejmowałem przy wszystkich projektach, aczkolwiek nie w każdym miejscu było to możliwe i osiągalne. Tu z pewnością jest.

O skautingu międzynarodowym, obserwowanym Tadżyku

– Otworzyliśmy działanie związane ze skautingiem międzynarodowym. Nie ze względu na to, że nagle pragniemy pozyskać zawodników zagranicznych, bo są lepsi od tych, których mamy, tylko dlatego, że chcemy stworzyć akademię wielokulturową, wielojęzykową, wielonarodową.

– To jest przygotowanie młodego człowieka do tolerancji, funkcjonowania w środowiskach, w których przyjdzie mu występować, jeśli zostanie zawodowym piłkarzem. Wyznanie, kolor skóry, język, czy nacja to aspekty, które nigdy nie powinny być barierą, tylko elementami pewnej normy, gdyż obecny futbol, na poziomie wysoko kwalifikowanym, jest dyscypliną międzynarodową, wielokulturową. Uważam, że to dobra lekcja zarówno dla graczy, jak i trenerów.

– Obserwujemy dzieciaczka, który znajduje się już w Polsce, jest Tadżykiem, muzułmaninem. Chcę mieć go u siebie, dlatego że nauczy nas np. ramadanu, jak go żywić, zmieniać koncepcję. To przebogata rzecz, trzeba tego doświadczyć. Nie boję się, aczkolwiek wiadomo, że musimy się na to dobrze przygotować.

O ekskluzywności, podejściu zawodników akademii

– Projekt Legii, LTC jest wyjątkowo ekskluzywny. Niestety, bardzo często jest tak – co nie tyczy się jedynie stołecznego klubu, tylko naszego życia – że ekskluzywność prowokuje do dozy pychy, samozadowolenia. To nie są czynniki, które dobrze kształtują sportowca. Gdy podążamy w kierunku pyszności życia, to samokrytycyzm maleje. W strukturach Legii nie można tego generalnie określić. Jest duża grupa zawodników, którzy są zdeterminowani do osiągnięcia sukcesu, wsłuchani w dobrą radę, ale jednocześnie samodzielnie aktywni. Innej grupy trzeba uczyć aktywności. Jest także grupa – zapewne złożona z rodziców i dzieci – malkontencka, niezadowolona, niecierpliwa, uważająca, że wiele im się należy, zadająca pytania: "Dlaczego nie jestem w starszym roczniku? Ja już na to zasługuję". Jeśli znajdujesz się w rękach fachowców, trafiłeś do miejsca, w którym jesteś otoczony dobrą opieką szkoleniową, to zaufaj ludziom.

O działaniach w akademii, ukierunkowanych na rozwój indywidualny

– Takim działaniem jest np. zwiększenie częstotliwości pracy indywidualnej z zawodnikami, dedykowanej w konkretnych programach. Chodzi o uwypuklenie zalet, korektę deficytów. Wspomnę również o utrzymaniu w większym zakresie odpowiedzialności i pracy byłych piłkarzy, trenerów, którzy stanowią wartość dodaną jako wybitni praktycy. Mówię o Darku Kubickim, Marcinie Mięcielu, Tomku Jarzębowskim, Tomku Sokołowskim, czyli postaciach szlachetnych, mających wyjątkową wiedzę nt. tego, co uczyniły w życiu nie tak. Te osoby – co też jest efektem pracy szefa departamentu, Mateusza Kamudy – nie tylko prowadzą zajęcia z piłkarzem, ale często analizują z nim mecz, idą na posiłek, rozmawiają. Gracz ma szansę bardzo bezpośredniego kontaktu z człowiekiem, który już przeszedł tę drogę.

O rezerwach, propozycjach dla Pazdana, Kucharczyka, Kopczyńskiego

– Drugi zespół powinien być elementem łączącym zarówno piłkarzy doświadczonych, jak i młodych, dla których dedykowana jest "dwójka". Chodzi o budowanie rezerw w oparciu o takich zawodników, jak Mateusz Możdżeń. Mam nadzieję, że z czasem uda mi się namówić do powrotu Michała Pazdana, może Michała Kucharczyka. Ciągle im to proponuję, również Michałowi Kopczyńskiemu. Mówię: "Słuchajcie, jak któregoś dnia nie będziecie już chcieli grać na poziomach wysoko kwalifikowanych, gdzie nie zawsze występujecie, to wróćcie do Legii, do akademii. Staniecie się nauczycielami dla młodych, będziecie mieli misję do spełnienia, a ja zagwarantuję wam zawodowe życie przez kolejne 15 lat".

O pomyśle na skauting młodzieżowy

– Właściwie od tego zacząłem pracę w Legii. Moją pierwszą decyzją – dziękuję zarządowi i dyrektorowi Zielińskiemu, że się na to zgodzili – było wyjęcie departamentu skautingu z ogólnego skautingu pod departament akademii.

– Skauting akademii jest w jej strukturach. Departament jest rozwinięty o skauting i rekrutację, pojawia się odpowiedzialność za procedury transferowe zawodnika. Zwiększyliśmy działania i ich efektywność, podążyliśmy w kierunku dedykowanym.

– Stworzyliśmy komitet transferowy. Żaden zawodnik nie przychodzi do akademii bez odpowiedzialności człowieka, który zgłasza konkretnego gracza. Trener prowadzący dany rocznik, szef skautingu bądź skaut, który go reprezentuje, mogą wnioskować do komitetu o transfer. Potem komitet się zbiera, bierze w nim udział 15-16 osób, m.in. psycholog sportu, dyrektor szkoły, szkoleniowiec główny danego etapu, asystenci, trener przygotowania motorycznego, fizjoterapeuta, trener szkolenia bramkarzy. Każdy ma przywilej wypowiedzenia się lub stworzenia raportu. Są też wyszczególnieni ludzie, którzy mają prawo głosować. Tak naprawdę o transferze decyduje głosowanie.

– Ciągle powtarzam skautom: "Nie ściągamy najlepszych, tylko tych, na których mamy pomysł szkoleniowy i którzy świetnie wpiszą się w koncepcję". Nie jest tak, że do danej grupy kupimy 15 środkowych pomocników, a potem rozrzucimy ich po przestrzeniach i będziemy się dziwili, że nie zrobili oczekiwanego progresu. Sprowadźmy dwóch, dedykujmy im grę, pokażmy, gdzie widzimy ich w hierarchii, przedstawmy na nich pomysł, ścieżkę rozwoju. To cała, choć pozytywna proceduralność działań. Trzeba chwilkę poczekać i sądzę, że to zaowocuje, plus wspomniany skauting międzynarodowy.

– Podjęliśmy sporo działań, by uszczelnić drogę transferową i zminimalizować błąd selekcyjny, których dziś jest dość dużo.

Polecamy

Komentarze (94)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.