Mariusz Piekarski

Mariusz Piekarski: Michniewicz już dawno powinien być w Legii

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Po Gwizdku

25.05.2021 12:30

(akt. 25.05.2021 12:23)

Mariusz Piekarski to były zawodnik Legii, ale też człowiek, który wciąż jest kibicem „Wojskowych”. W przeszłości pomógł „Wojskowym” sprowadzając do Legii trenera Stanisława Czerczesowa, wytransferował z klubu Michała Karbownika, ale jak sam wspomina, można było zarobić na nim sporo więcej.

- Wiele tematów mogliśmy z Legią zrobić. Na pewno największym z tych, które nie wyszły, była sprzedać Nemanji Nikolicia. Mógł odejść do Chin, na stole leżało 4,5 mln euro. Niestety „Niko” odrzucił ofertę. To były wtedy dobre pieniądze, za piłkarzy jeszcze się tak nie płaciło. Pamiętajmy, że Aleksandar Prijović, czy właśnie Nikolić, odeszli z Legii za drobne. Gdyby nie pandemia, to z pewnością świetne pieniądze byłyby za Michała Karbownika. Było duże zainteresowanie, godne pieniądze oferowali Red Bull czy PSV. Każdy oferował wtedy powyżej 5 mln. euro, więcej niż dało Brighton. Gdyby nie pandemia i spadek formy Legii, która wiosną wyglądała zdecydowanie gorzej niż jesienią wyszło by lepiej. Gdyby Legia zdecydowała się na sprzedaż „Karbo” zimą, to zarobiłaby więcej i zapewniła sobie większy procent od kolejnej sprzedaży. Był temat Barcelony, rozmawiałem na ten temat, początkowo kwota 10 mln euro nie była problemem, ale przez ten Covid z czasem był to problem. A potem zaczęły się przetasowania w klubie, wiadomo jakie problemy ma dziś Barcelona. Rozmawialiśmy też z Manchesterem City, dość często, który chciał go wykupić i od razu wypożyczyć do Leeds.

- Gdy współpracowałem z AS Monaco miałem stamtąd bardzo dobre propozycje dla Macieja Rybusa, Marcina Komorowskiego i Miroslava Radovicia. To było, gdy Monaco grało jeszcze w II lidze. W 2016 roku była realna szansa sprowadzenia do Legii Kamila Grosickiego, ale „Grosik” przedłużył umowę ze swoim klubem i temat się rozmył. Ale rozmowy były poważne, Kamil chciał być w dobrej formie przed Euro i mocno rozważał propozycję z Łazienkowskiej. Legia była wówczas na topie, grała co roku w pucharach. Miała pieniądze na kontrakty dla takich gwiazd, jaką był wtedy i nadal jest Kamil.

- Najlepszym transferem do Legii był jednak Stanisław Czerczesow, kibice docenili ten ruch i mój wkład w tą całą operację. Kiedy przyjechał tu po raz pierwszy na rozmowę, zrobił ogromne wrażenie na prezesie Bogusławie Leśnodorskim i na Michale Żewłakowie. Po 30 minutach kupił ich swoją osobowością, miał zostać szybciej trenerem Legii, ale zmarła mu mama i odwlekło się to o dwa tygodnie, szansę wyprowadzenia zespołu na prostą w kolejnych dwóch spotkaniach otrzymał Henning Berg. Potem było kolejne spotkanie w hotelu Hyatt, o drugiej w nocy dostałem sms od Maćka Wandzla o treści "pomóż". Gdy dojechałem na miejsce, cała legijna świta już wychodziła, a Stasiu Czerczesow był niepocieszony. Wyczułem jego oczekiwania, wiedziałem też na co stać Legię. Załagodziłem sprawę, zadzwoniłem do prezesa Leśnodorskiego by wracał. I po kolejnych 45 minutach wszystko było ustalone, można było od rana pracować nad kontraktem. Wtedy od jednego z klubów w Rosji dostałem prośbę, by zepsuć te rozmowy, bo oni chcą Stasia i dawali mi za te zepsute rozmowy konkretne wynagrodzenie. Nie zgodziłem się, choć na podpisaniu umowy Legii z Czerczesowem nie zarobiłem. Zależy mi na Legii i zawsze lubiłem Staśka. Niedocenianą osobą w tym transferze jest Maciek Wandzel, któremu mówiłem w trakcie meczu z Termaliką, że przydałby się im trener taki jak Czerczesow, który pogoniłby nieco piłkarzy i ten pressing stałby na innym poziomie. Tydzień później coś nie poszło i temat wrócił, bo Maciek zakodował sobie te moje słowa i powtórzył je prezesowi Leśnodorskiemu.

- Nie miałem nigdy konkretnej rozmowy z władzami Legii by być dyrektorem sportowym. Miałem dobre kontakty z Bogusławem Lesnodorskim, mam dobre z Dariuszem Mioduskim, może nawet koleżeńskie. O trenerze Czesławie Michniewiczu mówiłem mu od dwóch lat, że jest skrojony na Legię, bo jest pracowity, chce mieć swoich ludzi wokół siebie, jest dobrym taktykiem, ma niezłe oko do piłkarzy. Uważałem, że taki człowiek od dawna powinien być w klubie. Ale wracając do pytania o posadę dyrektora sportowego – nie zgodziłbym się, za bardzo kocham swoje życie. Długo pracowałem na pozycję, w jakiej się znalazłem. Fajnie mi się żyje, mam czas dla rodziny, jest mniej nerwów i odpowiedzialności.

Całą rozmowę z Mariuszem Piekarskim można obejrzeć na kanale "Po Gwizdku" na kanale YouTube.

 

 

Polecamy

Komentarze (63)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.