Mariusz Walter: Bedą nas straszyć
07.04.2008 09:14
- Nie wiem, czy nazywać kibicami ludzi, którzy stoją tyłem do boiska i nawet nie oglądają meczu? To pseudokibice, jakaś część, grupa, ale na szczęście nie całość. Chcemy żyć w symbiozie, odnosić wzajemny pożytek ze swego istnienia, ale bez awanturników. To trudne. Był niedawno na naszym stadionie wicepremier Schetyna i przekazaliśmy mu, że Legia do dzisiaj nie może otrzymać nazwisk chuliganów, którzy rozrabiali w Wilnie. I to nie tych, co byli na boisku, ale tych zatrzymanych! - mówi współwłaściciel Legii <b>Mariusz Walter</b>
Z Mariuszem Walterem, współwłaścicielem ITI oraz Legii Warszawa, rozmawia Paweł ZarzecznyNie sposób nie zacząć od jednego nazwiska: Dariusz Wdowczyk...
- A ja zacznę od tego, że kiedyś zakładaliśmy TVN, w którym nie było sportu. Przewinęło się wiele pomysłów, paru szefów i okazało się, że w komercyjnej stacji sport, taki szary, a nawet bury i w jakimś piekielnym tle, nie budzi takiego zainteresowania jak filmy. Nawet jak filmy o sporcie. I czasem ktoś wystawi głowę z wody jak Otylia albo błyśnie talent jak Plawgo, jakaś drużyna jak Wisła, ale... to nie jest materiał dla telewizji. No i pomyśleliśmy, że byłoby dobrze kupić jakąś III-ligową drużynę z dającym się zaakceptować stadionem i robimy awans do ekstraklasy. Jak film dokumentalny. Myśleliśmy o Zawiszy Bydgoszcz. A tu zgłasza się pan Wdowczyk i namawia na Widzew Łódź...
Dlaczego nie wyszło?
- Bo normalnie mówi się, że trupy wylatują z szafy... A tam trupy leżały przed szafą! Wycofaliśmy się, a pan Wdowczyk zapłacił za to głową. Lecz znajomość pozostała. Poszedł pracować do Kielc, do tej smutnej III ligi, ale dzwonił. Czasem radośnie, czasem nie, ale zawsze narzekał na sędziów. Zawsze. Ja doceniałem w nim to, że jest kulturalny, elegancki, medialny, no i jeżeli będę kiedyś szukał trenera, to on ma pierwsze miejsce.
Dwa razy Pan go zatrudniał.
- Byłoby tych razy więcej. Ale już na samym początku domagał się tak wielkich pieniędzy i tak nas wytrzymał, że wybrałem Jacka Zielińskiego. Tyle że nie miał on dobrych relacji z zespołem, choć jest to wspaniały trener i człowiek. Wróżę mu karierę. No i się wróciło do Wdowczyka.
Nie myśli Pan, że on kupował mecze nie tylko dla Korony, ale i dla Legii, kiedy z nim zdobywała mistrzostwo Polski? Są już takie pogłoski...
- No to proszę mi powiedzieć, jak zarząd klubu ma wiedzieć, co dzieje się w szatni?
Mieć swojego człowieka.
- I prezes miałby go prosić na indywidualne rozmowy? Nakłaniać do donoszenia? Czy Wdowczyk brał od was pieniądze? Mnie to się nie mieści w głowie. I on, i zawodnicy zarabiali i zarabiają tyle, ile nie mają największe gwiazdy w TVN! No, ale pan im płaci miliony, a oni przegrywają z III ligą w Sanoku na przykład. I wydaje się setki tysięcy euro na graczy, którzy zdecydowanie lepiej piją, niż grają.
Czemu Pan kupił Legię?
- Któregoś dnia siedziałem sobie w gabinecie i wszedł do mnie prezydent naszej grupy Jan Wejchert. I spytał: a co byś powiedział, gdyby do kupienia była Legia? Ha, ten klub puszczał już bąbelki nosem. A zarazem Legia to coś, o czym młode dziewczyny marzą najbardziej... Ja też... Weszliśmy. Mimo 20 mln długów, mimo braku płyty, światła, stadionu. Poszliśmy do prezydenta miasta, dziś już prezydenta całego kraju, żeby zawrzeć porozumienie. My zadbamy o stronę sportową, a miasto o infrastrukturę. Minęły cztery lata i nic! No, dopiero pani Gronkiewicz, bo kobiety myślą bardziej uczciwie i bardziej prosto, doszła do wniosku, że stolica wielkiego kraju stadion musi mieć i coś się ruszyło. Ale powolutku. Ustawa o przetargach jest tak skonstruowana, że nawet jedno pospiesznie wycięte drzewo może być podstawą do protestu!
Wróćmy do Legii, do jej celów sportowych.
- My od początku mówiliśmy, że nie chcemy jak najszybciej zdobyć mistrzostwa, przez przypadek. Że interesuje nas budowa drużyny na lata. Tyle że szybko zdobyliśmy wiedzę następującą: można tworzyć zespół 25-letni, z nadziejami na sukcesy w Pucharze UEFA, ale natychmiast pojawiają się menedżerowie i tę ekipę rozkupują! Można się bronić w jeden sposób, mianowicie zacząć płacić pieniądze nieadekwatne do umiejętności. Przepłacać. Nikt rozsądny tego nie zrobi.
Pokazał to chyba przykład Jacka Bąka, którego chcieliście na stopera. O 300 tys. euro rocznie powiedział, że to kpina...
- Byłem akurat na urlopie, gdy spytano mnie, czy chcę Bąka. Powiedziałem, że tak, że młodzi piłkarze muszą się od kogoś uczyć. Pan Bąk podbijał cenę, podbijał, a ja jego ostateczną ofertę zaakceptowałem. No i nagle czytam jego oświadczenia, że Legia jest niepoważna. Otóż piłkarzom wolno wszystko, bo oni przecież nie żądają, tylko negocjują, ale gdzieś ocieramy się o granice sensowności.
Parę lat temu prezes Legii, pan Zygo, na zjeździe PZPN powiedział, że boi się zostawić portfel w szatni. Bo ktoś ukradnie. I wszyscy się oburzyli!
- Szczerze? Ja też uznałem tę wypowiedź za zbyt emocjonalną. A była ona prawdziwa, niestety.
Co Pan myśli o Michale Listkiewiczu? Czemu nie wezwiecie go, choćby jakimś listem otwartym, do rezygnacji?
- Jest w lidze taka grupa G-4, najmocniejszych klubów. Poprosiliśmy Listkiewicza na rozmowę i padła jedna prośba: niech tak potrząśnie tym piłkarskim drzewem, żeby wszystkie suche liście opadły. Ale jego otacza taka grupa, że storpedują wszystko.
Czyli wszystko zostanie po staremu?
- A kto za niego? Jest jakiś poważny kandydat? A jeżeli zaingeruje rząd, to zaraz przyjedzie pan Blatter albo UEFA zabierze nam Euro. Futbolowe organizacje stworzyły coś na kształt parasola, pod którym ludzie są bezkarni.
Więc jesteśmy zakładnikami Listkiewicza?
- Na to wygląda.
Natomiast Legia jest chyba zakładnikiem własnych kibiców...
- Gdybym patrzył na to, co dzieje się w piłce, na trybunach, to powinienem się wycofać. Włożyliśmy już w ten biznes 100 mln i hasłem powinno być: jak uratować te pieniądze! Ale to nie była i nie jest inwestycja krótkoterminowa. Nie wycofamy się.
Ale pomówmy o kibicach...
- Nie wiem, czy nazywać kibicami ludzi, którzy stoją tyłem do boiska i nawet nie oglądają meczu? To pseudokibice, jakaś część, grupa, ale na szczęście nie całość. Chcemy żyć w symbiozie, odnosić wzajemny pożytek ze swego istnienia, ale bez awanturników. To trudne. Był niedawno na naszym stadionie wicepremier Schetyna i przekazaliśmy mu, że Legia do dzisiaj nie może otrzymać nazwisk chuliganów, którzy rozrabiali w Wilnie. I to nie tych, co byli na boisku, ale tych zatrzymanych! My pilnie potrzebujemy prawa, dzięki któremu futbol nie będzie równaniem z czterema niewiadomymi! Dzięki któremu nie trzeba będzie na stadionach rozpinać drutów kolczastych. Kibice wciąż mi ubliżają, śpiewają o moim charakterze, krzyczą, jak mam na imię, ale to nie tylko mój problem - na każdym stadionie w Polsce jedyne słowa to ch..., ku..., je... Ja chcę prawa, które będzie nas przed tą wulgarnością bronić. Ile jeszcze osób musi być zadźganych nożem, żeby ktoś się opamiętał? A co do Stowarzyszenia Kibiców, to dostali warunki do spełnienia i nie spełnili żadnego. Zresztą, co to są za ludzie, którzy bronią chuliganów, walczą o zakazane race, popierają nielegalny handel pamiątkami, a ostatnio wywiesili gdzieś nawet transparent, że się cieszą, że Canal+ wygrał przetarg o prawa telewizyjne z ITI. Przecież to oznacza mniejsze przychody dla klubu.
Kupił Pan właśnie tygodnik "Nasza Legia" - zapewne, żeby kibiców wymienić!
- Nie wymienić, ale zmienić. Choć zdaję sobie sprawę, że tak zwani krawaciarze będą dużo płacić za bilety tylko wtedy, kiedy ta nasza młodzież będzie krzyczeć i robić atmosferę, jedni są potrzebni drugim i na odwrót. Ale ustępstw nie będzie.
Kibice są źli, że piłkarzy wyłącznie sprzedajecie...
- Tego nie widać, ale wydaliśmy 13 mln na projekt stadionu. Horrendalnie wzrosły koszty, zwłaszcza płace zawodników. W dodatku Legia kupowała graczy nie w skali 1:1, zakup i pożytek, poważne wzmocnienie, gwiazda, ale mnóstwo było niewypałów. To jeden z powodów, że sięgnęliśmy po Trzeciaka i Urbana, po ludzi z innej struktury, bardziej profesjonalnej. Ja rozmawiałem na przykład dwa razy z panem Wójcikiem i zawsze na początku padało: "Kasa, misiu, kasa!". Z Wdowczykiem to samo. Pieniądze i pieniądze. Sport na drugim planie. Jak i dla tych kibiców, dla których ważny zamiast meczu jest wspólny wróg, któremu można naubliżać.
Jakie jest zdanie ITI w sprawie praw do transmisji telewizyjnych?!
- Niezmienne. Poprosiliśmy wraz z Polsatem o interpretację rozstrzygniętego przetargu. Mianowicie oczekujemy, że Canal+ udostępni innym platformom cyfrowym, a także sieciom kablowym dostęp do transmisji ze wszystkich meczów ligi, oczywiście dostęp płatny.
A jak nie udostępni?
- No to zakładam, że Ekstraklasa, czyli spółka klubów, takiego porozumienia nie podpisze! No bo dlaczego ktoś ma wziąć 10 zł, skoro może dostać sto? Ja cały czas podkreślam, że liga potrzebuje powszechności! Nie stu czy dwustu tysięcy w Canal+, tylko milionów we wszystkich telewizjach. To się przekłada na zyski z reklam, od sponsorów. Mamy sponsora ekstraklasy firmę Orange, która dała za trzy lata 30 mln, jak ja to mówię, na waciki. Gdyby liga była powszechna, to do takiego kontraktu należałoby obowiązkowo dopisać jedno zero!
Jak dobrze rozumiem, jeśli Canal+ nie ustąpi, to Legia kontraktu nie podpisze?
- To ostateczność, ale bierzemy to pod uwagę.
Wyrzucą Was z ligi...
- Będą nas straszyć. Na pewno. Ale nasi prawnicy twierdzą, że nie ma takiej możliwości. A my potrzebujemy sportu dla widzów, dla nSportu, dla planowanego kanału Legia TV i trudno byśmy ustępowali. Ekstraklasa musi wybrać rozwiązanie, które da piłce przestrzeń, a nie pozostawi ją tylko nielicznym.
Jak Pan ocenia nSport?
- Od początku patrzyłem krytycznie, ale muszę powiedzieć, że wykonują bardzo dobra robotę. Nie są napastliwi, łączą transmisje z informacją. Ja wiem, że igrzyska należą się TVP, to jest ten rodzaj misji, który popieram, ale cała reszta musi być w komercji, bo stąd płyną pieniądze dla sportu.
Jakie jest Pańskie zdanie o organizacji przez Polskę Euro 2012?
- Jak patrzę na to, co dzieje się u nas z kibicami, z budową stadionu, z tym wszystkim, z czym futbol się zmaga, to ja nie wiem, skąd ten cały optymizm, że się uda.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.