Marjan Gerasimovski

Marjan Gerasimovski: Mistrzostwa z Legią nikt mi nie odbierze

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

11.05.2020 15:45

(akt. 11.05.2020 15:47)

Marjan Gerasimovski w Legii rozegrał jedynie kilkanaście spotkań, ale ma na koncie tytuł mistrza Polski, wywalczony w 2002 roku. Dziś mieszka w ojczyźnie i nadal związany jest z futbolem. W rozmowie z Legia.Net wspomina czasy spędzone w klubie z Łazienkowskiej i „małe Bałkany”, stworzone przez trenera Dragomira Okukę.

Przygodę z futbolem rozpoczynałeś w Vardarze Skopje. Jak trafia się do takiego klubu, jak FK Partizan?

- Urodziłem się w Tetovie, ale rzeczywiście, karierę zaczynałem w Vardarze. Później trafiłem do Cementarnicy, a stamtąd do Partizana. W tamtym czasie Vardar był zdecydowanie najlepszą ekipą w Macedonii, dlatego było to idealne miejsce do startu. Do Partizana przeniosłem się w czasie, gdy mocno rywalizował z Obiliciem Belgrad, prowadzonym przez kontrowersyjnego Żeljko Raznatovicia, znanego bardziej jako „Arkan”. Muszę przyznać, że mecze z tym zespołem były czymś zapadającym bardzo mocno w pamięć. To były derby z prawdziwego zdarzenia.

W Partizanie spotkałeś wielu zawodników, którzy później zrobili duże kariery.

- Oj, było ich kilku. Wystarczy wspomnieć Predraga Pażina, Igora Duljaja czy Mladena Krstajicia, ale moim zdaniem najlepszym piłkarzem w tamtej ekipie był Sasa Ilić. Fantastycznie prezentował się też startujący do poważnej kariery Mateja Keżman. To, jak był świetnym graczem, potwierdzają jego dalsze losy. Nieprzypadkowo trafił później do takich klubów jak Chelsea, Atletico Madryt czy Paris Saint-Germain. Miał niesamowity instynkt pod bramką rywala, ale wszystko popierał ciężką pracą. Bardzo dobrym piłkarzem był Krstajić, który obecnie pracuje z sukcesami jako trener. Wtedy jednak jeszcze nie przejawiał zainteresowania pracą szkoleniową, nie robił notatek, a przynajmniej ja sobie tego nie przypominam. Polscy kibice z tamtej drużyny mogą natomiast kojarzyć Ivicę Ilieva. W końcowym etapie swojej kariery trafił do Wisły Kraków, ale przed transferem do Polski nie rozmawiałem z nim na ten temat.

Po drugiej stronie barykady też nie brakowało świetnych piłkarzy. Z którym napastnikiem najtrudniej ci się rywalizowało?

Zagrałem przeciwko wielu kapitalnym piłkarzom. Miałem okazję walczyć z Roberto Mancinim, Harrym Kewellem, Marcelo Salasem, Adrianem Ilie… Najtrudniej było jednak zatrzymać Johna Carewa. To był prawdziwy czołg nastawiony na demolowanie defensywy przeciwnika. Już samą budową ciała wzbudzał respekt, mierzył prawie dwa metry wzrostu. Fizycznie był niesłychanie silny. Koszmar dla każdego obrońcy.

Do Legii trafiłeś w 2001 roku. Jak znalazłeś się w Warszawie?

- Do Polski ściągnął mnie trener Dragomir Okuka. Potrzebował zawodnika, który mógłby zastąpić kontuzjowanego Jacka Zielińskiego. Wybór padł na mnie, trener pamiętał mnie z występów w lidze serbskiej. Odpowiadałem profilowi piłkarza, którego szukał, stąd propozycja. Wiedziałem, że Legia to bardzo duży klub, więc postanowiłem spróbować.

Fajerwerków z Legią nie było, ale sięgnąłeś po mistrzostwo Polski. Jak wspominasz tamten sukces i czas spędzony w klubie z Łazienkowskiej?

- Nie grałem zbyt wiele, właściwie tylko jesienią dostawałem swoje szanse. Wiosną nie zagrałem już w żadnym meczu ligowym. Jestem jednak bardzo szczęśliwy, że miałem okazję zakładać koszulkę Legii i przeżyć z nią wywalczenie mistrzowskiego tytułu. Wiem, że do dziś na ścianie w tunelu prowadzącym na boisko można zobaczyć też moje zdjęcie, tego nikt mi nie odbierze. Sama Warszawa to piękne miasto, sam byłem zaskoczony, jak bardzo.

W Warszawie spędziłeś rok, ale nie byłeś osamotniony. Dragomir Okuka stworzył w Legii „małe Bałkany”.

- Tak, spędzaliśmy razem dużo czasu. Najlepiej dogadywałem się z obecnym trenerem Legii, Aleksandarem Vukoviciem. Spotykaliśmy się często w restauracji przy serbskiej ambasadzie, tam czuliśmy się jak w domu. Zostałem w Legii tylko przez rok, ponieważ miałem ważny kontrakt z Partizanem, a do Legii byłem jedynie wypożyczony. Zostały mi jednak w głowie piękne wspomnienia. Warszawscy kibice są fantastyczni, niezwykle oddani klubowi. Pod tym względem, ich fanatyzmu i miłości do klubu, są bardzo podobni do tych na Bałkanach.

Co dziś porabia Marjan Gerasimovski?

- Niestety, karierę zakończyłem przedwcześnie, ponieważ miałem spore problemy z kontuzjami. Obecnie wciąż jestem związany z futbolem, pracuję w Macedonii dla organizacji FIFPro. Odkąd wyjechałem z Warszawy, nie miałem jeszcze okazji odwiedzić Polski. Mam nadzieję, że niebawem się to uda. Bardzo chciałbym wrócić do tych pięknych wspomnień.

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.