Marko Janković – Partizan, wypożyczenia, gest, Messi i Serie A
27.01.2021 20:00
fot. Piotr Kucza / FotoPyk
Marko Janković rozpoczął przygodę z piłką w klubie FK Lovcen, który rywalizuje obecnie na trzecim i zarazem najniższym poziomie rozgrywkowym w Czarnogórze. W 2007 roku przeniósł się do Partizana i przez kolejne pięć lat rywalizował w młodzieżowych zespołach. Sezon 2012/2013 spędził na wypożyczeniu w klubie z zaplecza serbskiej ekstraklasy – Teleoptik (grał tam także przed laty Aleksandar Vuković). Gdy transfer czasowy się zakończył, utalentowany pomocnik nie zgodził się na kontynuację współpracy z klubem z Belgradu, a w dniu 18. urodzin podpisał kontrakt z greckim Olympiakosem.
- Dla nas oferta Partizana była nie do przyjęcia. Uważamy, że Marko znajduje się w momencie, w którym powinien trafić wyżej, a nie twardnieć w innych klubach. Następnie menedżer zaproponował Partizanowi inne warunki, ale nie znaleziono wspólnego języka i rozstanie było nieuniknione. Jesteśmy wdzięczni drużynie z Belgradu, w której Marko się rozwijał. Rozstaliśmy się we właściwych stosunkach - wyjaśnił później Vasko Janković, ojciec piłkarza. Partizan nie dostał żadnej rekompensaty finansowej, bo kontrakt Jankovicia wygasł i ten przeniósł się on do Grecji jako wolny zawodnik.
W Grecji bez grania, trzy wypożyczenia i powrót
Janković podpisał z Olympiakosem czteroletni kontrakt, ale… nie wystąpił ani razu w pierwszym zespole. Rozegrał sześć meczów w młodzieżowej Lidze Mistrzów - miał okazję wystąpić dwukrotnie przeciwko PSG, RSC Anderlecht i Benfice. Z racji tego, że zawodnik nie miał wtedy większych szans na grę w „jedynce”, udał się na trzy wypożyczenia. Najpierw przeniósł się do OFK Belgrad, który rywalizował w najwyższej klasie rozgrywkowej w Serbii. Janković miał obiecujący początek, ponieważ strzelił gola w debiucie z Novi Pazar (wszedł na boisko na ostatnie 21 minut). Na drugie trafienie musiał czekać niecałe trzy miesiące. Ostatecznie, przez cały ówczesny sezon zdobył cztery bramki w 19 spotkaniach. Następnie tymczasowo trafił do Mariboru, w którym rozegrał 14 meczów. Pomógł drużynie w zdobyciu Pucharu Słowenii - wykorzystał rzut karny w serii „jedenastek”, w finale z Celje.
W czerwcu 2016 roku Janković został wypożyczony (z opcją wykupu) do Partizana, dla którego grał już wcześniej. Tuż przed ogłoszeniem oficjalnej informacji o transferze czasowym, zawodnik wypowiadał się w następujący sposób. - Modlę się do Boga, aby wszystko zostało uzgodnione między klubami i żebym wrócił do mojego drugiego domu, Partizana! Mogę tylko potwierdzić, że kilkakrotnie rozmawiałem z trenerem Ivanem Tomiciem. Czekam na dobre wieści od menadżera oraz osób z Belgradu i Aten. Chcę wrócić i zostawić po sobie ślad, którego nie mogłem zostawić trzy lata temu – opowiadał. Trzy dni później wszystko zostało dopięte. – Spodoba wam się jego gra. Mieliśmy wszystkie informacje o meczach Marko w Słowenii, ale także wiadomości od selekcjonera reprezentacji Czarnogóry i jego asystenta. Już od kilku dni ludzie gratulują mi bardziej sprowadzenia Marko niż Miro Radovicia – mówił Ivica Iliev, dyrektor sportowy Partizana i były piłkarz m.in. Wisły Kraków.
Janković zadebiutował miesiąc później, przeciwko… Zagłębiu Lubin (0:0) w eliminacjach Ligi Europy. Już od pierwszego wejrzenia wybredni kibice Partizana polubili utalentowanego pomocnika. Gdy został zmieniony w końcówce rywalizacji z Zagłębiem, to miejscowi fani wstali z miejsc, aby gromkimi brawami podziękować za grę. Później zmagał się z kontuzjami. W trakcie dochodzenia do zdrowia, kilku innych graczy skorzystało z okazji, podczas gdy on sam musiał czekać na własne. Łącznie, w pierwszej części rozgrywek zdobył jedną bramkę w 18 grach. I po sześciu miesiącach serbski klub zdecydował się na wykupienie zawodnika.
Messi i przejście do Włoch
Cofnijmy się na chwilę do pierwszego pobytu Jankovicia w Partizanie. Wówczas jeden z zawodników nazwał go… Messim. - Przydomek sięga czasów, gdy przygotowywałem się z Partizanem zimą 2013 roku. Wtedy zwrócił się do mnie Sasa Ilić i tak pozostało do dziś. Nikt oprócz szefa nie nazywa mnie moim imieniem i nazwiskiem, wszyscy używają pseudonimu. Oczywiście, miło to słyszeć, ale dajcie spokój ... Nikt nie może się równać z Leo. Wszyscy jesteśmy daleko od niego – komentował. Drugi pobyt Jankovicia w Partizanie okazał się dla niego najlepszym okresem w dotychczasowej karierze. Pomocnik strzelił 13 goli i miał 24 asysty w 101 meczach. Przez ten czas został mistrzem kraju i trzykrotnie sięgnął z klubem po Puchar Serbii. W barwach Partizana zagrał m.in. w 7 meczach Ligi Europy. Najlepsze spotkania rozgrywał przeciwko Young Boys. W pierwszym z nich zdobył bramkę (1:1), a w kolejnym wywalczył asystę (2:1). Janković miał duży wpływ na grę Partizana - nawet wtedy, kiedy brakowało mu asysty bądź gola.
Piłkarz zapracował na transfer do Serie A. Na początku 2019 roku związał się ze SPAL, które zapłaciło za niego 1,8 mln euro. Po transferze opowiadał m.in. o tym, na jakich pozycjach na boisku czuje się dobrze. – Lubię grać na „dziesiątce”, za napastnikami. Swobodnie się czuję także na prawym skrzydle, wtedy mogę zbiec i oddać strzał z lewej nogi. Ale, ogólnie, dostosuję się i mogę grać na każdej pozycji w ofensywie – nawet w ataku. Jestem lewonożny, ale używam też prawej nogi, nie korzystam z niej tylko podczas chodzenia, haha – mówił. W tej wypowiedzi padł też wątek piłkarza Barcelony. – Jeśli naprawdę muszę powiedzieć, kim się inspiruję pod względem stylu gry, to wskażę na Messiego. Ale proszę, nie piszcie, że powinienem być Messim z Czarnogóry. Będę musiał po prostu zrobić wszystko, aby wyrobić sobie własną markę.
Wyjechał do Włoch w wielkim stylu, jako dżentelmen, ponieważ dostrzegł trudną sytuację finansową Partizana i zrezygnował z pewnych premii (przynajmniej 160 tys euro). - Marko zrobił coś, czego nie zrobił żaden gracz Partizana w historii. Przebaczył nam tak wiele pieniędzy, które były mu winne. Jestem w szoku. To niesamowity gest - stwierdził Iliev.
Janković ma na koncie 23 występy w dorosłej reprezentacji Czarnogóry i jednego gola (przeciwko Litwie w Lidze Narodów). Najczęściej gra na pozycji prawego pomocnika. W 2018 i 2019 roku miał okazję grać w kadrze m.in. z Marko Vesoviciem, obecnym piłkarzem Legii Warszawa. Janković po raz ostatni zagrał dla kadry w październiku 2020 roku - wówczas wszedł na cztery minuty meczu Ligi Narodów z Luksemburgiem (1:2).
Crotone, odmowa transferu, mniejsze zło i rozwiązanie kontraktu ze SPAL
Reprezentant Czarnogóry podpisał umowę ze SPAL, ale nie zabłysnął w klubie z Apeninów. W pierwszym półroczu rozegrał raptem cztery mecze w lidze. Sezon 2019/20 miał być dla niego punktem zwrotnym, ale nigdy nie przekonał do siebie trenera Leonardo Sempliciego. W pierwszej części rozgrywek wystąpił w dziewięciu spotkaniach (6 w Serie A, 3 w Pucharze Włoch) i miał jedną asystę. We wszystkich 10 meczach w Serie A, w jakich zagrał, SPAL przegrało - tylko w jednym z nich Janković wystąpił od początku. Przeważnie zmieniał gracza defensywnego i dostawał zadanie, aby zmienić obraz gry w kilka minut. Grał więcej w Pucharze Włoch, gdzie wywalczył jedyną asystę. W wygranym meczu przeciwko Lecce (5:1), dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Thiago Cionka. - Jest mi bardzo przykro z tego powodu, że nie pokazał całej jakości. Wydawało mi się, że bał się wziąć na siebie odpowiedzialność. Nie jesteśmy szczęśliwi, on też nie, bo nie dał tego, co mógł – powiedział dyrektor sportowy SPAL, Davide Vagnati. Można powiedzieć, że nie dostał prawdziwej szansy. Zarzucano mu słabą grę w defensywie, za słabą na realia włoskie. Rywalizował w drużynie, która walczyła o choćby punkt, co na pewno nie pomagało uwypuklić jego atrybutów.
Zmienił otoczenie i został wypożyczony na pół roku do Crotone. O dziwo, jego sytuacja nie uległa zmianie, mimo że nowy klub był w czubie tabeli Serie B. Na siedem spotkań ponownie tylko raz wyszedł w podstawowym składzie. Gdy transfer czasowy się zakończył, Janković wrócił do SPAL, które w ostatnim dni letniego okienka transferowego próbowało dokonać wymiany i sprowadzić Matteo Ardemagniego z Frosinone. Na taki ruch zgodzili się wszyscy, oprócz… Jankovicia, który odmówił transferu. Mimo wszystko, przynajmniej na początku trener Pasquale Marino nie zamknął mu drzwi przed nosem. Ale ligowe występy z Monzą i Empoli wystarczyły do tego, by zrozumieć, że zawodnik nie miał odpowiedniego nastawienia. I mógł spisać ostatnią rundę jesienną na straty.
Miał być nieprzewidywalnym ofensywnym pomocnikiem, zdolnym do walki jeden na jednego i bycia świetnym asystentem, ale w Ferrarze nikt tego nie zauważył. I niewielu będzie za nim tęsknić. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy rozegrał tylko trzy mecze (dwa w Serie B, jeden pucharowy) i rozstanie z włoskim klubem okazało się nieuniknione. W połowie stycznia br. 25-latek rozwiązał kontrakt z włoskim klubem za porozumieniem stron. Serwis ilrestodelcarlino.it pisał, że SPAL wybrało mniejsze zło, uwalniając się od zawodnika na półtora roku przed końcem kontraktu, według którego inkasował 500 tys. euro za sezon.
Teraz chce się odbudować w Legii Warszawa. Trafia na Łazienkowską na zasadzie wolnego transferu. Zrezygnował z pieniędzy za podpisanie umowy, zaś w pierwszym roku będzie zarabiał dość mało - piłkarz jest świadomy, że najpierw musi się odbudować, a dopiero poźniej więcej zarabiać. Polecił go do klubu już ponad miesiąc temu były piłkarz Legii, Miroslav Radović. Wtedy jednak Janković wciąż był graczem SPAL. Po tym jak zawodnik rozwiązał umowę z klubem rozmowy z Legią nabrały przyspieszenia. Janković przy Łazienkowskiej spotka Vesovicia, dobrego znajomego z reprezentacji Czarnogóry. Ten wystawił mu wysokie rekomendacje.
Janković lepiej czuje się w klubach dominujących, takim był Partizan. W serbskiej drużynie brał grę na siebie, miał sporo wolnego miejsca. Czarnogórzec jest bardzo dobry technicznie. Potrafi zagrać otwierającą piłkę na początku akcji, jak i pod koniec. Ma dużą swobodę gry i dysponuje dobrym przeglądem pola. Widać, że stawia grę zespołową ponad indywidualną. 25-latek nie boi się wchodzić w drybling, przypomina w tym aspekcie Luquinhasa. W reprezentacji, a także Partizanie wykonywał stałe fragmenty gry. Jest dynamiczny, piłka mu nie przeszkadza. Potrafi minąć przeciwnika na małej przestrzeni. Do jego mankamentów należą przygotowanie fizyczne i siła strzału. Pamiętajmy, że Janković jest w dobrym wieku, radził sobie w lidze serbskiej. Jeśli wróci do formy z tamtego czasu, to - przy odpowiedniej pracy - może być ważną postacią Legii.
Zawodnik ma się pojawić w Warszawie na testach medycznych pod koniec tygodnia i jeśli wszystko będzie w porządku, to podpisze kontrakt ze stołecznym klubem.
Statystyki Marko Jankovicia w ostatnich sezonach:
Klub | Lata gry | Mecze | Bramki | Asysty |
Crotone (wypożyczenie) | 1.2020 – 8.2020 | 7 | - | - |
SPAL | 1.2019 – 1.2020, 8.2020 – 1.2021 | 16 | - | 1 |
Partizan (wyp. i tr. def.) | 6.2016 – 1.2019 | 101 | 13 | 24 |
NK Maribor (wyp.) | 8.2015 – 6.2016 | 14 | - | - |
OFK Belgrad (wyp.) | 7.2014 – 6.2015 | 21 | 4 | 1 |
Olympiakos | 7.2013 – 12.2016 | 6 (w UYL) | - | - |
Teleoptik | 7.2012 – 6.2013 | 28 | - | - |
Quiz
Quiz. Rekordowe transfery z Legii
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.