Marko Suler: Nie wyszło mi w Legii, to też moja wina
03.09.2019 08:40
W Legii nie miał pan uznania u trenera Jana Urbana.
Marko Suler: Jego poprzednik chciał mnie przy Łazienkowskiej. Urban niekoniecznie. Nie daliśmy sobie z Urbanem szansy, jak w małżeństwie, jak nie pracujesz nad związkiem, to nic z tego nie będzie. Poza tym byłem przyzwyczajony do innej gry. W Polsce piłka jest bardziej fizyczna. W Izraelu szybsza i bardziej techniczna.
To był najtrudniejszy czas w pana karierze?
Tak. Nigdy nie siedziałem na ławce. Trenerzy zawsze na mnie stawiali, nieraz byłem kapitanem. W Legii takiego wsparcia trenera nie miałem. Ale też mój błąd. Nie wiedziałem, jak sobie z tym radzić.
Ostatecznie został pan skreślony po wpisie na Twitterze, gdzie dziwił się pan dużej liczbie kontuzji.
Napisałem prawdę. To dziwne, że 11 zawodników ma taką samą kontuzję. Ale wybrałem zły moment, by to pisać. Takie rzeczy nie są dla mediów. Inna sprawa, że to nie miało znaczenia dla moich losów w Legii. Napisałem to w drugim sezonie, gdy było wiadomo, że odejdę.
l został pan przesunięty do rezerw.
Zaakceptowałem decyzję, zagrałem tam kilkanaście spotkań. Jechaliśmy siedem godzin i graliśmy mecz. Mogłem udać, że mam kontuzję, ale zachowałem się profesjonalnie. Prezes na koniec powiedział mi, że to docenia.
W Legli przeżył pan różne chwile. W słoweńskich mediach opowiadał pan, jak kibice kazali wysiąść panu z autokaru.
Po jednym ze spotkań kibice zatrzymali na autostradzie autokar, którym jechaliśmy, wrzucili do środka racę, tak że cały pojazd był w dymie i kazali nam wysiąść. Otoczyli autokar, stali z odpaloną pirotechniką. Bałem się, że nas pobiją. Miro Radovic powiedział mi jednak, żebym się nie obawiał. I faktycznie na szczęście nic nam nie zrobili, tylko krzyczeli, że mamy się bardziej starać. Miro poszedł z nimi rozmawiać. Pierwszy i jedyny raz w życiu przeżyłem coś takiego. W Słowenii nie ma takich zwyczajów. W Izraelu też spotkałem się z tym, że kibice niszczyli stadion, rzucali fajerwerki, ale takiej sytuacji nie widziałem. Ale też pamiętam niesamowitą fetę z okazji mistrzostwa. Ogólnie w Warszawie dobrze mi się żyło. To jedyne miasto za granicą, gdzie mógłbym mieszkać.
Zapis całej rozmowy z Marko Sulerem można przeczytać we wtorkowym wydaniu "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.