Martins Ekwueme: Legia jak Real
04.07.2007 07:56
Jeśli <b>Martins Ekwueme</b> będzie tak skuteczny na boisku, jak radosny jest poza nim, to kibice w stolicy szybko zapomną o <b>Łukaszu Surmie</b>. Nigeryjczyk od dwóch dni przebywa w ojczyźnie, gdzie załatwia sprawy urzędowe. Ale jeszcze przed wyjazdem zdążył pokazać się na obozie Legii z jak najlepszej strony. Po polsku mówi naprawdę znakomicie. Czasem jeszcze tylko szwankuje u niego wymowa.
Za to ci, którzy uważnie śledzili jego występy w poprzednim sezonie w drugoligowej Polonii Warszawa, przekonują, że w piłkarskim rzemiośle nie szwankuje u nigeryjskiego pomocnika już nic. Tę opinię potwierdza od pierwszych chwil spędzonych w Legii. Na treningach - absolutny profesjonalista, w sparingach - wyróżniający się piłkarz. A poza boiskiem - niespotykanie radosny człowiek.
Ekwueme z uśmiechem idzie przez życie, choć w jego karierze nie brakowało trudnych chwil. Pierwszy raz przyjechał do Polski, gdy miał zaledwie 15 lat. - Przyjechałem na wakacje, do brata. Chciałem wracać do Nigerii, ale rodzina mówi: zostań, to dla ciebie szansa. No to zostałem - opowiada.
Najpierw trafił do trzecioligowego Jezioraka Iława. Piętnastolatek pierwszy raz poza domem, w obcym kraju na innym kontynencie, bez znajomości języka. Przerażające? Nie dla Martinsa. - Ludzie w Iławie mili, a w sklepach, żeby coś sobie kupić, machałem rękoma i jakoś dawałem radę - wspomina z nieodłącznym uśmiechem. - Naprawdę fajnie było - przekonuje. - Że ktoś mnie wyzywa, że rasiści? Nie widziałem, nie spotkałem.
Z kolejnych klubów Ekwueme też zachowuje miłe wspomnienia. - Polonia fajnie, Wisła też, Sigma w porządku - wylicza. Ale nie wszędzie równie zadowoleni byli trenerzy Martinsa. Pełnię możliwości zademonstrował dopiero podczas drugiego pobytu w Polonii.
- Czy poprzedni sezon był dla mnie najlepszy? No, skoro wszyscy tak mówią... - odpowiada z rozbrajającym uśmiechem. Teraz przed Nigeryjczykiem najpoważniejsze z dotychczasowych wyzwań - walka o mistrzostwo Polski.
- Mój brat Tolek był mistrzem z Polonią, to ja teraz chcę być z Legią! - zapowiada Martins, który ma wyjątkowo usportowione rodzeństwo. Emmanuel zwany Tolkiem, Pascal, Sunday, Lucky - czterech braci nowego pomocnika Legii gra w piłkę. Podobnie zresztą jak jego... siostra Rosaline.
- W Nigerii to normalne, kobiety mają swoją ligę. Tam każdy chce grać, to coś niesamowitego - opowiada Martins. Nic wspólnego z futbolem nie mają tylko pozostałe dwie jego siostry: Sofia i Eugene. Mężatki, rodziny już mają - wyjaśnia.
Sam Martins też nie jest już kawalerem. 22-letnia żona Antonia osiem miesięcy temu urodziła mu synka Daniela. Pewnie dlatego młody Nigeryjczyk waha się przez moment pytany o polskie dziewczyny.
- No, ładne są - przyznaje po chwili. - Żonę mam, ale przecież patrzeć można. Stąd wiem, że ładne - wybucha charakterystycznym śmiechem.
Dobry humor nie opuszcza Martinsa nawet na sekundę. Widać, że w Polsce czuje się jak w domu.
- Nie mam co żałować, że tu mieszkam od siedmiu lat. Wszystko jest super. Przyzwyczaiłem się i do pogody, i do jedzenia. Najbardziej lubię spaghetti bolognese, chociaż to akurat nie bardzo polskie jest - tłumaczy.
- Najbardziej to chciałbym grać w Realu Madryt, ale przecież w Polsce Legia jest jak Real w Hiszpanii, to czemu mam nie zostać? - kończy Ekwueme.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.