Mateusz Cichocki: Być w notesie trenera Skorży
15.10.2011 13:16
W jaki sposób trafiłeś do Legii? Mógłbyś przybliżyć kulisy tego transferu?
- Jestem wychowankiem GKP Targówek, który miał w moim roczniku dość mocną drużynę. Zwykle ustępowaliśmy jedynie Legii, a nawet raz, na mecie sezonu, to my okazaliśmy się najlepsi. Gdy miałem 16 lat regularnie występowałem w kadrze Mazowsza, co w jakiś sposób wyróżniało mnie spośród grona innych środkowych obrońców. Trenerzy Wójcik i Dębek obserwowali mój rozwój i właśnie wtedy zaproponowali grę dla Legii ’92. Jako, że pochodzę z Bródna i moje klubowe sympatie były oczywiste, to czym prędzej skorzystałem z szansy. Jestem dumny z gry w Legii, ale zaznaczam, że czas spędzony pod okiem trenera Krzyżanowskiego w Targówku również wspominam z uśmiechem.
Rocznik ’92 w Akademii Piłkarskiej uchodzi za najbardziej owocny. Do pierwszego zespołu trafili już Kuba Szumski, Michałowie Efir i Żyro, a także Rafał Wolski. W swoim dorobku macie m. in. wicemistrzostwo Polski juniorów. Co takiego było w tym zespole, że przełożyło się to na wynik sportowy, a później na sukcesy indywidualne?
- Po pierwsze, wielka praca trenerów, którzy pracowali nad postępami każdego z nas. Po drugie, na boisku zawsze byliśmy drużyną. Każdy grał dla zespołu i dokładał coś od siebie. Łatwiej jest się wypromować, gdy można liczyć na wsparcie kolegów. Teraz chciałbym się z nimi spotkać w seniorach i kontynuować to, co rozpoczęliśmy razem jeszcze w Akademii.
Zdaniem trenera Dariusza Banasika, jesteś wśród wyróżniających się piłkarzy Młodej Legii, trzymasz w ryzach całą defensywę i dorosłeś już do seniorskiej piłki na wysokim poziomie. Czy to znaczy, że niedługo doczekamy się kolejnego „produktu” Akademii Piłkarskiej w pierwszym zespole?
- Oczywiście, bardzo bym sobie tego życzył. Te życzenia podpieram solidną pracą na treningach, bo to jest podstawa. Na mojej pozycji w pierwszej drużynie jest ogromna konkurencja – mamy czterech klasowych środkowych obrońców ze ścisłej ligowej czołówki, plus wypożyczonego do Bełchatowa „Zbozia”. Póki co, czekam na swoją szansę. Liczę, że trener Skorża ma mnie w swoim notesie i wkrótce skorzysta z moich usług.
Masz 19 lat. To niby niewiele, ale jeśli chce się coś znaczyć w futbolu, to musisz zacząć gromadzić doświadczenie, które jest kluczowe, zwłaszcza dla środkowego obrońcy. W Młodej Legii występujesz już drugi sezon. Rozpatrzyłbyś propozycję wypożyczenia propozycję wypożyczenia do pierwszoligowego klubu?
- Myślałem o tym już latem. Nie ma czasu do stracenia, ciągle muszę iść do przodu i zaliczać kolejne etapy. Jeśli do zimy nie przebiję się do pierwszej drużyny, to temat wypożyczenia powróci zimą. Wówczas zmiana klubu byłaby nawet łatwiejsza, bo przerwa między rundami jest dłuższa i łatwiej byłoby mi się wkomponować w nowy zespół. To nie jest takie łatwe, ot tak po prostu pójść na wypożyczenie. To musi być mądra decyzja, bo ewentualny stracony czas może być ciężko nadrobić. Rozmawiałem z Maćkiem Górskim i Adamem Banasiakiem, którzy zostali wypożyczeni do Gorzowa. Jak wiadomo, organizacja kulała tam na tyle, że zespół został rozwiązany w trakcie sezonu, a chłopaki zostali na lodzie. Myślę, że ciekawą opcją byłby jakiś klub z Mazowsza. Z drugiej strony w Młodej Legii występowałem w duecie z Choto, Astizem czy Komorowskim, więc tutaj też można się sporo nauczyć. Na pewno przed ostateczną decyzją skonsultuję się z trenerem Banasikiem i razem coś wymyślimy.
Skoro wywołałeś temat środkowych obrońców Legii, to jak myślisz, od którego z nich można się nauczyć najwięcej?
- Od każdego z nich mogę „zabrać” coś dla siebie. Patrzysz na Inakiego i w oczy rzuca się jego łatwość odbioru piłki, spryt, czytanie gry. Wcale nie ma budowy atlety, a jednak ciężko wygrać z nim walk o górną piłkę. Z kolei Choto przeciwnie: bazuje na tężyźnie fizycznej, jest nieprzyjemny dla napastnika, ale w jego grze najbardziej cenię spokój i opanowanie. Marcin Komorowski? Idealny przykład, jak ważna jest ambicja, determinacja i nieustępliwość. Już kiedyś był bliski odejścia z klubu, a teraz wychodzi w pierwszym składzie. Procentuje u niego gra z Żewłakowem. To wielki zawodnik, w zasadzie bez wad. Świetnie wprowadza piłkę, znakomicie się ustawia – po prostu wzór do naśladowania. Jeśli te wnioski przełożę na swoje umiejętności, to musi być dobrze. Więcej niż dobrze!
Czyli jakie są atuty Mateusza Cichockiego na dzień dzisiejszy?
- Uważam, że piłka nie przeszkadza mi w grze. Staram się zagrywać długie podania na skrzydła, gram ambitnie i nie unikam walki. Oczywiście, każdy z tych elementów mogę opanować w jeszcze lepszym stopniu, ale do tego potrzebuję gry z seniorami.
Wyobraź sobie taką scenę: debiutujesz w pierwszej drużynie przy Łazienkowskiej. Wraz z kolegami wychodzicie z tunelu na boisko, z trybun słyszysz „Mistrzem Polski jest Legia”. Kolana się nie ugną?
- Serce zabije szybciej, ale kłopotów z koncentracją nie przewiduję. Będzie trzeba zostawić na boisku tyle zdrowia, żeby końcowy rezultat w pełni odzwierciedlał słowa tej piosenki!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.