Mateusz Hołownia

Mateusz Hołownia: Chcę regularnie grać w lidze

Redaktor Piotr Kamieniecki

Piotr Kamieniecki

Źródło: Gazeta Wrocławska

13.02.2019 18:33

(akt. 13.02.2019 18:39)

- Na początku zainteresowanie przejawiała Wisła Płock. Miałem też ofertę z Korony Kielce, więc jakiś wybór miałem. Mimo to poprosiłem swojego managera, by skupił się na rozmowach ze Śląskiem. Cieszę się, że udało się doprowadzić do tego wypożyczenia - stwierdził w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" Mateusz Hołownia, zawodnik stołecznego klubu wypożyczony do Śląska.

- Przede wszystkim jestem tutaj po to, żeby zacząć regularnie grać w Lotto Ekstraklasie. Byłem już na wypożyczeniu w pierwszej lidze, w Ruchu Chorzów, ale kiedy na początku stycznia zapadła decyzja, że Legia chciałaby ponownie mnie wypożyczyć, to nalegałem, by był to już klub z ekstraklasy. Śląsk wykazał się największą determinacją, a i ja sam chciałem tutaj przyjść. Wrocław to fajne miasto, a w szatni znam kilku chłopaków z kadr młodzieżowych i Legii, bo są tu Łukasz Broź, Krzysztof Mączyński czy Arkadiusz Piech - stwierdził Hołownia. 

Co usłyszał Pan w Legii idąc na kolejne wypożyczenie? W ekstraklasie rzadko wypożycza się na piłkarzy na tak długo.

Owszem, jest to półtoraroczne wypożyczenie, ale rozmawiałem z trenerem Ricardo Sa Pinto i nie było sensu na tę chwilę zostawać w Warszawie. W tej chwili na mojej pozycji jest Adam Hlousek i sprowadzony tej zimy Portugalczyk (Luís Rocha-przyp. PJ). Adam ma kontrakt do czerwca tego roku, a w mojej umowie jest zapis umożliwiający mi wcześniejszy powrót do Legii. Na razie jednak o tym nie myślę, bo chcę zaistnieć w Śląsku. Mam tu swoje cele do zrealizowania i na tę chwilę nie myślę, co będzie potem. Mam wystarczająco dużo czasu, żeby zacząć grać regularnie w ekstraklasie. 

Jeśli już mówimy o trenerze Sa Pinto, to mocno jest Pan zdziwiony tym co teraz się o nim mówi i pisze? Czy to faktycznie taki wybuchowy facet?

- Przyszedł do Legii w trudnym momencie, kiedy odpadliśmy z pucharów i gorzej wiodło nam się w lidze. Musiał mówiąc kolokwialnie złapać drużynę za twarz, nie miał innego wyjścia. Zresztą Sa Pinto to jest typ lidera w szatni, chcący mieć wszystko uporządkowane po swojemu. Niestety bywa też konfliktowy, zwłaszcza w stosunku do niektórych osób, ale ja go szanowałem, bo wszyscy byliśmy traktowani równi.

Cała rozmowa z Hołownią w "Gazecie Wrocławskiej" dostępna jest w tym miejscu.

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.