Mateusz Kochalski

Mateusz Kochalski: Wiosną chcę wrócić do grania

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

19.12.2021 12:45

(akt. 19.12.2021 12:45)

Mateusz Kochalski miał kapitalny sezon 2020/2021, w trakcie którego grał regularnie i wywalczył z Radomiakiem awans do najwyższej klasie rozgrywkowej. W bieżących rozgrywkach jest jednak rezerwowym, przede wszystkim dlatego, że tuż przed startem ligi tymczasowo wrócił do Legii. Zapraszamy na rozmowę z 21-letnim bramkarzem, który jest wypożyczony ze stołecznego klubu do Radomiaka. W niedzielę (19.12, godz. 17:30) oba zespoły zmierzą się przy Łazienkowskiej w 19. kolejce PKO Ekstraklasy.

Pierwsza część roku była, w twoim wykonaniu, świetna – awansowałeś z Radomiakiem do ekstraklasy, grałeś regularnie, miałeś sporo sptkań z czystym kontem. W ostatnich miesiącach byłeś jednak rezerwowym, na co spory wpływ miała decyzja o tymczasowym powrocie do Legii.

- Na pewno. Myślę, że ta decyzja miała największy wpływ, ale też i dobra forma Filipa Majchrowicza, który mnie zastąpił. Szkoda… Pracowałem na to cały poprzedni sezon. Od dziecka marzyłem, aby grać w ekstraklasie. Po tamtych rozgrywkach uważałem, że zrobiłem wszystko – awansowałem z Radomiakiem, grałem dobrze, przynajmniej widać to po statystykach, i wierzyłem, że będę występował w lidze. Ale przez decyzję, która niestety zapadła, nie miałem tej możliwości. Szkoda, lecz cały czas pracuję, aby być gotowym.

Wspomniałeś o niezłej dyspozycji Majchrowicza, ale gdyby nie było powrotu do Legii, to w Radomiaku grałbyś ty.

- Pewnie tak, bo tak miało być. We wszystkich sparingach byłem podstawowym bramkarzem, jak w całym poprzednim sezonie. Miałem zacząć obecne rozgrywki, lecz dosłownie dwa-trzy dni przed pierwszym meczem z Lechem Poznań, zadzwoniono do mnie z Legii i powiedziano, że mam być na treningu. Nie byłem z tego zadowolony. Mówiłem, że zaraz zaczynam sezon i mam grać. Dostałem jednak odpowiedź, że taka jest decyzja władz klubu, na którą nie mam najmniejszego wpływu.

W zasadzie jedynym plusem chwilowego powrotu do Legii była możliwość wspólnych treningów z Arturem Borucem, którego bardzo cenisz. Miałeś może okazję z nim trochę porozmawiać, zarówno w treningach, jak i poza boiskiem?

- Wiele razy nie rozmawialiśmy, ale się zdarzało. Mogłem go poznać osobiście – jest świetnym człowiekiem, bardzo często mi podpowiadał. Jak miałem z czymś problem, to mówił mi, co mam robić, aby to poprawić. To bardzo miłe. Myślę, że drugim plusem były zajęcia pod okiem – moim zdaniem – najlepszych trenerów w Polsce, czyli Krzysztofa Dowhania i Ricardo Pereiry. Poza tym, potrenowałem na fajnych obiektach. Ale nie grałem całego poprzedniego sezonu o awans do ekstraklasy, aby potem ćwiczyć jako trzeci bramkarz, bo tak w końcu wyszło po powrocie do Legii. Mam trochę większe ambicje niż same treningi. Zamiast siedzieć na ławce rezerwowych w najlepszych polskich klubach, to zdecydowanie wolałbym pójść do teoretycznie słabszych drużyn albo nawet zejść o ligę niżej, ale grać.

Gdy ćwiczyłeś z Legią i widziałeś, że Filip Majchrowicz wystrzelił w Radomiaku, to czułeś, że po powrocie do Radomia, o wskoczenie do bramki będzie znacznie trudniej, niż myślałeś?

- Jak wróciłem do Radomiaka, to trener powiedział mi, że będę musiał chwilę poczekać, że nie może mnie tak od razu wstawić. Trener Dariusz Banasik mnie ceni, ale Filip odpalił – i ani trener, ani ja nie mogliśmy nic zrobić. Ja mogłem tylko ciężko pracować, a szkoleniowiec wystawiał najbardziej gotowego, którym – jego zdaniem – był wtedy Majchrowicz, który złapał formę i rytm.

Zastanawiałeś się wtedy czy nie lepiej zostać w Legii np. do końca roku i spróbować powalczyć o miejsce w składzie Legii?

- Nie wiem jak dokładnie jest w Legii, ale myślę, że bardziej wyrównana walka o skład była w Radomiaku, gdzie od tego, kto gra, zależy bardziej forma i dyspozycja w meczach. Uważałem, że jak wrócę do klubu z Radomia, to tak czy inaczej za chwilę wskoczę do bramki. To nie było tak, że straciłem formę albo złapałem kontuzję, tylko byłem ciągle gotowy.

Przed meczem Radomiaka z Legią, na początku sezonu, kibice miło cię przywitali, mimo że trenowałeś wtedy jeszcze ze stołeczną drużyną.

- No pewnie. W Radomiu są świetni kibice – bardzo przywiązałem się do tego klubu, w dużej mierze przez nich. To budujące, gdy wiesz, że jak wrócisz, to dalej każdy chce, abyś był. Też zrobiłem trochę dla tego klubu. Fajnie, że kibice mnie tak wtedy przyjęli, bardzo miło mi się zrobiło.

Mateusz Kochalski

Czujesz w trakcie treningów, że forma z poprzedniego sezonu jest, tylko po prostu Majchrowicz gra dobrze i na razie zbyt wiele nie można zrobić?

- Uważam, że moja forma jest jeszcze lepsza niż w tamtym sezonie i na początku tych przygotowań. Mam większą motywację, by wyglądać w treningach jeszcze lepiej niż Filip. Myślę, że dyspozycja się poprawiła, co jest plusem, ale trochę już nie grałem… W meczu z Górnikiem Zabrze, w Pucharze Polski,  chyba za bardzo chciałem się pokazać. Wyglądało to wtedy niepewnie z mojej strony, lecz myślę, że w tym momencie jestem gotowy i czuję się w dobrej formie. Wydaje mi się, że trener też tak uważa, jak ze mną rozmawia.

Niebawem styczeń i okres przygotowawczy. Mimo że w pierwszej części rozgrywek nie grałeś, to będziesz chciał zostać w Radomiaku do końca sezonu?

- Powiem tak: będę chciał grać na wiosnę. Jeśli nie będzie takiej możliwości w Radomiaku, a to się okaże – myślę, że – do początku stycznia, to będę szukał klubu, w którym będę miał szansę na występy. Moim zdaniem, nie mogę sobie pozwolić na przesiedzenie drugiej części sezonu na ławce. To już by było trochę za dużo – i dla mojej psychiki, i formy.

Mówisz, że wszystko powinno się wyjaśnić do początku stycznia, ale pewnie kluczowy byłby okres przygotowawczy…

- Ale nie mogę też czekać do okresu przygotowawczego, bo każdy klub, który jest mną mniej lub bardziej zainteresowany, nie będzie czekał i znajdzie sobie innego bramkarza. I wtedy zostanę z niczym.

W ostatnim czasie miałeś jakieś propozycje, zapytania z innych drużyn?

- Coś tam się pojawiło. Wiadomo, to bardziej z inicjatywy i starań mojego menedżera, który próbuje mi coś znaleźć, abym mógł rywalizować na poziomie ekstraklasy. Tak jak z nim rozmawiam, to po to walczyliśmy przez cały poprzedni sezon i wcześniej, żeby teraz grać w najwyższej klasie rozgrywkowej, a nie cofać się do I ligi. Są zapytania, ale nie zdradzę nic więcej.

W niedzielę Legia zagra z Radomiakiem w Warszawie. Jakiego spotkania się spodziewasz?

- Legia to solidna drużyna, ale uważam, że Radomiak jest w bardzo dobrej formie i ma duże szanse na zwycięstwo. 

W przyszłym sezonie będziesz chciał wrócić do Legii czy – choćby przez sytuację z początku tych rozgrywek – będziesz się rozglądał raczej za kolejnym wypożyczeniem?

- Jeśli otrzymam telefon z Legii i usłyszę, że mam szansę na grę albo przynajmniej na walkę o pierwszy skład, to pewnie, iż będę chciał wrócić. Ale na pewno nie wrócę jako trzeci bramkarz, bo najważniejsze jest dla mnie to, aby grać.

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.