Mateusz Szczepaniak: Wiosną powalczę o miejsce w pierwszym składzie
13.01.2025 12:55
Na początku stycznia obchodziłeś 18. urodziny - zmieniło się coś w twoim życiu?
- Zwykło się mówić, że to wyjątkowe urodziny, wejście w dorosłość, dojrzałość. Ale wydaje mi się, że w moim przypadku nic się nie zmieniło, tylko przeskoczyła cyferka z siódemki na ósemkę. Już wcześniej musiałem stać się odpowiedzialny i w pełni samodzielny. Niemal wszystko też wcześniej podporządkowałem piłce, z chwilą gdy przeszedłem z grania amatorskiego na grę seniorską, zacząłem prowadzić inny tryb życia, przestrzegać diety, unikać wielu sytuacji. Także u mnie ta dojrzałość weszła już wcześniej, a sama osiemnastka nic nie zmieniła. Obecność w pierwszym zespole zobowiązuje i nie są to tylko słowa.
Dzień po urodzinach wznowiliście treningi. Był czas by poświętować z rodziną, znajomymi, dziewczyną?
- Na następny dzień mieliśmy zaplanowaną zbiórkę w ośrodku treningowym już o ósmej rano. Był więc tylko obiad dla najbliższych, dla rodziny - było w sumie 10-15 osób. Zdążyłem się na ten obiad załapać, mama mówiła, że jeśli mnie zabraknie, to wszystko nie będzie miało sensu. Zjedliśmy obiad, chwilę pogadaliśmy i musiałem wyjść, wieczorem już byłem w Warszawie, około 20 byłem w klubie. Wszystko więc było skondensowane czasowo. Tak się więc złożyło, że nie miałem czasu aby świętować osiemnastkę. Ale na wszystko przyjdzie kiedyś czas, teraz piłka jest ważniejsza.
A lubisz w wolnym czasie wyjść gdzieś z przyjaciółmi, żeby odreagować stres? Czy wolisz czytać książki, oglądać filmy? A może preferujesz aktywny wypoczynek?
- Jeśli już mam coś wskazać, to chyba idzie to w stronę aktywnego wypoczynku. Ale kiedyś było tego więcej, teraz nie mam za dużo czasu. Zostało mi jeszcze 1,5 roku szkoły, muszę uczęszczać na lekcje, Na szczęście w większości to zajęcia online po treningach, więc jakoś da się to pogodzić. Choć przyznam szczerze, że czasem jest to bardzo trudne. Gdybym jednak musiał na zajęcia uczęszczać stacjonarnie, pojawiać się w klasie, to chyba bym nie podołał. A wracając do pytania - mimo wielu zajęć staram się znaleźć chwilkę, aby pograć w jakieś gry ze znajomymi.
W roku poprzedzającym osiemnaste urodziny sporo się działo w twoim życiu. Jesteś w Legii od 2020 roku, ale to w 2024 roku wszystko przyspieszyło. W CLJ zagrałeś 9 razy, strzeliłeś 4 gole, miałeś asystę. Zadebiutowałeś w rezerwach z Legionovią i strzeliłeś gola. Zdobyłeś złoty medal juniorów starszych, byłeś wicemistrzem Polski do lat 17. Zagrałeś 4 razy na euro do lat 17. Solidnie pracowałeś więc na szansę w pierwszym zespole.
- Tak, też rok 2024 uważam naprawdę za bardzo udany. Jakby ktoś mi powiedział na początku roku, gdy grałem w zespole do lat 17 - tam występowałem w okresie po kontuzji, że na koniec roku zadebiutuje w pierwszym zespole Legii, strzelę gola w europejskich pucharach, to nie tylko bym nie uwierzył, ale i popukał się w głowę. To naprawdę był udany rok, przełomowy na wielu polach. Bardzo dużo pewności siebie dało mi Euro do lat 17, to było fantastyczne przeżycie. Dzięki temu było mi troszkę łatwiej wejść do pierwszej drużyny. Na turnieju spotkałem się i rywalizowałem z piłkarzami, którzy na co dzień grają na wysokim poziomie. Na przykład w Sportingu Lizbona wyszło ostatnio dwóch zawodników w podstawowym składzie, z którymi grałem w meczu z Portugalią. Ten mecz przegraliśmy 1:2 w ćwierćfinale, ale był bardzo wyrównany i byliśmy blisko awansu. Ci piłkarze grają teraz w Lidze Mistrzów, w lidze portugalskiej. Dzięki temu doświadczeniu, całkiem dobrze wszedłem do pierwszego zespołu Legii. Dużo dał mi pierwszy mecz z Walijczykami w eliminacjach Ligi Konferencji. Dostałem 35 minut szansy na pokazanie się, wszedłem na murawę i wydaje mi się, że zagrałem bez kompleksów. Ten występ dodał mi pewności siebie.
To była taka wskazówka, że wszystko idzie we właściwym kierunku. Przed tym okresem w jedynce, były osoby, trenerzy, którym wiele zawdzięczasz?
- Na pewno są takie osoby. Każdemu trenerowi, z którym pracowałem, zawdzięczam jakąś część tego, że doszedłem do momentu w którym jestem.
Najdłużej w Legii, w akademii, prowadził mnie trener Dariusz Rolak. On z Legii zna mnie najlepiej, mieliśmy bardzo dobre relacje, świetnie się dogadywaliśmy. Na pewno wiele dała mi współpraca z trenerem Filipem Raczkowskim. Współpracowaliśmy przez dwa lata i miło ten czas wspominam. No i oczywiście trener Goncalo Feio. Uważam, że to idealny trener dla młodych zawodników. Bardzo dużo podpowiada, otworzył mi głowę, inaczej teraz patrzę na futbol, całkowicie zmieniłem perspektywę. On miał na mnie największy wpływ.
Latem w Austrii dobrze prezentowałeś się na obozie z pierwszym zespołem, grałeś bez kompleksów. Tak łatwo się zaaklimatyzowałeś w szatni jedynki? Mówi się od lat, że to nie jest proste zadanie.
- Uważam, że bez problemów wszedłem do szatni Legii, ale było to możliwe dzięki sporej pomocy ze strony starszych zawodników. Bardzo dobrze przyjmują młodzież w szatni, opiekują się, pomagają. Spodziewałem się, że będzie troszkę trudniej, ale pozytywnie się zaskoczyłem. Naprawdę młodym zawodnikom teraz jest bardzo fajnie wejść do pierwszej drużyny, bo wszyscy starają się pomóc.
A byłeś zaskoczony gdy dowiedziałeś się od Goncalo Feio, że polecisz na obóz z jedynką?
- Tak naprawdę to pierwsze, ogromnie zaskoczenie miało miejsce wiosną, gdy po czterech treningach znalazłem się w kadrze meczowej na spotkanie z Lechem Poznań. To był dla mnie taki mega szok, bo dopiero co zostałem zaproszony na treningi do pierwszego zespołu, a okazało się, że z marszu od razu dostałem powołanie na mecz. To było mega przeżycie dla mnie, bo tak naprawdę byłem pierwszy raz na takim wielkim stadionie. I samo to, że mogłem być na ławce, na rozgrzewce, być z drużyną, było dla mnie niezwykle ważne i zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
- A jak się dowiedziałem, że jadę na obóz z pierwszym zespołem, byłem bardzo szczęśliwy. Może nie było tak, że się tego kompletnie nie spodziewałem, bo czułem, że jest taka szansa, że się załapię do szerokiej kadry. I tak się stało. Pomyślałem sobie, że to jest ten moment, mój czas, który muszę wykorzystać. Czekałem na taką chwilę bardzo długo i wiedziałem, że muszę się skupić, bo druga taka szansa mogłaby się nie powtórzyć.
Wcale tak długo nie czekałeś, wielu czekało o wiele dłużej lub nigdy się nie doczekali.
- Może i tak, ale mam 17 lat i przynajmniej od kilku lat marzyłem o takiej chwili. Teraz w pierwszym zespole mamy coraz więcej młodych chłopaków i nawet młodszych niż byłem - jak - Olek Wyganowski ma 15 lat i już trenuje z „jedynką”.
Wspomniałeś o debiucie w meczu z Caernarfon, miałeś asystę przy golu Blaża Kramera. To moment, który będziesz pamiętał do końca życia czy mecz jak każdy inny?
- Nie no, wiadomo, że będę go pamiętał do końca życia. To był tak naprawdę mój pierwszy mecz w… może nie tyle seniorskim futbolu, co europejskim i debiut w pierwszej drużynie Legii Warszawa. Asysta znów dużo mi dała, nakręciła mnie, to pamiętny wieczór. Trochę mnie poturbowali, miałem problem ze stawem skokowym w lewej nodze, ale na szczęście udało się szybko wrócić na boisko. Miałem pięć dni przerwy i wróciłem do treningów z drużyną.
Potem aż do listopada i meczu z Widzewem trenowałeś z pierwszym zespołem, ale grałeś w rezerwach. Zapytam więc o „dwójkę”. Jak ocenisz rundę jesienną w trzeciej lidze? Będzie w końcu ten upragniony awans?
- Uważam, że to była całkiem dobra runda drugiego zespołu i na pewno szanse na awans są bardzo duże. Wszyscy tego oczekują, wszyscy tego pragną i wierzę w to, że w końcu się uda. Jestem przekonany, że ta drużyna ma potencjał, żeby awansować. Jest bardzo dużo młodych zawodników, którzy są wspomagani doświadczonymi piłkarzami i ta mieszanka naprawdę fajnie funkcjonuje. Drużyna jest zgrana, więc wydaje mi się, że upragniony awans do II ligi powinien w końcu stać się faktem.
Ci doświadczeni zawodnicy o których wspomniałeś to Mateusz Możdżeń czy Michał Kucharczyk. Oni są dla was dużym wsparciem? Służą radami i pomocą?
- Tak, widać to w trakcie meczu, jaki dają spokój w rozegraniu, jak wykorzystują swoje doświadczenie. Na treningach też pomagają, fajnie wprowadzają młodych zawodników. To zawsze pomaga, gdy młody zespół jest obudowany takimi doświadczonymi zawodnikami.
A trenując z pierwszym zespołem dużo skorzystałeś? Trener Goncalo Feio często mówi o tym, że młodzi trenują jako pełnoprawni zawodnicy, po to aby być gotowym gdy dostaną szansę. To czego się nauczyłeś odkąd pracujesz z jedynką?
- Wydaje mi się, że spojrzenia na piłkę. Bardzo dużo dało mi doświadczenie, które zebrałem przez ostatnie pół roku. Rozwinąłem się, na pewno dojrzałem piłkarsko, chociaż uważam, że w tym aspekcie jeszcze mogę dalej się rozwinąć. Trener Feio bardzo dużo podpowiadał, dzięki temu dużo zyskałem taktycznie. Mogę grać teraz na pozycji „osiem”, na której występowałem przez chwilę, więc to było nowe, cenne doświadczenie. Gdy zmieniliśmy system, to powędrowałem na skrzydło, na którym grałem niemal zawsze. Ogólnie treningi z pierwszym zespołem dużo dają, nawet jak gra się w drugim zespole, to spora korzyść dla młodych piłkarzy. Na zajęciach „jedynki” jest dużo większa intensywność, tempo grania jest o wiele szybsze.
A różnice między Ekstraklasą, a trzecią ligą?
- W trzeciej lidze jest więcej czasu, żeby pomyśleć, podać lub strzelić. A w ekstraklasie już przed zagraniem musisz wiedzieć, co chcesz zrobić. Jest dużo większa intensywność grania, biegania, pressingu, wszystkiego.
Od połowy listopada wystąpiłeś już niemal w każdym spotkaniu, strzeliłeś gola w Nikozji w starciu z Omonią. Potwierdziłeś, że jesteś gotów na rywalizację ze starszymi kolegami.
- Tak, ten mecz też zapadnie mi na długo w pamięć. W pierwszym kontakcie z piłką udało mi się strzelić gola. Ta bramka dodała mi skrzydeł, pewniej się poczułem. Chciałem mieć często piłkę, uczestniczyć w kolejnych akcjach. Skoro pokazałem, że w parę minut mogę zrobić coś pozytywnego dla zespołu, to chciałem więcej. Teraz chciałbym ciężej pracować i powalczyć o pierwszy skład.
Podoba ci się przygoda z Ligą Konferencji? Większe emocje niż zwykle.
- Tak, fajnie jest rywalizować o awans z takimi drużynami jak Chelsea czy Guimaraes. Na pewno są to większe emocje i fajne przeżycie dla zawodnika wchodzącego w ten świat. Nawet dla starszych piłkarzy, a co dopiero dla młodych.
Wszyscy młodzi piłkarze, choć starsi również, chwalą pracę z trenerem Goncalo Feio. Poświęca dużo czasu na rozmowy z wami, wiele tłumaczy. Faktycznie czujesz, że przy tym szkoleniowcu stajesz się lepszym piłkarzem?
- Tak, widzę u siebie dużą poprawę w wielu aspektach piłkarskiego rzemiosła i wydaje mi się, że dość szybko się rozwijam. Mówię to wiedząc, ile jeszcze nauki jest przede mną. Jak już powiedziałeś, trener zwraca dużą uwagę na wszystkie szczegóły, poświęca wiele czasu zawodnikom i uważam, że bardzo zyskuję na jego podpowiedziach i założeniach. To wszystko co dla nas robi, na pewno bardzo pomaga.
Jesteśmy na obozie w Oliwie. Macie za sobą kilka treningów i sparing z CFR Cluj. Strzeliłeś wczoraj gola na remis. Byłeś zadowolony?
- Radość była, ale umiarkowana. Wiadomo, że chcemy wygrywać każdy mecz, nieważne czy to jest sparing, czy mecz o stawkę. Na pewno cieszy ta bramka, ale nie tak bardzo, jak byśmy wygrali. Tym bardziej, że z przebiegu meczu wynika, że mogliśmy ten mecz wygrać, a uratowaliśmy remis rzutem na taśmę. A jeśli chodzi o treningi - cóż to taki etap, że treningi są ciężkie, ale tak musi być. Czy czuję się zmęczony? Czasami jest lepiej, czasami jest gorzej, ale generalnie jest ciężko.
Artur Jędrzejczyk zrobił ci już jakiś żart?
- Nie, to jeszcze przede mną. Paweł Wszołek często żartuje.
Z kim się trzymasz najbliżej, a kto ze starszych kolegów jest najbardziej pomocny?
- Ze starszych kolegów dużo podpowiada mi Paweł, zdarza mi się grać na prawej stronie razem z nim i wydaje mi się, że dobrze się rozumiemy, a na pewno coraz lepiej. Dużo mogę się przy nim nauczyć. A z młodszych trzymam się z Kubą Adkonisem - do niego mi najbliżej. To mój rówieśnik, znamy się z akademii, z kadry, więc rozumiemy się bez słów.
Masz jakieś swoje indywidualne cele na rundę wiosenną?
- Chciałbym powalczyć o miejsce w pierwszym składzie. W kilku meczach pokazałem, że potrafię dać coś zespołowi, mam potencjał i chciałbym dalej dawać takie sygnały aż w końcu trener zdecydowałby się na wystawienie mnie w pierwszej jedenastce. To jest mój cel i marzenia na tę rundę. Będę ciężko pracował i tym chcę zasłużyć na miejsce – nie ma innej drogi.
W dniu, w którym rozmawiamy, urodziny ma Wojtek Urbański. Postawił już po jakimś ciastku?
- Jeszcze nie. Ale przed nami wieczór i kolacja, więc może nie wszystko stracone (śmiech).
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.