Matusiak chciał grać w Legii
02.02.2008 07:56
- Radosław Matusiak wraca do Bełchatowa, ale wcześniej oferował usługi kilku polskim klubom. W tym Legii. Po pierwsze i najważniejsze, był jednak za drogi - powiedziała "Gazecie Wyborczej" osoba związana z warszawskim klubem. Reprezentant Polski, strzelec trzech goli w eliminacjach mistrzostw Europy półtora roku temu odszedł z prowadzącego w lidze Bełchatowa do włoskiego Palermo. Był to głośny transfer, jeden z głośniejszych w ostatnich latach.
Prowadzący w klasyfikacji strzelców Orange Ekstraklasy (9 goli na półmetku) we Włoszech jednak się nie przebił. Przeszedł do Heerenveen, ale i w holenderskim średniaku sobie nie poradził.
- Matusiak chciał do Legii? Nic mi o tym nie wiadomo. Nie wiedziałem, że nawet w Holandii nie da rady. My go nie chcieliśmy - powiedział trener Jan Urban. - Jego menedżerowie proponowali wypożyczyć go bezpłatnie na pół roku. Ale on zarabia 350 tys. euro rocznie, a te koszty trzeba byłoby wziąć na siebie - usłyszeliśmy podczas hiszpańskiego zgrupowania Legii od innej osoby.
Media podały, że Matusiak odrzucił m.in. ofertę Wisły Kraków. Ale to nie on odrzucił, ale odrzucono jego. 26-letni napastnik myślał też o Koronie Kielce. I tam go jednak nie chciano, więc zwrócił uwagę na dobrze sobie znany Bełchatów (i wierzącego w niego trenera Oresta Lenczyka). Na starych śmieciach na pewno zmienił finansowe oczekiwania. 350 tys. euro rocznie (i do tego netto) nikt by mu w Polsce nie dał. Najlepiej zarabiający w Legii - Brazylijczycy Edson i Roger - dostają po 250 tys. Legia chciała Matusiaka dwa lata i półtora roku temu. W tym drugim przypadku był pierwszym z kandydatów, mając konkurencję w postaci Bartłomieja Grzelaka. Kiedy jednak wybrał Włochy, do Legii trafił ten drugi. A teraz już nie ma tematu.
Warszawski klub wciąż szuka napastnika, bo ma tylko Takesure Chinyamę, Grzelaka, Macieja Korzyma i rekonwalescenta Sebastiana Szałachowskiego. Na poprzednim zgrupowaniu testowany był Bernard Parker z RPA. Wcześniej przewinęły się nazwiska dwóch znanych polskich piłkarzy. Zwłaszcza pozyskaniem swojego byłego napastnika Marka Saganowskiego, przesiadującego w Southampton na ławce rezerwowych Legia była rzeczywiście zainteresowana. Ale on wolał zostać w Anglii i nawet kosztem absencji na Euro nie rezygnować z wysokiego uposażenia. Całkiem niedawno dyrektor sportowy Legii Mirosław Trzeciak rozmawiał z Marcinem Żewłakowem. Inicjatywa kontaktu wyszła od strony piłkarza. Ale urodzony w Warszawie, ekszawodnik Polonii zdecydował się zostać w Belgii i tam zmienić klub. Podobnie było cztery lata temu, kiedy także wspominało się o jego przyjściu do Legii.
Wciąż istnieje możliwość, że do Cuantamor przyjadą napastnicy z Ghany - Seidu Yahaya i Ransford Osei. Pierwszy jednak zamiast do Legii trafił na testy do PAOK-u Saloniki. Przyjazd drugiego, wicekróla strzelców ostatnich mistrzostw świata juniorów, też jest co najmniej niepewny.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.