Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mazurek: W Polsce liczy się tylko wynik

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

09.11.2009 09:29

(akt. 16.12.2018 22:39)

- W Polsce nie uczymy grać w piłkę. Najczęściej jesteśmy nastawieni tylko na wynik. Nikt nie myśli, co się z piłkarzem stanie za rok, o siedmiu latach nie wspominając. Wystarczy, że jeden element odpowiedzialny za przyszłość piłkarza robi coś nie tak, i cały proces trafia szlag. Może to być trener, który chce się pochwalić wynikami, szkoła nastawiona na sukcesy czy prezes liczący, że dzięki dobrym wynikom uzyska dotacje od gminy. Oczywiście wszyscy uważają, że świetnie zajmują się juniorami. Opieka polega na tym, że jeśli piłkarz nie zdaje do następnej klasy, trener idzie porozmawiać z nauczycielką. Uczymy młodych ludzi oszukiwania, trenerzy wystawiają starszych zawodników - opowiada dyrektor ds. sportowych Akademii Piłkarskiej Legii, Jacek Mazurek.

Akurat wystawianiu starszych zawodników można zapobiec.

 

- Jeśli nawet uda się kogoś przyłapać, drużynie grozi najwyżej walkower. Byzostać wykluczonym z rozgrywek, trzeba ich dostać kilka. W Niemczech czy we Francji za wystawienie nieuprawnionego piłkarza trener może zostać zdyskwalifikowany lub nawet stracić licencję. Dlatego nikt nie próbuje. Tam przepisy regulują nawet, ile razy w tygodniu może trenować młody piłkarz. A w Polsce pełna dowolność. 12-letni legioniści trenują trzy razy w tygodniu, ale równie dobrze mogliby sześć i siedem razy. W Polsce nadal panuje przekonanie, że im więcej, tym lepiej. Doprowadza to do absurdalnych sytuacji, że piłkarz 16-letni trenuje więcej niż senior.

 

Angielska federacja piłkarska określa, ile i jak powinien trenować młody piłkarz.

 

- Już dawno Legia sugerowała dyrektorowi sportowemu PZPN Jerzemu Engelowi, że PZPN powinien określić, ile i jak piłkarz powinien trenować. Dotychczas żadnych decyzji nie podjęto. Dziwne, bo na Zachodzie zajmują się tym związki. Nie chodzi o ślepe przenoszenie zagranicznych wzorów. W Hiszpanii juniorzy trenują raz dziennie, we Francji dwa, ale za to mają ponad 2 miesiące wakacji. Trzeba zdecydować, który z systemów lepiej się sprawdza. Najgorszym wyjściem jest nierobienie nic. Podobnych regulacji wymagają mecze.

 

Jak to?

 

- Ariel Borysiuk w wieku 14-15 lat grał 70-80 spotkań w sezonie. Według prawideł maksymalnie powinien rozegrać 40. Jednocześnie występował w dwóch drużynach juniorskich, na turnieju Coca-Coli, reprezentacji regionu i Polski. Nie trenował, tylko grał. Gdybyśmy tego nie zahamowali, prawdopodobnie nigdy nie wystąpiłby w ekstraklasie. Takie tempo są w stanie przetrzymać tylko bardzo silne jednostki. Ale my powinniśmy dbać nie tylko o silnych, ale również utalentowanych. Ci drudzy złapią kontuzję i skończą karierę. Takich piłkarzy jak Ariel naprawdę jest więcej. To jest największy problem naszego futbolu - najbardziej wyróżniający się piłkarze są najbardziej eksploatowani. Spokojnie mogą się rozwijać ci mniej zdolni i w pewnym momencie wyprzedzają tych najbardziej utalentowanych.

 

Czyli w polskim futbolu lepiej talentu nie mieć.

 

- Albo mieć i trafić do klubu, który zajmuje się szkoleniem. Jeśli nasi chłopcy wracają ze zgrupowania reprezentacji, dajemy im odpocząć w meczu ligowym. W tym czasie nadrabiają zaległości z czasu, gdy ich nie było. Najważniejsze, by zachowana została progresja treningu. Z kolejnym rokiem piłkarz powinien trenować więcej, intensywniej i rozegrać ściśle określoną, również większą, liczbę meczów.

 

Dlaczego to takie ważne?

 

- Dlaczego polski senior nie jest w stanie zagrać trzech spotkań przez tydzień? W dużej mierze przez błędy w szkoleniu. Mecz jest głównie wysiłkiem beztlenowym, a trening tlenowym. Jeśli nastolatek zaniedbuje ten drugi, w wieku seniorskim będzie się szybciej męczył, bo zabraknie mu "podbudowy". Mówiąc obrazowo - najpierw trzeba dotrzeć samochód, by można nim szaleć.
Ten proces trwa około 8-12 lat.

 

Czy PZPN reguluje, na jakich boiskach grają młodzi piłkarze?

 

- Nie. Zdarzają się boiska bardziej przypominające pole. Zasada jest taka: im młodszy rocznik, tym gorsza murawa. Przez to młodzi piłkarze grają z oczami wlepionymi w piłkę. Martwią się tylko o to, by nie odbiła się w lewo lub prawo. Jak taki gracz ma nauczyć się przewidywać bądź szukać partnerów na boisku?

 

Czyli polską piłką juniorską rządzi bałagan?

 

- Wszystkie rzeczy, o których powiedziałem, w cywilizowanych piłkarsko krajach są uregulowane i kontrolowane, a kary za złamanie zasad - bardzo surowe. W Polsce obowiązuje brak zasad. Dlatego ludzie patrzący perspektywicznie - wierzę, że zaliczam się do takich - w wielu polskich klubach kariery by nie zrobili. Liczy się wynik następnego spotkania. Za wszelką cenę.

 

Rozmawiał: Michał Szadkowski

Zapis całej rozmowy można przeczytać w Gazecie Wyborczej.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.