Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mecz jesieni już jutro.

Adam Dawidziuk

Źródło: Gazeta Wyborcza

31.08.2002 15:08

(akt. 16.01.2019 01:55)

Zagrają dwa najlepsze polskie zespoły poprzedniego sezonu. Wiem, że będą emocje i wielkie widowisko. Kto wygra? Ciężko wskazać faworyta - mówi trener Legii Dragomir Okuka.
Zespół ze stolicy prawdopodobnie zagra w takim samym składzie jak w środowym meczu z Barceloną. - W poprzednim sezonie dwa razy wygraliśmy z Wisłą na naszym stadionie, w lidze 1:0 i Pucharze Ligi 3:0. Mam nadzieję, że wygramy po raz trzeci. To mecz, na który nie muszę mobilizować zawodników - powiedział Okuka. Mecz z Wisłą będzie dziewiątym występem Legii od 31 lipca. Do tej pory rozegrała ona cztery spotkania ligowe, z czego trzy na wyjazdach oraz cztery w eliminacjach Ligi Mistrzów. - Wątroba nie podaje - żartowali z goryczą po środowym spotkaniu z Barceloną. - Rzeczywiście, piłkarze mają prawo być zmęczeni, dlatego po niedzieli dam im wolne. Jednak nie wszystkim, tylko tym, którzy najwięcej grali. Nie wiem jeszcze tylko, ile tego wolnego dostaną. Jeden, dwa, a może nawet trzy dni - mówi Okuka. Gdy to usłyszeli zawodnicy, zażartowali: - Jeśli trener tak mówi, to da nam jeden. W Legii, tak jak chyba i w całej lidze, wszyscy najbardziej obawiają się duetu Kamil Kosowski - Żurawski. Tego pierwszego ma pilnować Wojciech Szala. - Wiem, że to nie jest dla Szali optymalna pozycja, ale nie mam żadnej alternatywy. Chyba że Wróblewski, ale przecież ten nie umie kopać piłki prawą nogą i nie wiem, czy się nauczy - mówi ze śmiechem Okuka. Na ławce Legii być może usiądą nowi zawodnicy - Marek Saganowski i Łukasz Surma. Wypoczęci, gotowi - Z legionistów najbardziej obawiam się Czarka Kucharskiego i mam nadzieję, że w niedzielę nie będzie miał swojego dnia - powiedział obrońca Wisły Arkadiusz Głowacki. Od kilku dni w Krakowie przy Reymonta wszystko podporządkowano konfrontacji z Legią. Henryk Kasperczak w rewanżowym meczu pucharowym z Glentoranem dał odpocząć Kamilowi Kosowskiemu, który przez ból kolana nie trenował na początku tygodnia. Trener chciał oszczędzić także Marcina Baszczyńskiego (na ostatnich zajęciach przed starciem z Irlandczykami stłukł sobie kostkę), ale już po półgodzinie meczu musiał wejść w miejsce kontuzjowanego Arkadiusza Głowackiego. Głowacki zderzył się z jednym z Irlandczyków i został zniesiony na noszach. - Miałem dosyć głęboką ranę nad prawym okiem, założono mi cztery szwy. Ale wszystko już jest w porządku - powiedział. - Nie zamierzam się sugerować stylem gry innych drużyn, takich jak Pogoń, które odniosły sukces na stadionie Legii - deklaruje Kasperczak. - Musimy zastosować swoją taktykę i nic nie kombinować. Trener "Białej Gwiazdy" jest zadowolony, że w rewanżu z Glentoranem sprawdziła się wiślacka młodzież - Paweł Strąk i Piotr Brożek. Niewykluczone, że ten pierwszy wybiegnie jutro w podstawowej jedenastce w miejsce słabo spisującego się ostatnio Jacka Paszulewicza. Kasperczak oglądał spotkanie mistrzów Polski z Barceloną. - Legię każdy ma dobrze rozpracowaną, ale to nic nie daje, bo to i tak zespół trudny do ogrania - powiedział. - Legia znakomicie kontruje przekonaliśmy się o tym w poprzednim sezonie. Głowacki nie kryje, że "ten mecz wywołuje szczególny dreszczyk emocji", choć nie można zapominać, że to "kolejne ligowe spotkanie, które trzeba wygrać". - Czy groźny jest Svitlica? Na pewno mniej niż Kucharski - mówi Głowacki. - Svitlica tylko czyha pod bramką, liczy na "padlinę".

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.