Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mecz w knajpie czyli rogal Deyny

Marcin Szymczyk

Źródło: FutbolNews

02.10.2010 16:43

(akt. 15.12.2018 12:07)

- Nie powiem, mało co jest w stanie mnie zaskoczyć. Ale nigdy nie myślałem, że dożyję takich czasów. Stadion Legii. O takim marzyłeś? Dokładnie tak, zwłaszcza jak przyjeżdża Lech! A na dole knajpa. Zajrzyjcie kiedyś na Łazienkowską 3, choćby w dniu meczu - na tequilę z solą i cytrynką. No i wczytajcie się w menu. Kibicowskie. No więc na otwarcie: rogal Deyny (curve ball pie - z każdym z tych elementów Kazik miał faktycznie wiele wspólnego). Kosztuje 25 zeta, ale warto - pięknie wypieczony rogal, imitujący strzały nieboszczyka, obecnego zresztą na okładce karty.

- Danie, własnoręcznym autografem, poleca wdowa Mariola Deyna i przypomina jak strzelał mąż - wbrew prawom fizyki! I widać, że kucharz zna się na robocie, bowiem rogal spoczywa na liściach zielonej sałaty idealnie imitującej boisko. Patrzysz jeszcze na zdjęcia Kazia, są zresztą wszędzie, no i nasuwa to dziesiątki miłych skojarzeń... Choćby takie, że warto być dobrym piłkarzem, żeby zaistnieć na zawsze, jak Deyna. Bo czy wyobrażacie sobie „sałatkę Stefan Białas"? Albo „kaszankę Jan Urban"? „Móżdżek cielęcy Kamil Grosicki"? „Nóżki Kazek Węgrzyn"? Natomiast „curve bali pie, a'la Kaz Deyna" - jak najbardziej! I nie wiem czy nie jest to większa nagroda pośmiertna dla zawodnika, taka specyficzna pamięć, niż wszystkie wygrane mecze. Rogal Wam zasmakuje, to pewne.

A przy okazji wczytajcie się w menu, jak wiele zabawnych tam skojarzeń. „Kopytto" - czyżby to o Stachurskim albo Topolskim? „Trzy sety" - o Kowalczyku czy jednak o siatkarzach? Pizza Chicago Fire - wspomnienie po Koseckim? Oczywiście, wielkopolskie są pyry, dla gości także ciekawy drink o nazwie Kiwioska. No i najbardziej kabaretowy fragment menu, mianowicie „Flaki Władysław Jagiełło". W Legii grał Jagiełło, owszem, ale Jerzy albo Jan, był też nawet Sobieski, ale skąd w sportowym barze Litwin? Autor menu nam to wyjaśnia: bo był... czynnym sportowcem uprawiającym rzut oszczepem, strzelanie z łuku oraz jeździectwo. Tak, tak, to wtedy, gdy naszych wrogów, w tym von Jungingena, przerabiał właśnie na flaczki. Na gorąco! Kto z polskich piłkarzy zasłuży kiedyś na własne danie? Na kulinarne Złote Buty? Nikt. Bo był tylko jeden Kazimierz Deyna.

Autor: Paweł Zarzeczny

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.