News: Michał Efir: Cierpliwie walczę o powrót na boisko

Michał Efir: Cierpliwie walczę o powrót na boisko

Marcin Szymczyk

Źródło: Polska The Times

12.06.2013 09:07

(akt. 09.12.2018 17:24)

- Minęło sześć tygodni od drugiej operacji, czyli rekonstrukcji więzadeł. Jeśli chodzi o rehabilitację, to na razie nie jest to coś, co sprawia mi duży wysiłek. Po długiej przerwie mięśnie straciły masę i trzeba je systematycznie odbudowywać. Mięśnie się męczą, ale to normalne. Ćwiczę sobie spokojnie. Rano przyjeżdżam do klubu na rehabilitację. Po południu mam basen albo inne zajęcia. Mam też zestaw ćwiczeń, które wykonuję w domu - opowiada w rozmowie z "Polska the Times" napastnik Legii Michał Efir.

- Przez niespełna dwa tygodnie leżałem w klinice. Wstawałem z łóżka, miałem rehabilitację, obiad, drugą rehabilitację i robił się wieczór. Wracałem różnie, czasem o 16, innym razem o 18. Czas po ćwiczeniach spędzałem w łóżku, bo nie mogłem nadwerężać nóg. Miałem bóle, problemy z plecami. Najgorsze było właśnie to leżenie w jednej pozycji. Czytałem książki, surfowałem po internecie, oglądałem telewizję. Oczywiście śledziłem mecze Legii. Jakoś zleciało.

- Dzień w dzień przez parę godzin muszę wykonywać te same ćwiczenia. Samo ich robienie nie jest jakimś wielkim wysiłkiem, uciążliwa jest nuda. Ale wychodzę z założenia, że muszę to wszystko zrobić. OK, mógłbym sobie lekko odpuścić. Mógłbym robić mniej powtórzeń, trochę się poobijać. Na dłuższą metę lenistwo wyszłoby mi jednak bokiem. Mam pracę do wykonania i się do niej przykładam. Cierpliwie dążę do tego, żeby wrócić. Tyle lat grania jeszcze przede mną. Nie widzę problemu w tym, że wyleczę się za kilka miesięcy. Kto wie, może wtedy już na dobre ruszę z kopyta?


- Z poprzednich kontuzji leczyłem się w Polsce i mogę powiedzieć, że Włochy w porównaniu z nami to niebo a ziemia. Nie chciałbym mówić, że mamy złe leczenie. Ale miałem wrażenie, że tam jest inne podejście. No i świetna organizacja. To typowo prywatna klinika. Leczą w niej nie tylko sportowców. Opiekują się ludźmi z różnymi schorzeniami. Mają tam ogromną bazę, są profesjonalistami i wiedzą, czym się zajmują. Robią to naprawdę na wysokim poziomie.


- Nigdy mi nie przeszło przez myśl, że mógłbym to rzucić w cholerę i zająć się czymś innym. Nie po to pisałem się na wiele lat wyrzeczeń, treningów, wysiłku, zmęczenia i tak dalej, żeby w jednej chwili z wszystkiego zrezygnować. To nie w moim stylu.

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.