Michał Karbownik: Dziękuję Legii za szansę i kibicom za wsparcie
17.01.2021 08:00
- Za mną najbardziej szalone półtora roku w życiu, wszystko działo się bardzo szybko, czasem wydarzenia przybierały obrót, którego się nie spodziewałem, nie zakładałem. Przede wszystkim postawiłem pierwsze kroki w seniorskiej piłce, o czym marzyłem od dziecka. Ale tych marzeń udało się spełnić więcej – zadebiutowałem w Legii, w reprezentacji Polski, zdobyłem z zespołem tytuł mistrzowski, uczestniczyłem w fantastycznej fecie zorganizowanej przez kibiców – nie jako fan, ale jako piłkarz. Są już następne marzenia, czekają w kolejce na realizację.
Wspomniałeś, że pewnych rzeczy się nie spodziewałeś. Jedną z nich była zapewne gra na lewej obronie – to na tej pozycji zrobiłeś furorę i wszedłeś do ekstraklasy z drzwiami i futryną. I chyba przyszłość też wiąże się z lewą stroną.
- Tego nie wiem, przekonamy się, czas pokaże jak będę ustawiany w Brighton. Trochę narzekałem na tą lewą obronę, bo zawsze grałem bliżej do bramki i lepiej się tam czuję, ale jestem graczem uniwersalnym. Ta lewa obrona mnie wypromowała, pokazałem się na niej szerszej publiczności. Trenerzy zobaczyli we mnie coś, czego wcześniej nikt nie widział. Udało się i jestem za to bardzo wdzięczny.
Mowa o trenerze Aleksandarze Vukoviciu. To jemu już zawsze będziesz zawdzięczał najwięcej, bo dał ci szansę i zaufał czy inaczej do tego podchodzisz?
- Na pewno bardzo dużo zawdzięczam Vuko, dzięki niemu zadebiutowałem i pokazałem co potrafię. Złożyło się na to wiele czynników, myślę że nie od razu widziano we mnie lewego defensora. Ale mocno ćwiczyłem na treningach, a ciężka praca popłaca. Wcześniej czy później – w tym wypadku było wcześniej. Bardzo się z tego cieszę a trenerowi Vukoviciowi jeszcze nie raz z pewnością podziękuję.
Ten twój okres w Legii dość szybko dobiegł końca. Jak będziesz siedział wieczorem w domu w Anglii, to do których momentów będziesz wracał najchętniej?
- Wiele było takich momentów, wspaniałych chwil z drużyną na boisku i z kibicami. Numerem jeden wśród wspomnień jest zdecydowanie zdobyte mistrzostwo Polski i wspólna radość z kibicami nad Wisłą. Niesamowita sprawa, trzeba to przeżyć by zrozumieć poziom emocji. Coś pięknego, to było pierwsze takie moje przeżycie, wielka rzecz dla mnie, ale i dla każdego z kolegów – również tych bardziej doświadczonych. Myślę, że chętnie będę do tego wracał, że będzie mi to poprawiało humor jeśli ten były z jakiegoś powodu danego dnia trochę słabszy.
Ty już od dawna wiedziałeś, że już zimą odejdziesz z Legii? Wydawało się, że nastąpi to po sezonie, że najpierw zdobędziesz z zespołem mistrzostwo Polski. Czy może zostałeś jednak faktem skrócenia wypożyczenia do Warszawy trochę zaskoczony?
- Piłka już nie raz pokazała, że jest nieprzewidywalna i w tym przypadku to się również potwierdziło. Oczywiście były sygnały z Brighton, że może dojść do skrócenia wypożyczenia, otrzymywałem je zarówno ja, jak i mój menedżer Mariusz Piekarski. Byłem świadomy na to i zgodziłem się na taką opcję podpisując kontrakt z angielskim klubem, złożyłem pod tym zapisem swój podpis. Władze Brighton skorzystały z takiej furtki i teraz już oficjalnie jestem graczem tego klubu – transfer czasowy dobiegł końca. W niedzielę wracam do Polski by się spakować, zobaczyć z rodziną, załatwić wszelkie formalności, a potem już lecę do Anglii.
Wracasz akurat w momencie, gdy w Polsce będą rekordowe w ostatnim czasie mrozy. W Dubaju temperatura jest bliska 30 stopni na plusie, w Warszawie w nocy może być 20 ale na minusie.
- To prawda, zobaczymy jak zareaguje organizm. Ale też nie będę w Polsce zbyt długo, szybko wyjadę. Może nie będzie więc tak źle.
Wiosną miałeś być w Legii jednym z trzech graczy w środku pola, którzy będą napędzać grę zespołu i ją kreować. Trener Czesław Michniewicz nie jest pewnie zadowolony z twojego wyjazdu. Rozmawialiście już o tym?
- W Legii jest spora grupa jakościowych piłkarzy – nie tylko w środku pola. Będzie miał mnie kto zastąpić. Trener będzie miał więc jakiś wybór, nie będzie tak, że zostanie po mnie dziura. Choć na pewno wolałby gdybym został, bo miałby większy wybór - to normalne. Ale czasem tak się dzieje, wszyscy musimy żyć dalej. Ja osobiście najbardziej żałuję tego, że przez te półtora roku w pierwszym zespole Legii nie udało mi się zdobyć bramki przy ulicy Łazienkowskiej. Ale myślę, że jeszcze kiedyś na to przyjdzie czas i spełnię również to marzenie.
To taka obietnica i zapowiedź tego, że kiedyś wrócisz do Legii?
- Bardzo bym tego chciał. Bez dwóch zdań. Sam sobie obiecałem, że strzelę gola dla Legii, zaliczę to pierwsze trafienie. Nie udało mi się, więc mam coś do zrobienia, nadrobienia. Pierwsza bramka dla Legii będzie musiała poczekać, ja będę czekał. Może jednak w przyszłości uda się spełnić i to marzenie. Zobaczymy.
Pierwszego gola strzeliłeś za to już w reprezentacji Polski. Plany są takie, że o kolejne powołania z Brighton będzie jeszcze łatwiej?
- To zależy od tego jak się będę tam prezentował, czy będę tam grał regularnie czy nie. Oczywiście chciałbym aby tak było i będę do tego dążył, ale zobaczymy jak będzie. Na pewno będę mocno pracował na swoją szansę i jeśli taka się nadarzy, zrobię co w mojej mocy aby ją wykorzystać.
Na ile ważne dla ciebie jest to, że spotkasz w Brighton znajomego, czyli Kubę Modera? Powinno wam być dzięki temu na początku raźniej.
- Na pewno na początku będzie nam obu dzięki temu zdecydowanie łatwiej wejść do drużyny, będziemy trzymać się razem. Poza tym to po ludzku fajne, że będę miał w zespole kolegę ze swojego kraju, z którym będę mógł porozmawiać i razem spędzać czas.
Od momentu podpisania kontraktu z Brighton mocno szlifowałeś język angielski?
- Nawet przed podpisaniem umowy z Brighton mocno uczyłem się języka angielskiego, choć wiadomo że po parafowaniu kontraktu nauka nabrała jeszcze przyspieszenia, motywacja też była większa. Oczywiście w tym temacie wciąż dużo pracy przede mną, wiele jest do poprawy. W Anglii wszyscy będą mówić szybciej, płynniej i a ze swoim odpowiednim akcentem. Ale jestem dobrej myśli, po chwili się przyzwyczaję, zaaklimatyzuję i nie powinno być kłopotów ze sprawnym komunikowaniem z innymi.
Był już czas na pożegnanie z kolegami?
- Przed nami kolacja, wspólny wieczór. Wtedy zamierzam się z każdym pożegnać.
Wspominałeś ciepło mistrzowską fetę. Zakładając, że wszystko pójdzie zgodnie z planem to w maju pojawisz się w Warszawie na kolejnej?
- Bardzo bym chciał przylecieć, odebrać medal i cieszyć się z kolegami i kibicami. Nie wiem dziś czy na taki przyjazd pozwoli mi terminarz, nie wiemy też jaka będzie sytuacja na świecie z pandemią koronawirusa, jakie będą wtedy obostrzenia. Na pewno fajnie by było znów to przeżyć, ale zobaczymy co przyniesie czas.
Chciałbyś coś na koniec powiedzieć kibicom Legii?
- Przede wszystkim chciałbym Legii podziękować za szansę, a kibicom za wsparcie, które było dla mnie od początku mocno odczuwalne. Kibice pomogli mi wejść do seniorskiej piłki. Patrząc całościowo - było jak w życiu, były momenty lepsze i gorsze. Ale z całego serca pragnę podziękować i Legii i kibicom. Dzięki nim mogę iść dalej spełniać kolejne marzenia i się realizować.
Quiz
Quiz. Rekordowe transfery z Legii
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.