Michał Kopczyński: Nie wiem, jak to jest nosić inną koszulkę!
09.11.2011 11:00
Michał Kopczyński to bardziej piłkarz, czy jednak bardziej student?
- Na pierwszym miejscu jest piłka - to mój priorytet, zdecydowanie. Obecny sezon jest moim 12. w barwach Legii, a to już o czymś świadczy. A szkoła? Jak byłem młodszy to zawsze się dobrze uczyłem i sporo czasu spędzałem nad książkami. Z czasem entuzjazm opadł, ale skoro dostałem się na studia, to znaczy, że coś w tej głowie jeszcze jest (śmiech)!
Na jaki kierunek się zdecydowałeś?
- Od października studiuję dziennie Zarządzanie na UW. Niestety, na pierwszym roku nie przysługuje mi indywidualny tok nauczania, więc chodzę na zajęcia jak wszyscy. Legia i szkoła wypełniają mój cały czas, ale coś za coś. Myślenie na boisku przecież nie przeszkadza. Na studiach jestem studentem, a w Legii piłkarzem i potrafię to rozgraniczyć.
Rozumiem, że wiedzę wyniesioną z uczelni praktykujesz w szatni i zarządzasz kolegami?
- Nie, nie! Jest zupełnie przeciwnie. Nie jestem typem człowieka dowodzącego kolegami. Każdy w zespole ma swoją robotę w do wykonania i własny pomysł jak osiągnąć ten cel. W szatni jest świetna atmosfera, swoje trzy grosze dołożyli też młodsi, którzy przed sezonem dołączyli do nas z Akademii.
Skoro samemu wywołałeś do tablicy temat Akademii, to powiedz nam, jak przebiega proces edukacji piłkarskiej w Legii?
- Przy Łazienkowskiej trenuję od samego początku istnienia mojego rocznika. Do grupy tych, którzy przeszli pierwszy nabór i zostali w Legii do dzisiaj, należą jeszcze Kuba Szumski i Czarek Michalak. Pierwsze lata spędziliśmy głównie na zabawie z piłką. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że kiedyś nawet tworzyłem duet środkowych obrońców z „Szumim”, dlatego też tak bardzo śmiałem się, gdy w sparingu pierwszego zespołu został ustawiony jako środkowy napastnik i zakończył ten mecz z dorobkiem dwóch goli (śmiech)! Pierwsza weryfikacja naszych umiejętności miała miejsce po zakończeniu podstawówki. Później chodziliśmy wszyscy do wspólnego gimnazjum i liceum. Trenerzy zaś coraz większy nacisk kładli na taktykę i schematy gry. Jeśli tylu wychowanków gra w pierwszym zespole, bądź też do niego aspiruje, to moja opinia o szkoleniu w Legii musi być bardzo pozytywna.
Dwa lata temu Twój potencjał dostrzegł Jan Urban i dał Ci szansę gry w sparingu pierwszego zespołu. Z kolei trener Skorża sprawdzał Cię podczas ostatniej przerwy zimowej. Jak wspominasz tamte chwile?
- Były one bodźcem do ciężkiej pracy, ale akurat do tego nikt nie musiał mnie dodatkowo zachęcać. Trener Urban zaprosił mnie na gierkę wewnętrzną, w której udało mi się trafić do siatki. Dzięki temu dostałem kilkanaście minut w sparingu z Górnikiem Łęczna. Bardzo się starałem, chciałem na boisku być wszędzie i wziąć udział w każdej akcji. Nie byłem jednak wówczas odpowiednio przygotowany siłowo. Z kolei mój pierwszy mecz u trenera Skorży zbiegł się z debiutem Michala Hubnika. Od tamtej pory minęło już ponad pół roku, regularnie występuję w Młodej Ekstraklasie i czekam na swoją szansę. Jakieś sygnały z pierwszej drużyny były, ale bez konkretów.
Ile czasu dajesz sobie, aby awansować na stałe do pierwszego zespołu?
- Oczywiście im szybciej, tym lepiej. Po to gram w piłkę, żeby wyznaczać sobie kolejce cele. Chciałbym dołączyć do kolegów, z którymi się wychowałem i zaprezentować swoje umiejętności przed pełnymi trybunami. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszyłem z bramek „Żyrki” i „Wolaka”! Mam nadzieję pójść ich śladem.
Jak myślisz, ewentualne wypożyczenie mogłoby pomóc Ci w piłkarskim rozwoju?
- Ciężko mi sobie wyobrazić taką sytuację, bo nie wiem, jak to jest nosić inną koszulkę, niż Legii. To mój klub i z nim wiążę swoją przyszłość. Będę gryzł trawę, aby to tutaj na mnie postawiono. Występy w Ekstraklasie to trampolina dla młodego chłopaka: nawet jeden mecz dla rozwoju jest na wagę złota. Odnoście do wypożyczenia – jeśli sztab szkoleniowy zasugeruje mi takie rozwiązanie, to wezmę je pod uwagę, ale dopiero latem. Jak już wspomniałem, nie chcę rzucać studiów, a dopiero za rok będę mógł korzystać z indywidualnego toku nauczania.
Słyszeliśmy, że kilka lat temu, gdy grałeś w juniorach, mierzono Wam procent celnych podań. Podobno mogłeś się pochwalić najlepszym rezultatem…
- Rzeczywiście, miałem wtedy około 93% celnych podań w meczu. Niby wynik okazały, choć podczas gry nie myślę o tym, żeby tylko nie stracić piłki.
Jak scharakteryzujesz swoje umiejętności?
- Gdy byłem w wieku gimnazjalnym, strasznie wkurzało mnie, że nie gram regularnie w kadrze Mazowsza. Trenerzy zarzucali mi wtedy niski wzrost, ale na szczęście od tamtej pory urosłem. Zawziąłem się i poprawiłem grę w powietrzu. Wygrywam większość główek w środkowej strefie boiska, potrafię też wyprowadzić piłkę od obrońców. Jeśli chodzi o mankamenty, to na pewno podejmowanie decyzji o strzale. Czasem zamiast uderzać, niepotrzebnie próbuję dograć piłkę do partnera. W związku z tym, na koncie nie mam zbyt wielu bramek… Poza tym, młody zawodnik musi doszkalać się w każdym aspekcie gry, także wiele pracy przede mną.
A sfera mentalna? Gra dla Legii wiąże się z presją, która dla wielu okazała się być ponad ich siły.
- Spokojnie. Wiem czym jest gra dla Legii i wiem jakie są wymagania kibiców, bo sam nim jestem. Myślę, że układ piłkarz i kibic w jednej osobie to korzystna oferta dla klubu, gwarantująca pełne zaangażowanie w każdy mecz. Jak zagram, to będę, jakby to grzecznie ująć, zachrzaniał ile sił!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.