News: Michał Król na testach w Wiśle

Michał Król: Legia mnie ukształtowała

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

02.03.2022 09:00

(akt. 02.03.2022 08:56)

– Mam sporo fajnych chwil związanych z Łazienkowską. Uważam, że Legia w pewnym stopniu mnie ukształtowała, jako człowieka i piłkarza – mówił w rozmowie z nami Michał Król, były zawodnik stołecznego klubu, który jest obecnie prawym obrońcą Górnika Łęczna. Mecz pomiędzy "Wojskowymi" a beniaminkiem ligi, w ćwierćfinale Pucharu Polski, odbędzie się w środę, 2 marca (godz. 20:45).

Od początku sezonu przebywasz w Górniku Łęczna na zasadzie wypożyczenia z Motoru Lublin. Jak oceniasz początki?

– To krok do przodu w mojej przygodzie z futbolem. Trenuję ze świetnymi piłkarzami, jak Janusz Gol, Jason Lokilo czy Bartosz Śpiączka. Mogę się sporo uczyć – nie tylko od nich, ale od wszystkich, którzy są bardziej doświadczeni i więcej zobaczyli w piłce. Otrzymuję dużo wskazówek od Gersona, który po zajęciach często rozmawia z młodymi graczami, ze mną również. To jak najbardziej na plus, bo oprócz wiedzy przekazywanej przez trenera można też posłuchać podpowiedzi zawodnika, jego spostrzeżeń na temat sytuacji boiskowych. Być może to małe rzeczy, ale w końcowym rozrachunku przynoszą ogromny efekt. Górnik to klub z tradycjami, panuje w nim bardzo rodzinna atmosfera. Da się wyczuć, że wszyscy grają do jednej bramki.

Co udało ci się poprawić, jeśli chodzi o aspekty piłkarskie, w ostatnich miesiącach?

– Całokształt, choć trudno to ocenić w 100-procentach, bo nie gram regularnie. Uważam jednak, że poprawiłem się pod każdym względem. Zrobiłem progres od początku wypożyczenia.

Póki co brakuje ci minut na murawie. Jest to spowodowane mniejszymi urazami, które wybijały cię z rytmu, czy sytuacja jest taka, że na razie musisz czekać na możliwość gry?

– Nie chodzi o żadne kontuzje. Takie są po prostu decyzje trenera. Cały czas muszę pracować na szansę.

Masz za sobą debiut w ekstraklasie. Występ krótki, ale pewnie zostanie w pamięci.

– Jasne, jak najbardziej. Spełniłem marzenie, zawsze chciałem zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Mimo wielu trudnych chwil, zadebiutowałem. W ciągu trzech minut miałem bodajże 3-4 podania, wszystkie celne. To było dla mnie ważne. Wcześniej się zastanawiałem jak to będzie, czy pojawi się stres, ale gdy stałem przy linii bocznej, to wszystko ze mnie zeszło. Cieszyłem się, że mogłem wejść na boisko.

Przed wami ćwierćfinał Pucharu Polski. Zagracie z Legią, dla której to w zasadzie jedyna furtka do Europy. Wy też macie o co walczyć. Zapowiada się interesujący mecz.

– To prawda. Dla Legii to bardzo ważne, aby wygrać Puchar Polski, bo wiemy jaka jest jej sytuacja w ekstraklasie. Ale dla nas to też niezwykle istotne spotkanie – możemy się bowiem zapisać w historii Górnika Łęczna. Niedługo zmierzymy się z warszawiakami również w lidze, dlatego środowy mecz może w jakimś stopniu wpłynąć na ligowe losy. Z legionistami zawsze gra się trudno, na pewno nikt tanio skóry nie sprzeda.

Występowałeś w Legii przez kilka lat. Jakie masz pierwsze skojarzenia związane z Łazienkowską?

– Champions League. Gdy klub rywalizował z takimi markami jak Real Madryt, Borussia Dortmund i Sportingiem Lizbona, to my – jako dzieci – podawaliśmy piłki, staliśmy na środku boiska z flagą, słyszeliśmy hymn tych rozgrywek. Myślę, że zapamiętam te momenty do końca życia. Mimo że nie grało się wtedy w meczu, to było się na murawie i obserwowało to od środka. Mam w głowie jednak sporo fajnych chwil. Jeździliśmy po całej Europie, mierzyliśmy się z różnymi rywalami, wzięliśmy udział w młodzieżowej Lidze Mistrzów. Trudno wybrać jedno super wspomnienie, bo było ich naprawdę mnóstwo. Uważam, że każdy zawodnik, który trafia do Legii, ma dużą szansę rozwoju, zwłaszcza teraz, gdy funkcjonuje ośrodek treningowy.

Możesz powiedzieć, że Legia dała ci dużo – zarówno pod kątem piłkarskim, jak i życiowym?

– Oczywiście. Uważam, że w pewnym stopniu mnie ukształtowała – jako człowieka i zawodnika. Gdy przechodziłem do stołecznego klubu, była to dla mnie pierwsza rozłąka z rodziną. Do domu nie miałem co prawda zbyt daleko, lecz musiałem nauczyć się samodzielności. Na początku było życie w bursie, potem sam przeniosłem się na – można powiedzieć – stancję, do wynajętego mieszkania. Czas spędzony w Legii nauczył mnie bardzo dużo. Przede wszystkim, mogłem poznać wielu świetnych ludzi, z którymi mam kontakt do dziś. I wydaje mi się, że to jest najcenniejsze.

Z kim utrzymujesz relacje? Zakładam, że m.in. z Mateuszem Kochalskim, z którym dzieliłeś pokój.

– Tak, choć znałem się z nim już wcześniej, przed transferem do Legii. Poza tym, jestem w – mniejszym lub większym – kontakcie z Konradem Matuszewskim, Maksem Sitkiem, Wiktorem Kłosem, braćmi Olejarka, trenerem Picułą. To fajne, że czas leci, a relacje pozostają. Zawsze miło porozmawiać przy okazji meczu czy wymienić się wiadomościami na Instagramie, Messengerze.

Mówiłeś wcześniej o młodzieżowej Lidze Mistrzów. Wspomnijmy o rewanżu z Ajaksem w Amsterdamie, w którym rywalizowałeś od pierwszej do ostatniej minuty. Zagraliście świetnie, wygraliście 2:0 – dwie bramki więcej i byłby awans do kolejnej rundy.

– Zgadza się, bardzo dobrze pamiętam to spotkanie, zwyciężyliśmy po golach Mateusza Żyry i Piotra Cichockiego. Była szansa na przejście do następnej fazy rozgrywek. Na pewno zaskoczyliśmy Ajax. Holendrzy myśleli pewnie, że przyjedziemy po najniższy wymiar kary, a my wyszliśmy wysoko, stworzyliśmy dużo sytuacji. Świetnie się wspomina takie mecze, to niezwykle cenne doświadczenie. Nie każdy ma możliwość przeżycia czegoś takiego.

W barwach Ajaksu grali wtedy m.in. Sergino Dest, który jest aktualnie piłkarzem Barcelony, Mitchel Bakker z Bayeru Leverkusen, ogromne wrażenie robił Kaj Sierhuis…

– Duże nazwiska, ale spoglądając na nasz skład, to był choćby Mateusz Praszelik występujący teraz we Włoszech czy Sebastian Szymański, który gra w Rosji i reprezentacji Polski. To tylko pokazuje rangę tamtego spotkania i wartość zawodników, którzy w nim wystąpili. Pamiętam, że wchodziliśmy na Transfermarkt i mówiliśmy: "O kurde, Ajax za 2 mln euro ściągnął piłkarza, który skończył dopiero 17 lat". Robiło to na nas bardzo duże wrażenie, bo Legia nie przeprowadzała i nie przeprowadza takich transferów. Kapitalna sprawa, że można było się zmierzyć z takimi przeciwnikami.

W sezonie 2017/18 występowałeś w Centralnej Lidze Juniorów. Pamiętne rozgrywki – nie przegraliście ani razu w rundzie zasadniczej, pierwszą porażkę ponieśliście dopiero w drugim meczu półfinałowym, z Lechem Poznań – i zostaliście wyeliminowani z gry o mistrzostwo Polski.

– Bardzo rzadko się zdarza, nawet w ligach młodzieżowych, żeby nie przegrać żadnego meczu przez cały rok. Szkoda półfinału z Lechem – w pierwszym spotkaniu wygraliśmy i mieliśmy sporą szansę na wejście do finału. W rewanżu nasza gra się jednak posypała i wyszło tak, że nie mogliśmy powalczyć o tytuł – a to jest w piłce najważniejsze. Okej, może ktoś będzie pamiętał, że nie ponieśliśmy ani jednej porażki po 30 kolejkach, ale nie miało to żadnego znaczenia w kontekście mistrzostwa Polski.

Opuściłeś Legię w połowie 2020 roku, będąc po dwóch wypożyczeniach – do Wisły Puławy i Wigier Suwałki. Była szansa, abyś został w Warszawie na dłużej?

– Z tego co pamiętam, to mając ofertę z Motoru Lublin, Legia chciała przedłużyć ze mną kontrakt o rok. Lublinianie byli jednak zdeterminowali, chcieli, abym został ich zawodnikiem. Kluby rozmawiały między sobą i doszło do tego, że definitywnie przeszedłem do Motoru. Warszawiacy mieli opcję pierwokupu – i mają ją zresztą do dziś.

Oglądałeś ostatnie mecze Legii?

 – Może nie całe, ale tak, śledziłem. Mam parę wniosków. Szykujemy się na bardzo trudny mecz. Nie mogę na razie zdradzić swoich przemyśleń, bo pokrywają się one z tym, jak będziemy chcieli zagrać.

Którzy piłkarze Legii robią na tobie szczególne wrażenie? Podejrzewam, że Josue.

– Zgadza się. Portugalczyk jest świetny technicznie, gra na bardzo wysokim poziomie. Wspomnę też o Filipie Mladenoviciu. Uważam, że to czołowy zawodnik ekstraklasy – może nie w tym momencie, ale ogólnie, mając w pamięci jego poprzednie sezony. Artur Boruc jest osobą kontrowersyjną, lecz to też duże nazwisko. Miałem przyjemność obserwować go na meczu Legii z Motorem w Lublinie. Fajnie zobaczyć z bliska tak dużą postać, zasłużoną dla polskiej piłki.

Czuć w szatni dodatkową mobilizację przed środową rywalizacją przy Łazienkowskiej?

– Na tę chwilę raczej nie (rozmawialiśmy w poniedziałek – red.). Wiadomo, gramy z Legią, ale podchodzimy do tego meczu jak do każdego innego. Jest szacunek dla rywala, lecz zrobimy wszystko, aby wygrać i przejść dalej.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.