News: Kucharczyk nie zagra ze Śląskiem

Michał Kucharczyk: Najgorsze już za mną

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

22.05.2013 14:56

(akt. 04.01.2019 13:09)

Kolejnym piłkarzem Legii po Ivicy Vrdoljaku, który zapuścił pokaźną brodę, jest Michał Kucharczyk. – Ustaliłem w szatni z kolegami, że brodę zgolę, jak zdobędziemy tytuł mistrza Polski. Ma nadzieję, że tytuł przypadnie nam już w sobotę po naszej wygranej w Łodzi z Widzewem i potknięciu Lecha z Podbeskidziem – mam już po prostu dość tej brody (śmiech) - mówi skrzydłowy naszego klubu Michał Kucharczyk, który jako ostatni zdobył bramkę w wyjazdowym meczu z Widzewem. Miało to miejsce ponad roku temu, ale ten gol dał legionistom zaledwie remis.

– Dawno to już było. Długo potem nie mogłem nic trafić, udało mi się w Białymstoku z Jagiellonią, teraz więc fajnie by było ponownie trafić w Łodzi. Jeśli ten ewentualny gol dałby nam trzy punkty i przybliżył do mistrzostwa, to już w ogóle byłoby pięknie - opowiada „Kuchy”.


Po meczu z Lechem morale i pewność siebie w drużynie jeszcze wzrosły?


- My od dawna jesteśmy pewni swoich umiejętności, wychodząc na boisko chcemy wygrać mecz i zawsze do tego dążymy. Nie można powiedzieć, że po meczu czujemy się silniejsi. Przed nim byliśmy przekonani, że Lech jest w naszym zasięgu - po tym jak pokonaliśmy ich w Poznaniu. Po prostu w ostatni weekend utwierdziliśmy się w przekonaniu, że nie ma w Polsce rywala, który byłby nam w stanie zagrozić.


Mobilizujecie się jakoś specjalnie? Po meczu z Lechem wszyscy już was nazwali mistrzami Polski, a tytułu przecież jeszcze nie macie...


- Teoretycznie jest zagrożenie tego, że wkradnie się jakieś rozluźnienie w nasze szeregi. Ale w praktyce jest tak, że nikt by na to nie pozwolił. Wiemy o co gramy, jak ciężko pracowaliśmy na osiągnięcie celu, którego jesteśmy już blisko. Musimy zdobyć minimum 4 punkty aby zapewnić sobie mistrzostwo Polski i tylko na tym się skupiamy.


- Jedziemy do Łodzi po zwycięstwo, zawsze stawiam sobie cel indywidualny na dany mecz - bramka lub asysta. Przełamałem się w Białymstoku i myślałem, że teraz będzie z górki, ale z Lechem w Warszawie nie wykorzystałem dogodnej sytuacji. Mam nadzieję, że w Łodzi będzie inaczej. Cieszę się, że zeszło ze mnie ciśnienie, bo te minuty bez gola już mocno siedziały w mojej głowie. Nie mam problemu z dochodzeniem do sytuacji bramkowych, muszę pracować jedynie nad ich wykorzystywaniem. W meczu z Lechem nie trafiłem do siatki, ale byłem z siebie zadowolony - dałem zespołowi tyle ile mogłem. Poprosiłem o zmianę bo przez 70 minut dałem z siebie wszystko i wolałem by wszedł za mnie ktoś w pełni sił. Na szczęście sztab szkoleniowy nie rozlicza mnie tylko z bramek, gdyby tak było to przecież bym nie grał. Miałem już w tym sezonie tyle sytuacji, że gdybym wszystkie wykorzystal to byłbym królem strzelców.


Patrząc na ciebie można odnieść wrażenie, że wyglądasz bardzo dobrze pod względem fizycznym – lepiej od innych. Ty tez czujesz się tak dobrze?


- Jestem głodny piłki, nie grałem przez połowę rundy. Kiedy otrzymałem od trenera szansę na grę to chcę ją jak najlepiej wykorzystać. Nie chcę i nie lubię się oceniać, nie wiem więc czy tę szanse wykorzystuję. Natomiast koledzy z drużyny mnie podtrzymują na duchu, mówią, że wszystko idzie w dobrym kierunku, że wygląda to coraz lepiej. Pod względem fizycznym faktycznie czuję się obecnie nadzwyczaj dobrze. To procentuje na boisku.


Po twojej zdobytej bramce w Białymstoku nawet Dusan Kuciak przybiegł aby cieszyć się razem z tobą.


- W szatni panuje doskonała atmosfera, nie ma podziałów na grupy jak to można czasem wyczytać w mediach. Trzymamy się razem i wszyscy wzajemnie wspieramy. W Białymstoku faktycznie chyba wszyscy mi pogratulowali, nawet Dusan przebiegł całe boisko aby mnie poklepać po plecach. A nie często mu się to zdarza. To pokazuje jak bardzo wszyscy czekali na tą moją bramkę i jak bardzo mi kibicowali.


Ty już przywykłeś do roli skrzydłowego czy wciąż żałujesz, ze nie grasz jako napastnik?


- Przychodząc do Warszawy grałem jako napastnik i dobrze się czułem w tej roli. Po przestawieniu na bok boiska długo nie mogłem się odnaleźć. W ostatnich meczach widać było jednak, że najgorsze już za mną.


Jesteście blisko mistrzostwa, ale część kibiców i ekspertów zarzuca wam brak stylu. Jak się odnosisz do takich zarzutów?


- Gdyby Legia nie miała stylu, to by meczów nie wygrywała. Mamy prostą zasadę – zadbać o to by nie stracić bramki, a potem dopiero myśleć o jej zdobyciu. Jesteśmy świadomi, że w ofensywie jesteśmy mocni i wcześniej czy później gola strzelimy. Proszę spojrzeć ile Lech, Jagiellonia czy Lechia oddały strzałów na naszą bramkę, a ile my razy zagrażaliśmy ich bramkarzom... Taka przewaga nie wynika z braku stylu.

Polecamy

Komentarze (37)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.