News: Michał Żewłakow: Chciałbym pograć jeszcze jeden sezon

Michał Żewłakow: Chciałbym pograć jeszcze jeden sezon

Marcin Szymczyk

Źródło: Nasza Legia

25.12.2011 10:07

(akt. 12.12.2018 10:31)

<p>- Pierwszy raz od wielu lat święta spędzę naprawdę w domu. Pozwoli to w pełni poczuć przedświąteczną atmosferę, uczestniczyć  w przygotowaniach. Najbardziej cieszą się z tego chyba rodzice. Pierwszy raz od lat mają obu synów w Polsce i spotkania rodzinne nie będą się odbywały tak, że wpadamy na chwilę i zaraz jeden z nas musi gdzieś jechać. Teraz jesteśmy na miejscu i grono rodzinne będzie kompletne - opowiada w rozmowie z "Naszą Legią" Michał Żewłakow.</p>

Jak wyglądały Twoje święta w latach gry zagranicą? Czy zdarzało się, że w ogóle nie mogłeś przyjechać do Polski?


- Tak, miało to miejsce choćby w pierwszym roku gry w Olympiakosie, urodził nam się wtedy syn i trudno byto przyjechać. Przerwa między rundami była krótka i nie opłacało się podróżować. Święta zagranicą są jednak smutne, a w Grecji w ogóle trudno poczuć ich atmosferę, gdy za oknem jest 18 stopni, widać słońce i palmy. Sceneria jak w wakacje, a nie Boże Narodzenie. My jesteśmy przyzwyczajeni do innej scenerii, z mrozem, śniegiem, choinką i gromadą dzieciaków. Mnie marzą się święta z wielką rodzinną wigilią, na którą bym zaprosić rodziców swoich i żony oraz siostrę i brata z rodzinami. Może w tym roku się nie uda, ale w przyszłym mam nadzieję zrealizować ten plan. Nie poukładałem sobie jeszcze po powrocie wszystkiego na tyle, by gościć w domu 20 osób. Zebranie wszystkich w jednym miejscu jest naszym marzeniem, ponieważ jeżdżenie od jednej rodziny do drugiej, trochę rozmywa atmosferę świąt.


Macie jakiś specyficzny sposób spędzania świąt czy wszystko odbywa się według typowo polskiej tradycji?


- Wszystko odbywa się tradycyjnie. Zaczynamy od dzielenia się opłatkiem i życzeń, a później siadamy do stołu. Odkąd wszyscy mamy dzieci to czekamy też na moment, kiedy zaczynają być niespokojne i oczekują przyjścia Mikołaja. To taka chwila kiedy człowiek cieszy się, widząc radość swoich pociech, a jednocześnie sam czuje się trochę jak dziecko. Święta to w ogóle taki czas, kiedy człowiek może się zapomnieć, uciec od zmartwień.


Czy dla zawodowego piłkarza święta nie są katorgą? Musicie przecież dbać o wagę, a na stole tyle dobroci...


- Święta to taki czas, że dajemy sobie trochę psychicznego luzu. Ja nie kontroluję ilości jedzenia, choć nie jestem też osobą, która pożerałaby jakieś ogromne ilości. Możliwość swobodnego spróbowania świątecznych potraw, to forma odpoczynku. Zresztą później, jeszcze przed wznowieniem treningów, piłkarze nie siedzą tylko w domach, wykonujemy trening indywidualny. W święta się zapominam, później jednak doprowadzam organizm do normy.


To Twoje ostatnie święta w roli piłkarza?


- Czuję się przygotowany aby pograć przez następny sezon, ale to czy tak będzie zależy też od innych osób. Zrobię wszystko aby co co się zaangażowali w moje przyjście do Legii nie żałowali tego i nabrali wiary, że mogę być pożyteczny także w następnych rozgrywkach. Sądzę, że w marcu czy kwietniu będę wiedział więcej. Na razie życzę sobie mistrzostwa Polski będącym przepustką do Ligi Mistrzów.


Zapis całej rozmowy z Michałem Żewłakowem znajduje się w najnowszym numerze miesięcznika "Nasza Legia".

Polecamy

Komentarze (29)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.