News: Michał Żewłakow wraca do pierwszej jedenastki

Michał Żewłakow: Wiecznie nie będziemy przegrywać

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

09.07.2012 08:25

(akt. 04.01.2019 13:11)

- Staram się poukładać drużynę, wiem, jaka odpowiedzialność na mnie spadła. Zostałem wybrany na kapitana Legii i młodym zawodnikom próbuję stworzyć dobre warunki wejścia do pierwszego zespołu. Chcę, żeby nic im nie przeszkadzało, by czuli się swobodnie i mogli pokazywać swój potencjał. Są sytuacje, w których trzeba im zwrócić uwagę. Młodzi muszą wiedzieć, że niczego nie dostaną za darmo. Mają pracować i udowadniać swoją przydatność. Jak na razie Daniel Łukasik pozytywnie mnie zaskoczył, zrobił największy postęp z młodych. Cichy, zdyscyplinowany zawodnik, koncentruje się na pracy - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą kapitan Legii Michał Żewłakow.

Co powiesz o nowym piłkarzu Legii Marko Sulerze? Ze słoweńskim obrońcą prawdopodobnie stworzysz duet środkowych obrońców. 


- Znam go jeszcze z czasów gry w Belgii. Przez pół roku grał w drużynie z moim bratem Marcinem. Pierwsze pytanie, jakie mi zadał, było właśnie o bliźniaka. Uważam, że Suler to dobry piłkarz, potrafi wyprowadzić piłkę, rozegrać akcję. Potrzebuje trochę czasu na adaptację, musi poznać trenera Urbana, specyfikę Legii. Będzie z niego pożytek.


Jak ocenisz zgrupowanie w Austrii? 


- Zupełnie nie przejmuję się wynikami sparingów. Teraz będą lepsze, wiecznie nie będziemy przegrywać. W Austrii graliśmy po ciężkich treningach, mocno zmęczeni. Nie mieliśmy szybkości i dokładności. Mierzyliśmy się z mocnymi rywalami, którzy za dwa tygodnie zaczynają ligę. Teraz dostaliśmy trzy dni wolnego, zregenerowaliśmy się i od następnego sparingu będziemy grać lepiej. Przyjdzie świeżość, szybkość i wróci uśmiech. Na obozie nie było przesadzania z obciążeniami, ale po każdym treningu miałem poczucie, że coś mi dał. Nie nudziłem się, nie miałem poczucia straconego czasu. Wszystko robiliśmy na bazie ćwiczeń, które nie męczyły psychicznie. Inaczej wykonuje się ciężką robotę z piłką przy nodze, a inaczej, kiedy widzisz przed sobą kilkaset metrów pustego pola i musisz biec jak koń.


Przystępujecie do sezonu z mocnym postanowieniem odegrania się za porażkę z poprzedniego? 


- W każdym z nas jest złość, chęć rewanżu i udowodnienia wszystkim, że tego, czego zabrakło parę miesięcy temu, nie ma prawa zabraknąć teraz. Nie możemy ciągle rozpamiętywać tamtego sezonu jako wielkiej porażki. To ma być nauczka, motywacja i doświadczenie, z którego będziemy umieli wyciągnąć wnioski. Dojrzały zespół i dobrych piłkarzy poznaje się po tym, że tych samych błędów nie popełnią dwa razy.


Czym się różni trener Jan Urban od trenera Macieja Skorży? 


- Trener Urban rozegrał 57 meczów w reprezentacji Polski, grał na mundialu w Meksyku, a trener Skorża w kadrze nie grał. Jan Urban bardziej patrzy na zespół z perspektywy piłkarza i trenera. Sam przeżył karierę na boisku, grał za granicą i lepiej rozumie niektóre zachowania piłkarzy. Jest dla nas bardziej wyrozumiały. Trener Skorża patrzył inaczej, ale to naturalne. Jeśli chodzi o warsztat, to nie ma dwóch takich samych trenerów. Jan Urban preferuje styl hiszpański, ale na końcu i tak to, kto i gdzie grał, jakim był piłkarzem, przestaje mieć znaczenie. Wszyscy ocenią szkoleniowca na podstawie wyników. Trzeba poczekać. Zobaczymy, co razem osiągniemy.


Ivica Vrdoljak powiedział w wywiadzie dla "Naszej Legii", że w tamtym sezonie zespół nie był zintegrowany. 


- Też to zauważyłem. Ale nawet nie było kiedy wyjść. Przez większą część sezonu graliśmy co trzy dni. Nie było momentu, żeby powiedzieć: "Ruszamy w miasto". Wracaliśmy z meczu, trzeba było odpocząć, a następnego dnia już byliśmy dobę przed kolejnym spotkaniem. Takie wspólne wyjścia bardzo pomagają w integracji. Lepiej się poznajemy, bardziej doceniamy i szanujemy. Dobry wynik sprawia, że jesteśmy pozytywnie nastawieni, ale życie poza klubem też jest istotne. W tamtym sezonie wyszliśmy raz, obejrzeliśmy mecz Barcelony z Realem. Poza tym Legia to specyficzny klub. Jak tylko gdzieś wyjdziemy, a nie ma wyników, to gazety piszą: "Legia pije". Dlatego trzeba to robić w miarę inteligentnie, tak, żeby nikomu się nie narazić. Bo uważam, że jak pracować, to na 100 procent, ale jak się bawić, to też na maksa. Nie interesuje mnie, czy to kogoś boli, czy kłuje w oczy. To ma być nasz czas. Na razie pracujemy.


Zapis całej rozmowy z Michałem Żewłakowem w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej"

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.