Michał Żyro: Plotki transferowe odbijają się na formie
18.12.2014 07:27
W Akademii Legii spędziłeś blisko pięć lat, dzisiaj trenuje w niej twój młodszy brat. Jak przez tych kilka lat zmieniły się treningi młodzieżowych zespołów?
- Przede wszystkim zmieniły się warunki do treningu. Dzisiaj chłopaki nie mają problemu z nierównymi boiskami, co zdarzało się mojemu rocznikowi. Na pewno dzięki różnym stażom i wymianie doświadczeń, większą wiedzę mają sami trenerzy. Mecze w młodzieżowych ligach są dzisiaj bardziej wyrównane, co także pozytywnie wpływa na rozwój zawodników grających w Legii. Co do samego treningu, to dzisiaj większą wagę przykłada się do odpowiedniego rozwoju fizycznego - więcej zajęć odbywa się na siłowni. Wszystko też podporządkowane jest pierwszej drużynie, zespoły młodzieżowe pracują podobnie do seniorów, co zapewnia odpowiednie przygotowanie na przyszłość.
W pierwszym zespole zadebiutowałeś w listopadzie 2009 roku. Był to tylko epizod, ale w derbowym meczu z Polonią. Jak dowiedziałeś się o tym, że czeka cię pierwszy występ w lidze i to od razu w takim spotkaniu?
- Dwa dni przed meczem zostałem zaproszony na trening pierwszej drużyny. Przyszedłem jak zwykle bardzo skoncentrowany, a już w klubie zawołał mnie do swojego gabinetu ówczesny kierownik zespołu Ireneusz Zawadzki. Powiedział, że mam nr 33. Kompletnie nie rozumiałem o co mu chodzi, ale na moje pytanie o co chodzi odpowiedział tylko, że mam nr 33 i na razie mam się nie chwalić, ale jestem w kadrze na Polonię. Po treningu zobaczyłem listę powołanych na mecz i było tam moje nazwisko. Niesamowite uczucie - nie byłem na żadnym obozie, na zajęciach pojawiałem się stosunkowo rzadko i debiut w pierwszym zespole wydawał mi się naprawdę odległy.
Czym różnią się zajęcia u trenera Berga, od tego co było za kadencji Jana Urbana?
- Kadra liczy więcej zawodników, a co za tym idzie więcej jest czasu właśnie na indywidualne treningi. Trener ma komfort pracy, bo może podzielić zespół na grupy. I tak jedni mają regenerację, bądź zajęcia indywidualne, kiedy inni odbywają normalny trening, bo są szykowani na mecze ekstraklasy, albo drugiej drużyny. Nie da się ukryć, że więcej jest też zajęć teoretycznych i dostosowywania taktyki pod rywala.
Klub wysyła listy, ale trener Berg mówi, podobnie jak prezes Leśnodorski, że lepiej dla ciebie byś w Legii został. Te sprzeczne sygnały nie robią ci mętliku w głowie?
- Po meczu w Bełchatowie, kiedy to zamieszanie było naprawdę spore potrzebowałem odpoczynku. Trener dał mi kilka dni wolnego i przyznam, że poskutkowało. Odzyskałem głód piłki i w kolejnym tygodniu prezentowałem się już lepiej.
Plotki transferowe odbijają się na twojej dyspozycji?
- Na pewno tak. Nie da się obojętnie przejść obok takiej ilości informacji. Ale bardzo dobry piłkarz musi być na to gotowy.
Twój najlepszy mecz w Legii?
- Oba z Celtikiem. Było w nich wszystko - świetne wyniki, doskonała gra drużyny, no i indywidualnie spisałem się nieźle. Ale trudno mi o tym mówić, bo ja nie jestem zawodnikiem, który mówi o sobie, że zagrał bardzo dobrze, kiedy reszta drużyny była słabsza. Nie jestem jak Miro Radović, który potrafi zrobić różnicę, choć bardzo chciałbym być.
A najbardziej pamiętny?
- Na jedno trudno będzie mi się zdecydować. Wspominam mecz z Widzewem, kiedy strzeliłem pierwszego gola, ale wciąż w pamięci mam finał Pucharu Polski w Kielcach przeciwko Ruchowi Chorzów i każdą wygraną w Poznaniu z Lechem.
Całą rozmowę z Michałem Żyrą można przeczytać na Legia.sport.pl
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.