Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mięciel: Byłem krok od śmierci

Jan Szurek

Źródło: stawiam.com

19.01.2010 21:54

(akt. 16.12.2018 15:32)

- Wypadek Marka Saganowskiego uzmysłowił mi, jak to jest niebezpieczne. Sam również miałem dramatyczną sytuację. Jechałem spokojnie i w pewnym momencie przede mną zderzyły się dwa auta. Był też wielki TIR. Jakimś cudem zmieściłem się w maleńkiej szczelinie pomiędzy nimi. Zatrzymałem się, odsapnąłem i wytarłem pot. Pamiętam to jak dziś. Byłem wtedy o krok od śmierci - zwierzył się w wywiadzie dla Stawiam.com Marcin Mięciel.
- Od czasu, jak ostatni raz grałem w polskiej lidze wiele się nie zmieniło - tak uważa "Miętowy" w temacie poziomu ligowej piłki. - Jedyna różnica jest taka, że wygląda to bardziej estetycznie. Liga jest trochę bardziej wyrównana, więcej zespołów walczy o mistrzostwo. Ale drużyn jest zdecydowanie za dużo! To powoduje, że poziom jest niski. Kompletnie nie robimy postępów. Z rozgrywek europejskich odpadamy zanim one się na dobre zaczną

- Czasem by się zmotywować włączam sobie jakąś ładną brameczkę (śmiech). Szczególnie w pamięci utkwił mi gol z 90 minuty w meczu z Wisłą. Był chyba 1999 rok i wówczas wyrównałem na 1:1. Oczywiście nie zapominam o meczu z Panathinaikosem w Pucharze UEFA, który wygraliśmy 2:0. Strzeliłem bramkę, a radość po ostatnim gwizdku była wprost niesamowita - powiedział "Miętowy" na pytanie w jaki sposób mobilizuje się przed meczem. - Przed żadnym meczem nie mobilizuję się specjalnie. Kiedyś grałem derby w Dortmundzie przy 80 tysiącach kibiców. I podszedłem do tego tak samo, jak do meczu z Odrą Wodzisław - dodał napastnik Legii.
 
- Przede wszystkim snowboard i narty - odpowiedział Miętowy na temat hobby. - Niestety teraz kontrakt z Legią mi tego zabrania. Zostają więc skutery wodne i windsurfing. Ryb nie łowię. Kiedyś Sylwek Czereszewski zabrał mnie nad staw, ale w ogóle mi się nie podobało. Nudy. Mniej nudzę się na filmach. Uwielbiam horrory i komedie. Niestety, nie poddam ci tytułów tych filmów, bo po prostu nie pamiętam.
 
- Nie, już go sprzedałem - powiedział Mięciel na temat swojego dawnego Kawasaki Ninja - Stał w garażu i tylko się kurzył. Nie mogę jeździć na motorach, bo również zabrania mi tego kontrakt. A poza tym kilka historii życiowych wybiło mi z głowy motory. Przede wszystkim wypadek Marka Saganowskiego uzmysłowił mi, jak to jest niebezpieczne. Sam również miałem dramatyczną sytuację. Jechałem spokojnie i w pewnym momencie przede mną zderzyły się dwa auta. Był też wielki TIR. Jakimś cudem zmieściłem się w maleńkiej szczelinie pomiędzy nimi. Zatrzymałem się, odsapnąłem i wytarłem pot. Pamiętam to jak dziś. Byłem wtedy o krok od śmierci. 

- Raz jechałem 250 na godzinę. Ale to tylko raz. Teraz człowiek jest już rozsądniejszy - zakończył Mięciel.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.