Mierzymy w mistrza
28.12.2005 09:45
- Już nie walczymy o udział w europejskich pucharach. Mamy taką pozycję wyjściową, że pogramy o mistrzostwo i o Puchar Polski – zgodnie mówią trener <b>Dariusz Wdowczyk</b> i prezes <b>Piotr Zygo</b>. Co z Wichniarkiem i Jeleniem? Czemu Legia nie współpracuje z Olędzkim? Czy prezes klubu zostanie na Łazienkowskiej na następną kadencję? O tych i wielu innych rzeczach dowiecie się czytając wywiad z prezesem i trenerem Legii. Rozmowa znajduje się poniżej.
- Wczoraj Artur Wichniarek rozwiązał kontrakt z Herthą Berlin. Ma to związek z jego przyjściem do Legii?
- DARIUSZ WDOWCZYK - Pierwsze słyszę, że Artur nie jest już związany żadną umową. Rozmawialiśmy z nim jesienią, ale nie składaliśmy żadnej konkretnej oferty, więc temat uznajemy za zamknięty. To była tylko jedna z opcji, rozmawiałem też przecież z Olisadebe.
- PIOTR ZYGO - Ale gratulujemy Hercie wyjścia z patowej sytuacji. No isamemu zawodnikowi też.
- Legia jednak nie kryje się z tym, że linia ataku wciąż wymaga wzmocnień.
PZ - Nie podoba mi się sztuczne podgrzewanie atmosfery, że ktoś musi jeszcze trafić na Łazienkowską. Kadra ma liczyć 24, 25 zawodników, więc teoretycznie wciąż kogoś brakuje. Jednak po zakupie Edsona i Rogera Guerreiro wystarczająco wzmocniliśmy lewą stronę boiska, by
na prawą część mógł powrócić Bartosz Karwan i Sebastian Szałachowski. W przypadku problemów w pierwszej linii, któryś z tych zawodników może z powodzeniem ją wzmocnić. Aby kogoś jeszcze dokupić musimy sprzedać piłkarzy z listy transferowej i oszacować, jaką
kwotą dysponujemy.
DW - Wciąż mamy otwartą furtkę, możemy sprowadzić jakiegoś nowego gracza, bo okienko transferowe jest otwarte do końca lutego. Na razie nic się nie ruszyło w sprawie transferów.
- A rozpatrują panowie zakup Ireneusza Jelenia?
DW - Transfer tego zawodnika zawsze opierał się raczej na spekulacjach prasowych. Ja jednak zapewne orientuję się lepiej niż dziennikarze i zapewniam, że ten zawodnik nie chce przyjść do Warszawy. Rozmawiałem z nim i stwierdził, że jeśli zmieni barwy klubowe to tylko na klub zagraniczny. A ja nie chcę, żeby ktokolwiek Legię traktował jako drugorzędną alternatywę.
PZ - Jeleniowi nie proponowaliśmy nawet żadnej umowy. Nie chcemy, by nasza oferta stanowiła jakąś kartę przetargową w negocjacjach z innym klubem.
DW - Raz już tak zrobiliśmy pertraktując z Nenadem Milijasem. To, co mu zaproponowaliśmy, zostało potem użyte do rozmów w innym klubie. Uważam, że Serbowie zachowali się trochę nie fair.
- Rynek serbski przez jakiś czas penetrował dla Legii Janusz Olędzki. Później ukazało się pismo z klubu, w którym zarząd zdecydowanie odciął się od tego człowieka. Dlaczego?
PZ - Od ponad roku, czyli od momentu kiedy pan Olędzki przestał dla nas pracować, nie miał żadnych pełnomocnictw Legii, a mimo to w rozmowach z trenerami czy nawet rodzicami młodych piłkarzy przedstawiał się jako nasz pracownik. Uważamy takie zachowanie za niedopuszczalne i nie chcemy mieć z nim nic do czynienia.
- To z którymi menedżerami współpracuje klub?
DW - Nie mamy takiej listy. Mamy swoich skautów w całej Polsce, którzy donoszą nam o każdym młodym zdolnym piłkarzu. Całość koordynuje Marek Jóźwiak. Korzystamy też z pomocy Mariusza Piekarskiego jeśli chodzi o rynek brazylijski i portugalski. Inni menedżerowie także proponują nam swoich graczy – przysyłają do klubu kasety wideo i życiorysy. Ale ostateczna decyzja należy do nas.
- A kto wyszukał tak graczy jak Guerreiro czy Edson i jak Legii udało się ich ściągnąć?
DW - Jóźwiak razem z Piekarskim widzieli Guerreiro w kilku meczach w Brazylii. Mieliśmy dużo materiałów na jego temat, kaset wideo, więc nasi wysłannicy polecieli tam specjalnie w jego sprawie. Edson natomiast wpadł w oko Jóźwiakowi, kiedy w Portugalii przyglądał się grze Tininho. Ten piłkarz ma takie CV, że wszyscy mogą tylko zazdrościć. Czy jednak okaże się nam przydatny zweryfikuje sezon. Ale nie jest to jakaś asekuracja z mojej strony. Wierzę, że to wzmocnienia.
PZ - W sprowadzeniu tych piłkarzy nie ma żadnej sensacji. Legia nie jest nieznaną firmą na Zachodzie, a porównując nas na przykład z przeciętnymi klubami choćby beligijskimi, pojawia się duży atut przemawiający za nami: walczymy o mistrzostwo Polski i będzie szansa na pokazanie się w europejskich pucharach.
- Nie boją się panowie, że w Legii będzie za dużo obcokrajowców?
PZ - Nie rozumiem takich obaw. Liczy się przecież wynik. Według wielu kibiców mecze zagranicznych klubów są już ciekawsze od spotkań reprezentacji właśnie ze względu na tą etniczną mieszankę. Mam nadzieję, że wkrótce zmieni się prawo narzucające jakieś limity zawodników spoza Unii Europejskiej i będzie to z korzyścią dla piłki. Będzie to jakaś rewolucja, tak jak było w przypadku prawa Bosmana. Chociaż to nie były korzystne zmiany.
- Nawiązując do tego prawa. W maju kończy się panu kadencja i również może pan odejść do innej pracy.
PZ - Mogę, ale to co ukazało się w prasie, że niby wysyłam swoje oferty do innych firm, to bzdura.
- A podoba się panu praca w Legii?
PZ - Pewne rzeczy mi się podobają, pewne nie. Podoba mi się natomiast na pewno praca w ITI i jeżeli szefowie zadecydują, że mam jeszcze coś do zrobienia w klubie, to zapewne tak się stanie.
- Panie trenerze, nie boi się pan, że jeśli coś nie wyjdzie wiosną, to zaufanie kierownictwa klubu względem pana spadnie? W końcu to już pana Legia.
PZ - Zaufanie to już spadło po meczu z Górnikiem Łęczna (śmiech).
DW - Nie boję się, bo wierzę w sens swojej pracy. Nie będziemy grali o udział w pucharach. Ja chcę zdobyć mistrzostwo i Puchar Polski. A jak się nie uda to sobie usiądziemy i pogadamy...
Autor: MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.