Minął rok prezesa Bogusława Leśnodorskiego w Legii
10.12.2013 14:34
Pierwszy rok można oceniać bardzo pozytywnie. Dublet oraz znalezienie wspólnego języka z kibicami. Na zdobycie mistrzostwa Polski kibice czekali siedem lat, ale ten sukces nie byłby możliwy bez zawarcia zgody z kibicami. Sukcesami są też nowe umowy sponsorskie z Fortuną na czele, stabilność finansowa i rosnący budżet - to, że brak awansu do Ligi Mistrzów i brak punktów w Lidze Europy nie zachwiał podstawami klubu. 365 dni, które Leśnodorski ma już za sobą są obiecujące w perspektywie budowania wielkiej Legii. Przez ostatni rok przy Łazienkowskiej zrobiono więcej niż przez poprzednie 10 lat, ale wciąż jest wiele do zrobienia - ośrodek dla Akademii, alternatywy dla burs dla chłopaków z Akademii, rozszerzenie sztabu szkoleniowego, dalsze poprawienie finansowej sytuacji klubu. Poniżej skrócony bilans pierwszego roku w Legii prezesa Bogusława Leśnodorskiego.
PLUSY:
Dublet, czyli mistrzostwo i puchar Polski - Każdy sukces jak i porażka idą zawsze na konto dowodzącego. Sternik naszego klubu miał swój udział w mistrzostwie Polski - wyczekiwanym przecież od siedmiu lat. Pomogła w tym decyzyjność przy zimowych transferach (Brzyski, Dwaliszwili, Jodłowiec, Bereszyński), szybkość i sposób rozmów z menedżerami. Pomogła w tym nowa kierowniczka zespołu Marta Ostrowska - którą na stanowisko mianował właśnie prezes.
Zjednanie sobie przychylności kibiców i dobra współpraca z fanami - Sukces sportowy Legii nie byłby możliwy bez pogodzenia się z kibicami, co bez problemu na początku swojej kadencji zrobił prezes. Klub przestał traktować kibiców, jako zło konieczne, zaczął z nimi współpracować, tworzyć promocje czy kolekcje ubrań właśnie z myślą i kibicach. Fani stworzyli kapitalną atmosferę na wielu meczach i cos niezapomnianego dla wszystkich, czyli mistrzowską fetę. Osoba mająca dobre kontakty z fanami to przeciwieństwo wszystkich pracowników z ostatnich lat.
Zmiany personalne w klubie - Było ich naprawdę dużo - na pierwszy ogień poszli były kierownik zespołu Piotr Strejlau oraz dyrektor sportowy Marek Jóźwiak. Rozstano się również z Bogusławem Błędowskim - dyr. d.s. bezpieczeństwo - czego kibice domagali się od dawna. Prezes przez rok zmienił atmosferę wśród pracowników - część usunął, do części dotarł. Teraz nie jest to zbiór ludzi, którzy przychodzą odbębnić osiem godzin, ale grupa, która chce wspólnego celu - rozwijającej się Legii.
Marketing - Wszystko ruszyło do przodu. Powstał nowy sklep internetowy. Klub zaczął działać dla kibiców, z myślą o nich powstają promocje, kolekcje ubrań, obniżane są ceny biletów, łączone są promocje i zniżki. Mieliśmy flash-moby, czyli niezapowiedziane akcje gdzie piłkarze i trenerzy rozdawali ludziom bilety na mecze w Starówce, czy też akcje 700 zł do wydania w 40 sekund w sklepie klubowym. Zmieniono kartę kibica na bardziej efektowną dla każdego kibica, z możliwością doładowania karty miejskiej. Od pół roku dostępna jest też karta płatnicza Legii. Kartę Kibica każdy może przenieść do aplikacji w telefonie. Wkrótce w sklepach Legii mają być dostępne gadżety i kalendarze innych legijnych sekcji. Tutaj należy też wspomnieć o człowieku, którego Leśnodorski sprowadził do klubu - Jakubie Szumielewiczu. Wraz z Anną Czerniejewską wprowadzają nową jakoś w legijny marketing.
Niezależność otrzymana od właścicieli - Autonomia działań to jeden z największych atutów w rękach prezesa. Leśnodorski sam podejmował decyzje i był rozliczany z efektów. W poprzednich latach decyzyjność była dużym problemem, zwłaszcza przy rozmowach transferowych. Szybkość i samodzielność w podejmowaniu decyzji pomogła również przy wielu decyzjach personalnych i rozmowach ze sponsorami. Obecny sternik Legii dostał władzę taką, jakiej przy Łazienkowskiej nie miał żaden z jego poprzedników. Właściciele stołecznego klubu nie żałują tej decyzji.
Zimowe transfery - Do Legii trafiło trzech zawodników, którzy w Ekstraklasie byli uważani za bardzo dobrych graczy - jak inaczej nazwać Tomasza Jodłowca, Tomasza Brzyskiego oraz Wladimera Dwaliszwilego. Dodatkowo stołeczny zespół podebrał z Poznania Bartosza Bereszyńskiego - przeciętnego skrzydłowego, który przy Łazienkowskiej rozwinął się, jako prawy obrońca i już po 6 miesiącach pobytu w stolicy mógł trafić do Lizbony, był też powoływany do reprezentacji Polski. Dodatkowo umowę podpisał wtedy Igor Berezowski, który w Młodej Ekstraklasie prezentował się bardzo dobrze, ale odszedł dosyć szybko, gdyż nie chciał być w Legii trzecim bramkarzem. Czas pokazuje, że powyższa czwórka po okresie aklimatyzacji wiele wniosła do gry ekipy Jana Urbana. "Jodła" daje pewną grę w środku pola, "Brzytwa" rządzi i dzieli na lewym skrzydle, pracuje na tytuł króla asyst, "Bereś" wnosi wszechstronność na prawą flankę. "Lado" z pewnością mógłby dawać więcej, ale i tak jego statystyki nie wyglądają najgorzej.
Stabilność finansowa oraz nowe umowy sponsorskie - Budżet w końcu został zbilansowany, klub pozyskał wielu sponsorów, umowy z Fortuną i Adidasem przyniosą Legii około 30 mln zł rocznie. Stabilność finansowa i rosnący budżet to w Polsce nowość. Nawet brak awansu do Ligi Mistrzów i brak punktów w Lidze Europy nie zachwiał podstawami klubu.
Tworzenie skautingu - Przez wszystkie lata przy Łazienkowskiej transfery odbywały się dzięki kontaktom i układom z menedżerami. Również dotychczasowe zimowe i letnie zakupy odbywały się w ten sposób. Ale wkrótce ma się to zmienić. Michał Żewłakow został dyrektorem d.s. skautingu. Pomagają mu m.in. Tomasz Kiełbowicz, Marcin Żewłakow czy Wojciech Kowalewski. Teraz zawodnicy maja być oglądani z po kilkanaście razy i rozkładani na czynniki pierwsze. Na efekty przyjdzie jeszcze chwilę poczekać, ale w końcu coś zaczęło się w tym temacie dziać.
Aktywność - Prezes działa przy Łazienkowskiej non-stop, żyje Legią. Bywały dni, że rano był w klubie, potem pojawiał się na meczu rugby lub koszykówki, a kilka godzin później był na trybunie VIP na meczu wyjazdowym pierwszego zespołu. Pojawiał się na treningach zespołu Jana Urbana i Dariusza Banasika. Oglądał zajęcia chłopaków z Akademii. Zadbał też o wiele działań na różnych płaszczyznach - m.in. uhonorował Lucjana Brychczego tytułem prezesa honorowego Legii, podpisał umowę z kliniką w Rzymie, podpisano umowy z klubami partnerskimi - Fluminense, Zagłębiem Sosnowiec i kilkoma innymi. Pomiędzy rozmową z nowym partnerem klubu, a wywiadem z dziennikarzem zjadał "gorący kubek". Pracował zbyt dużo, co już zaczęło się odbijać na jego zdrowiu.
MINUSY:
Sposób pożegnania z Ljuboją i brak jego następcy - Danijel Ljuboja zrobił przez dwa sezony wiele. To był najlepszy piłkarz Legii w XXI wieku i nie raz potrafił błysnąć geniuszem i znacząco pomóc zespołowi w odniesieniu sukcesu. Różnie można spojrzeć na pobyt Serba w "Enklawie", tajemnicą poliszynela było, że "Ljubo" lubił się raczyć winem na Placu Zbawiciela czy przy ulicy Mazowieckiej, ale nadal prezentował się nieźle. Pożegnanie nie odbyło się w sposób należyty. Sprawę powinno się wyciszyć, pozwolić Ljuboi dopełnić kontrakt i z honorami pozwolić na kontynuacje kariery w innym miejscu. Po rozstaniu się z Serbem nie znaleziono jego następcy, czego skutki widzimy dziś w Lidze Europy patrząc na tabelę - zero punktów, zero bramek.
Zbędne komentarze na temat zawodników niechcianych - Nie da się sprzedać czy wypożyczyć piłkarza zsyłając go do rezerw i robiąc mu czarny PR. Taki błąd popełniono w przypadku Marijana Antolovicia i Marko Sulera. Zbędne komentarze były też w kierunku Danijela Ljuboi. To w niczym nie pomogło ani klubowi, ani piłkarzom.
Letnie transfery - Piłkarze pozyskani latem nie stanowią o sile zespołu. Najwięcej z nich gra Dossa Junior, który prezentuje dość równą formę. Popełnił kilka błędów, ale do niego można mieć najmniejsze pretensje. Łukasz Broź również prezentuje się solidnie, ale nie zawsze ma miejsce w składzie. Helio Pinto błyśnie jednym zagraniem na dwa miesiące, a Raphaelowi Augusto nie pozostaje nic innego jak przyglądanie się czy trawa na boisku treningowym równo rośnie. Henrik Ojamaa zaczął nieźle, potem było jednak coraz gorzej. Letnie transfery nie zapełniły luki po ubytkach i nie były wzmocnieniem przed walką o Ligę Mistrzów. Wierzymy jeszcze, że sytuacja się zmieni, gdy wszyscy przepracują z drużyną zimowe zgrupowania. W przeciwnym razie latem trzeba się będzie zastanowić, co dalej.
Słaba postawa Legii w Europie, malejąca frekwencja, wysokie kary - Nie tego spodziewaliśmy się po Legii w Europie. Prześlizgiwanie się w eliminacjach do Ligi Mistrzów mimo wszystko dawało nadzieje na udział w elitarnych rozgrywkach. Steaua pozbawiła nas złudzeń i trochę na pocieszenie rozpoczęliśmy występy w Lidze Europy. Po pięciu meczach statystyki są... wyzerowane. Takie rezultaty przekładają się na spadającą frekwencje, ludzie po prostu oczekiwali więcej. Szkoda też pieniędzy wydanych na kary, którym można było zapobiec zapoznając się z zaostrzonymi przepisami UEFA. Z pewnością te pieniądze można było wydać lepiej.
Brak przełomu w sprawie budowy ośrodka treningowego - Temat dla Legii kluczowy, decyzje miały zapaść w tym roku, ale wszystko hamuje polityka i układy. Jest duża szansa, że w przyszłym roku papierkowa robota w końcu zostanie zakończona, że zapadną decyzję o lokalizacji i budowie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.