Minął tydzień...
20.03.2001 00:00
"Źle się tydzień zaczyna, rzekł indyk zarzynany w poniedziałek. Źle się Legii zaczęła liga. Przegrała więcej niż się spodziewała i niż zasłużyła". Takie słowa można było przeczytać w sportowym czasopiśmie "Stadjon" w 1927 roku, po pierwszym meczu Legii w lidze. Te same słowa można byłoby przytoczyć jeszcze tydzień temu, kiedy wojskowi po raz drugi ulegli lubińskiemu Zagłębiu. Wiele jednak się zmieniło od tamtego czasu - w środę piłkarze z Łazienkowskiej, mimo brzydkiego stylu, ale zawsze, wygrali z miedzianymi. Podopieczni Mirosława Jabłońskiego postanowili się nie wysilać, a naszym tych sił pod koniec zabrakło, więc stąd rezultat 1-0. W sobotę gościł w Warszawie nieprzeciętny team z Radzionkowa. Dzięki Robakiewiczowi w pierwszej, oraz Citce, Kucharskiemu i Mięcielowi w drugiej połowie, mogłem cieszyć się z trzybramkowej wiktorii.
Jednak nawet te zwycięstwo nie pomogło trenerowi Gawarze w utrzymaniu stanowiska - działacze wypatrzyli sobie anonimowego szkoleniowca i, mimo dąsania się fachowca z powodów materialnych, zatrudnili go, podpisując dwuletni kontrakt. Bośniacki szkoleniowiec znany przede wszystkim z pracy w zespołach serbskich już od poniedziałku zacznie nauki języka polskiego oraz anatomii naszej brudnej ligi. Czy to dobry pomysł? Na początku będzie potrzebował pomocy od sztabu szkoleniowego, bo na dzień dzisiejszy to on nie wie nawet jak kto się nazywa, a co dopiero jaką formę i umiejętności prezentuje. Gwiazdorom z Łazienkowskiej trzeba jednak takiego odważnego, który mocno przetrzepie im skóry. Mam nadzieję, że w odróżnieniu od poprzedniego szkoleniowca Legii, Dragan Okuka będzie realizował swe obietnice. Mi w każdym razie nie pozostaje nic innego, jak życzyć mu szczęścia i powodzenia.
Tymczasem zanosi się na kolejne zmiany na Łazienkowskiej. Niezbyt długo na fotelu prezesa wytrzymał Leszek Miklas, niedługo zastąpi go były zresztą działacz Legii, ostatnio pracownik MEN, p. Olędzki. Takie przetasowywania na najbardziej reprezentatywnym, a zarazem najmniej kompetentnym stanowisku nie są wskazane. A dlaczego najmniej kompetentym? Umówmy się, że na Legii większą władzę ma szatniarz, niż prezes - od dawna wiemy, że karty rozdaje Polmot. Notabene: pomysł z trenerem Okuką pochodzi właśnie od Polmotu. Szkoda, że tak jest, ale żyję w wierze, że kiedyś się to zmieni na lepsze, zresztą poczekajmy, co da nam kolejny tydzień...
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.