News: XVI kolejka Lotto Ekstraklasy - Lechia na czele

Minęła IV kolejka Lotto Ekstraklasy

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

09.08.2016 15:00

(akt. 21.12.2018 15:28)

W IV kolejce Lotto Ekstraklasy padły dwa bezbramkowe remisy. Jednakże mecz Legii Warszawa z Piastem Gliwice był o wiele bardziej ciekawszy niż spotkanie Śląska Wrocław z Lechią Gdańsk. Dużo goli natomiast zobaczyliśmy w Białymstoku i w Kielcach. Otóż Jagiellonia zwyciężyła 4:1 z Arką Gdynia, a Korona pokonała takim samym wynikiem Lecha Poznań. Zagłębie Lubin natomiast straciło swoje pierwsze punkty w sezonie. Drużyna Piotra Stokowca zremisowała u siebie 1:1 z Pogonią Szczecin.

Jagiellonia Białystok 4:1 Arka Gdynia

Przed meczem Konstantin Vasiiljev odebrał statuetkę dla najlepszego zawodnika Ekstraklasy w lipcu. Estończyk nie zamierzał jednak poprzestawać na tym wyróżnieniu, ponieważ już w 4. minucie wykorzystał podanie od Fedora Cernycha i pokonał Konrada Jałochę. Później rozgrywający Jagiellonii mógł zanotować asystę, ale Karol Mackiewicz po jego dośrodkowaniu nie znacznie pomylił się uderzając głową. Na listę strzelców przed przerwą wpisał się jednak piłkarz, który asystował przy pierwszym golu. Litwiński napastnik wykorzystał zamieszanie w polu karnym Arki i skierował mocnym strzałem futbolówkę do siatki.

W 51. minucie Cernych zaliczył swoje drugie trafienie. Vassiljev szybko wznowił grę z autu, piłka powędrowała w pole karne Arki. Litwin pobiegł do tego podania, wykorzystał nieporozumienie między Dawidem Sołdeckim a wypożyczonym z Legii bramkarzem i z ostrego kąta umieścił futbolówkę w siatce. Obrońca beniaminka nie miał jednak szczęścia w tym dniu. Dość, że był zamieszany już w utratę drugiej bramki, to chwilę później sfaulował w „szesnastce” pędzącego litwińskiego napastnika i arbiter wskazał na „wapno”. Jedenastkę skutecznie egzekwował estoński rozgrywający. Wspomniany Sołdecki lekko zrehabilitował się, gdy po rzucie rożnym wygrał pojedynek główkowy z Gutim i strzelił honorowego gola dla swojego zespołu. Bliski pokonania Mariana Kelemena był jeszcze Mateusz Szwoch, ale golkiper „Jagi” dwa razy wybronił jego uderzenia. Końcowy rezultat – 4:1.

Bramki: Vassiljev (4. min., 59. min. - k.), Cernych (44. min., 51. min.) – Sołdecki (72. min.)

Żółte karki: Vassiljev – Socha, Marciniak

Widzów: 16 471

Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Wasiluk, Guti, Tomasik (68’ Straus) - Grzyb, Romanczuk - Frankowski, Vassiljev (90’ Górski), Mackiewicz (69’ Świderski) - Cernych

Arka: Jałocha - Socha, Marcjanik, Sołdecki, Warcholak - Kakoko (46’ Marciniak), Łukasiewicz - da Silva (77’ Yussuff), Szwoch, Bożok - Zjawiński (61’ Siemaszko)

Cracovia 2:1 Wisła Kraków

Derby Krakowa rozpoczęły się od fenomenalnego uderzenia Marcina Budzińskiego. Pomocnik przymierzył tak znakomicie, że Łukasz Załuska nie miał żadnych szans na udaną interwencję. Wisła próbowała odpowiedzieć w 14. minucie, ale strzał Zdenka Ondraska, wybronił Grzegorz Sandomierski. Wisła atakowała, lecz na przerwę „Pasy” schodziły z dwubramkowym prowadzeniem. Mateusz Szczepaniak wykorzystał podanie Jakuba Wójcickiego i golkiper „Białej Gwiady” znów musiał wyjmować futbolówkę z siatki. W końcówce spotkania honorowego gola strzelił Patryk Małecki. Piłkarz oprócz tego trafienia zapamięta również jak droczył się z kibicami i chłopcem do podawania piłek. Słusznie został ukarany przez sędziego żółtą kartką.

Bramki: Budziński (2. min.), Szczepaniak (43. min.) – Małecki (88. min.)

Żółte kartki: Polczak, Steblecki - Popović, Sadlok, Małecki

Widzów: 14 000

Cracovia: Sandomierski - Wójcicki (72’ Ferraresso), Polczak, Wołąkiewicz, Deleu - Covilo, Budziński - Vestenicky (30’ Wdowiak), Cetnarski (84’ Steblecki), Jendrisek - Szczepaniak

Wisła Kraków: Załuska - Cywka, Głowacki, Sadlok, Pietrzak - Boguski, Mączyński (79’ Uryga), Popović (60’ Brlek), Małecki - Brożek (45’ Zachara), Ondrasek

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2:1 Górnik Łęczna

Już na samym początku spotkania goście stworzyli sobie sytuacje do strzelenia gola. Przemysław Pitry zabrał piłkę wślizgiem Artjemowi Putiwecowi, rozprowadził szybko kontrę prawą stroną boiska, futbolówka finalnie powędrowała do Krzysztofa Danielewicza, który kropnął na bramkę Krzysztofa Pilarza. Golkiper gospodarzy poradził sobie jednak z tą próbą rywala. Później pomocnik łęcznian miał kolejną dobrą okazję. Tym razem z lewej flanki dostał podanie od Piotra Grzelczaka. Zawodnik jednak za długo zwlekał ze strzałem i nie zdołał pokonać bramkarza Bruk-Betu. W 37. minucie natomiast sędzia Sebastian Krasny podyktował kontrowersyjny rzut karny dla niecieczan za zagranie ręką wspomnianego Grzelczaka. Jedenastkę skutecznie egzekwował Vlamistir Jovanović.

Grzelczak jeszcze przed przerwą próbował się zrehabilitować. Pomocnik dostał podanie od Leandro z lewej flanki, podbił sobie futbolówkę i uderzył z przewrotki. Futbolówka poleciała jednak wprost w rękawice golkipera. Bruk-Bet natomiast w 51. minucie strzelił drugiego gola. Kontratak gospodarzy wykończył Martin Juhar. Od tej chwili atakowali głównie łęcznianie. Dwa razy w groźnej sytuacji znalazł się Vojo Ubiparip. Za pierwszym razem jednak nie trafił do bramki, a za drugim bez większych problemów poradził sobie Pilarz. Górnicy zmniejszyli stratę dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy Grzegorz Piesio zacentrował futbolówkę w pole karne, a głową bramkarza  gospodarzy pokonał Maciej Szmatiuk.

Bramki: Jovanović (38. min.), Juhar (51. min.) – Szmatiuk (90. min.)

Żółte kartki: Pleva, Jovanović – Pruchnik, Grzelczak, Drewniak

Widzów: 3 017

Bruk-Bet: Pilarz – Pleva, Osyra, Putiwcew, Fryc – Juhar (90’ Wróbel), Kupczak, Stefanik (75’ Babiarz), Jovanović, Misak (67’ Kędziora) - Gutkovskis

Górnik: Prusak – Bogusławski, Pruchnik, Szmatiuk, Leandro – Danielewicz, Drewniak – Bonin, Vukobratović (46’ Piesio), Grzelczak (56’ Ubiparip), Pitry (46’ Jarecki)

Śląsk Wrocław 0:0 Lechia Gdańsk

Śląsk trzeci mecz w tym sezonie zremisował 0:0 i czwarty raz nie stracił żadnej bramki. Mariusz Rumak może być wyjątkowo zadowolony z gry defensywnej swojego zespołu. Na pewno jednak chciałby poprawić skuteczność. Już w pierwszej akcji Bence Mervo, mógł pokonać Vanję Milinkovicia-Savicia. Węgier najpierw jednak trafił piłką w bramkarza, a potem w boczną siatkę. Lechia stworzyła sobie dwie groźne akcje przed przerwą, ale Mariusz Pawełek za każdym razem powstrzymywał Marco Paixao. W drugiej połowie najlepszą sytuację zmarnował Grzegorz Kuświk, który z kilku metrów uderzał futbolówkę głową, ale zrobił to nieprecyzyjnie.

Żółte kartki: Augusto, Pawelec, Stjepanović - Janicki, Wawrzyniak

Widzów: 13 166

Śląsk: Pawełek – Pawelec, Celeban, Kokoszka, Augusto – Goncalves, Stjepanović – Alvarinho, Morioka, Madej - Mervo

Lechia: Milinković-Savić – Janicki, Maloca, Wawrzyniak – F. Paixao, Krasić, Wolski, Chrapek, Peszko  - Kuświk, M. Paixao

Korona Kielce 4:1 Lech Poznań

Najważniejsze wydarzenie w tym meczu miało miejsce w 6. minucie. Jacek Kiełb, który wrócił ponownie do Kielc, wybiegał ze swojej połowy i miał przed sobą już tylko Jasmina Buricia. Pomocnik faulowany był jednak przez Abdula Aziza Tetteha i lechita dostał czerwoną kartkę od arbitra. Mimo wszystko to Lech objął niedługo później prowadzenie. Strzał Radosława Majewskiego został zablokowany, ale futbolówka spadła pod nogi Marcina Robaka i napastnik strzelił gola. „Kolejorz” nie nacieszył się jednak z tej bramki, ponieważ za chwilę Tomasz Kędziora sfaulował w polu karnym Kena Kallaste, a jedenastkę świetnie wykorzystał Łukasz Sekulski. Zawodnicy Korony uwierzyli w siebie i jeszcze przed przerwą Siergiej Pilipczuk mógł dwa razy pokonać golkipera gości. Najpierw Bośniak świetnie sparował uderzenie Rosjanina, a następnie gracz „Złocisto-krwistych” nieznacznie się pomylił.

W 50. minucie Korona stworzyła fantastyczną, bramkową akcję. Pilipczuk posłał długie podanie do Kiełba, pomocnik zwiódł jednego rywala i dośrodkował piłkę w pole karne, a Sekulski uderzył futbolówkę głową i pokonał drugi raz w tym spotkaniu Buricia. Pozazdrościł swojemu koledze Miguel Palanca. Były piłkarz między innymi Realu Madryt strzelił z dystansu i przepięknym trafieniem wpisał się na listę strzelców. Końcowy rezultat ustalił Rafał Grzelak. Lech kolejny tydzień spędzi na dnie tabeli, a w Poznaniu coraz głośniej mówi się o zwolnieniu ze stanowiska trenera – Jana Urbana. Kto za niego? W mediach padają nazwiska Radoslava Latala czy Pawła Janasa. 

Bramki: Sekulski (21. min. - k., 50. min.), Palanca (70. min.), Grzelak (79. min.) – Robak (16. min.)

Żółte kartki: Grzelak, Rymaniak, Kallaste, Pilipczuk - Robak, Kadar, Majewski, Wilusz, Trałka

Czerwona kartka: Tetteh (faul)

Widzów: 5 989

Korona: Pesković – Rymaniak, Dejmek, Wierchowcow, Kallaste – Kiełb (83’ Gabovs), Grzelak, Możdżeń (90' Cebula), Aankour, Pyilipczuk – Sekulski (64’ Palanca)

Lech: Burić – Kędziora, Wilusz, Kadar, Gumny – Makuszewski (72’ Jevtić), Trałka, Tetteh, Majewski, Gajos (46’ Formella) – Robak (79’ N.B. Nielsen)

Zagłębie Lubin 1:1 Pogoń Szczecin

Pogoń nękała swoich rywali licznymi dośrodkowaniami w pole karne. „Miedziowi” nie zawsze sobie z nimi radzili. W 22. minucie Spas Delew zacentrował futbolówkę w „szesnastkę”, do główki wyskoczył Jakub Czerwiński, uderzył i przymierzył w poprzeczkę. Zagłębie odpowiedziało strzałami Krzysztofa Janusa oraz Adriana Rakowskiego, ale obydwie próby były niecelne. Tuż przed przerwą wspomniany Delew sprawdził jeszcze dyspozycję Martina Polacka. Pomocnik posłał bombę na bramkę gości, ale golkiper przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

W drugiej połowie trzy razy groźnie uderzał Kamil Drygas. Dwukrotnie Polacek był górą, raz jednak skapitulował po uderzeniu głową pomocnika. W 84. minucie Zagłębie doprowadziło do wyrównania. Dawid Kudła próbował wypiąstkować piłkę zagraną w pole karne, zrobił to na tyle niefortunnie, iż ta spadła prosto pod nogi Łukasza Janoszki, a piłkarz gości nie miał już problemów z umieszczeniem futbolówki w siatce. Drużyna Piotra Stokowca straciła swoje pierwsze punkty w Ekstraklasie w tym sezonie.

Bramki: Janoszka (84. min.) – Drygas (61. min.)

Widzów: 6 298

Zagłębie: Polacek – Tosik, Guldan, Jach, Dziwniel (46’ Todorovski) – Ł. Piątek, Kubicki – Janus, Rakowski (64’ Starzyński), Janoszka – Papadopulos (59’ K.Piątek)

Pogoń: Kudła – Frączczak (90’ Rudol), Czerwiński, Fojut, Lewandowski – Drygas, Matras – Gyurcso, Murawski, Delew (82’ Nunes) – Kitano (70’ Zwoliński)

Legia Warszawa 0:0 Piast Gliwice

Już w 5. minucie spotkania Piast mógł objąć prowadzenie. Michał Masłowski posłał prostopadłe podanie do Bartosza Szeligi, zawodnik gości wykorzystał fakt, iż gospodarze źle ustawili pułapkę ofsajdową i znalazł się w sytuacji sam na sam z Arkadiuszem Malarzem. Gracz wicemistrzów Polski jednak fatalnie spudłował. Legioniści z biegiem czasu zaczęli przeważać na boisku. Najpierw świetną okazję do strzelenia gola miał Michaił Aleksandrow, lecz został zablokowany przez Aleksandara Sedlara. Później Jakub Szmatuła wybronił próbę Aleksandara Prijovicia. A po pół godzinie gry Legia powinna prowadzić 1:0, ale w jednej akcji „Prijo” trafił obrońcę, następnie Hebert wybił futbolówkę z linii bramkowej po strzale Nemanji Nikolicia, kiedy natomiast „Niko” dobijał, szczęśliwie interweniował golkiper „Piastunek”.

Jeszcze przed przerwą Szmatuła sparował bombę posłaną zza pola karnego Michała Kucharczyka. Piast wytrzymał szarże rywali w pierwszej połowie, po zmianie stron to on zaatakował. Doskonałą okazję do zdobycia bramki miał wprowadzony na boisko Marcin Pietrowski. Pomocnik jednak nie wykorzystał podania Szeligi z lewej strony. W 53. minucie spotkania bliski wpisania się na listę strzelców był Michał Kopczyński, ale pomocnik nieznacznie się pomylił przy swojej próbie. Trochę ożywienia w szeregi gospodarzy wprowadził Steeven Langil, który zastąpił Aleksandrowa. Reprezentant Martyniki chwilę po wejściu na boisku mógł zanotować asystę, lecz Nikolić po jego zagraniu trafił w bramkarza gości. Po godzinie gry czujność Malarza sprawdził Masłowski, golkiper „Wojskowych” obronił jednak uderzenie wypożyczonego legionisty. Mistrzowie Polski stworzyli jeszcze kilka ciekawych sytuacji, jednakże ani Igor Lewczuk, ani „Niko”, ani Prijović nie przesądzili o wyniku. Końcowy rezultat 0:0.

Żółte kartki: Mokwa, Sedlar

Widzów: 18 382

Legia: Malarz - Broź, Pazdan, Lewczuk, Hlousek - Aleksandrow (58' Langil), Moulin, Kopczyński, Kucharczyk - Prijović, Nikolić (74' Hamalainen)

Piast: Szmatuła - Mokwa, Hebert, Sedlar, Moskwik - Masłowski, Murawski (63' Barisić) - Zivec (46' Pietrowski), Bukata (81' Korun), Mraz - Szeliga

Ruch Chorzów 2:2 Wisła Płock

W bramce Ruchu stanął Kamil Lech, syn byłego golkipera – Piotra Lecha. 21-letni debiutant na długo zapamięta swój pierwszy występ w barwach chorzowskiego zespołu? Dlaczego? Otóż z jednej strony na początku bronił przyzwoicie. Później jego interwencje nie były już takie pewne. Jego złe wyjście do dośrodkowania w 45. minucie wykorzystał Jose Kante. Napastnik, który nie strzelił gola w dziewiętnastu wcześniejszych spotkaniach w Ekstraklasie! Wydawało się, że Wisła zejdzie do szatni prowadząc, ale szybko na ich trafienie odpowiedział Mariusz Stępiński


W drugiej połowie bliski pokonania młodego bramkarza Ruchu był Sergiej Kriwiec. Futbolówka jednak po uderzeniu pomocnika wylądowała na słupku. Natomiast w 80. minucie meczu Wisła wyprowadzała kontrę. Wspomniany Kriwiec posłał prostopadłą piłkę do Giorgiego Merebaszwiliego. Gruzin biegł do niej w asyście dwóch rywali, niespodziewanie z bramki wybiegł jednak Lech. Skrzydłowy został nabity przez golkipera „Niebieskich” i płocczanie objęli znowu prowadzenie. Piłkarze Waldemara Fornalika mieli jednak szczęście, ponieważ w doliczonym czasie gry Rafał Grodzicki wykorzystał jedenastkę, podyktowaną za zagranie ręką Patryka Szymińskiego, i chorzowianie finalnie zremisowali z beniaminkiem.

Bramki: M. Stępiński (45. min.), Grodzicki (90. min. - k.) – Kante (45. min.), Merebaszwili (80. min.)

Żółte kartki: M.Stępiński - Rogalski, Furman, Szymiński, Stefańczyk

Widzów: 6 176

Ruch: Lech – Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Koj – Surma, Urbańczyk (85’ Arak) – Przybecki, Lipski (57’ Nowak), Ćwielong (75’ Mazek) – M. Stępiński

Wisła Płock: Kiełpin – Stefańczyk, Szymiński, Bożić (85’ Byrtek), P. Stępiński – Rogalski (63’ Kriwiec), Furman – Merebaszwili, Ilijew, Reca (58’ Kun) – Kante

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.