Minęła IX kolejka Lotto Ekstraklasy
20.09.2016 08:00
Ruch Chorzów 0:1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Waldemar Fornalik uparcie stawia w bramce na Kamila Lecha, chociaż ten niejednokrotnie już popełniał błędy. W tym meczu również się pomylił. W 23. minucie niepewnie wychodził do centry Vlastimira Jovanovicia, co skrzętnie wykorzystał Vladislavs Gutkovskis. Ruch mógł doprowadzić do wyrównania, ale Krzysztof Pilarz obronił uderzenia z główki Piotra Ćwielonga i Marcina Kowalczyka. „Kowal” starał się jeszcze raz w podobny sposób pokonać golkipera gości, ale przy drugiej próbie trafił w słupek. Wymieniony obrońca chorzowian miał pecha, ponieważ jeszcze przed przerwą nieprzepisowo zatrzymał łotewskiego napastnika, który wychodził na czystą pozycję. Arbiter nie wahał się i wykluczył stopera z boiska. Po wspomnianym faulu z rzutu wolnego strzelał Bartłomiej Babiarz, lecz bramkarz „Niebieskich” popisał się bardzo dobrą paradą.
Chwilę po zmianie stron Pilarza mógł pokonać Eduards Visnakovs, ale Łotysz nieznacznie się pomylił. W 77. minucie kolejną okazję stworzyli sobie chorzowianie, choć żaden z zawodników nie zdołał oddać strzału. Goście przejęli więc futbolówkę i ruszyli z kontrą. Roman Gergel obsłużył doskonałym podaniem Wojciecha Kędziorę, lecz rezerwowy napastnik Bruk-Betu nie wpisał się na listę strzelców. Ruch zaciekle atakował, jednakże uderzenia Ćwielonga i Jakuba Araka bronił golkiper łęcznian, a Miłosz Przybecki w dogodnej sytuacji zbyt mocno huknął na bramkę „Słoni” i piłka przeleciała nad poprzeczką.
Bramka: Gutkovskis (23. min.)
Żółte kartki: Lipski, Konczkowski, Ćwielong - Fryc, Sitya, Kędziora, Babiarz
Czerwona kartka: Kowalczyk (faul taktyczny)
Widzów: bez udziału publiczności
Ruch: Lech – Konczkowski, Grodzicki, Kowalczyk, Koj – Mazek (76’ Przybecki), Surma (19’ Nowak), Urbańczyk, Lipski, Ćwielong – Visnakovs (62’ Arak)
Bruk-Bet: Pilarz – Fryc, Osyra, Putiwcew, Sitya – Gergel, Kupczak, Jovanović, Babiarz, Wróbel (67’ Stefanik), Gutkovskis (75’ Kędziora)
Śląsk Wrocław 0:4 Jagiellonia Białystok
Jagiellonia od początku spotkania ruszyła do ataku. Już w premierowej akcji gola mógł strzelić Dmytro Chomczenowskyj. Zawodnicy poszli jednak za ciosem i w 9. minucie Konstantin Vassiljev idealnie podał do Przemysława Frankowskiego. Skrzydłowy „Jagi” minął gracza Śląska i bez problemów pokonał Mariusza Pawełka. Wspomniany białostocki duet wypracował kolejną bramkę. Estończyk znów obsłużył „Franka” i goście prowadzili 2:0. Estoński rozgrywający również później wpisał się na listę strzelców. Najpierw jeszcze w pierwszej połowie golkiper obronił jego uderzenie z rzutu wolnego, ale w drugiej odsłonie pomocnik otrzymał zagranie od Karola Świderskiego i skierował piłkę do siatki. Końcowy rezultat ustalił Taras Romanczuk. Wrocławianie powinni się cieszyć, iż ich rywale nie wykorzystali wszystkich sytuacji bramkowych, ponieważ inaczej wynik byłby o wiele wyższy.
Bramki: Frankowski (9. min., 18. min.), Vassiljev (50. min.), Romanczuk (90. min.)
Żółte kartki: Morioka, Zieliński - Guti
Widzów: 10 715
Śląsk: Pawełek – Zieliński, Celeban, Kokoszka, Dwali (59’ Dankowski) – Roman (53’ Engels), Stjepanović, Goncalves, Morioka, Alvarinho – Mervo (46’ Riera)
Jagiellonia: Węglarz – Grzyb, Runje, Guti, Tomasik – Frankowski (90’ Burliga), Góralski, Romanczuk, Vassiljev (88’ Mystkowski), Chomczenowskyj – Świderski (69’ Górski)
Górnik Łęczna 4:0 Korona Kielce
Wydawało się, iż Korona jest faworytem w sobotnim starciu, ale od pierwszego gwizdka to gospodarze dominowali. Jednakże chociaż Górnik non stop atakował, gola strzelił dopiero w 28. minucie spotkania. Ponadto Grzegorz Bonin nie chciał raczej oddawać strzału, a próbował posłać centrę w pole karne. Skrzydłowy kopnął jednak na tyle mocno futbolówkę, iż ta wpadła za kołnierz Maciejowi Gostomskiemu. Niedługo później pomocnik znów się trafił do siatki i tym razem nie pozostawił żadnych złudzeń, że właśnie w ten sposób chciał uderzyć piłkę. Łęcznianin wypuścił prawdziwą torpedę do bramki kieleckiego golkipera.
Korona robiła co mogła, żeby strzelić kontaktowego gola, ale nie potrafiła tego dnia pokonać Sergiusza Prusaka. Bramki natomiast zdobywali łęcznianie. Najpierw w 55. minucie Bartosz Śpiączka ośmieszył kielecką defensywę i przelobował Gostomskiego, później na listę strzelców wpisał się Slaven Jurisa. Wcześniej jeszcze przed ostatnim trafieniem Górnika z placu gry wykluczony został Nabil Aankour, który otrzymał dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę od arbitra.
Bramki: Bonin (28. min., 34. min.), Śpiączka (55. min.), Jurisa (82. min.)
Żółte kartki: Drewniak, Śpiączka, Hernandez, Danielewicz – Aankour
Czerwona kartka: Aankour (dwie żółte kartki)
Widzów: 2 401
Górnik: Prusak – Komor, Szmatiuk, Gerson, Leandro – Bonin Danielewicz, Drewniak, Hernandez (44’ Jurisa), Piesio (76’ Pitry) – Śpiączka (86’ Grzelczak)
Korona: Gostomski – Gabovs, Wierchowcow, Dejmek, Kallaste – Pilipczuk (58’ Cebula), Możdżeń, Grzelak, Aankour, Palanca (58’ Kiełb) – Sekulski (83’ Marković)
Wisła Płock 2:0 Pogoń Szczecin
Przez pierwsze pół godziny meczu bohaterem Pogoni był Adrian Henger. Młody bramkarz „Portowców” dwoił się i troił, żeby uchronić swoją drużynę od straty bramki. Później to goście zaatakowali, ale Seweryn Kiełpin najpierw obronił strzał Spasa Delewa, a następnie Adam Frączczak w dogodnej sytuacji odrobinę się pomylił. Szczecinianie przejęli inicjatywę, ale ani Rafał Murawski, ani Kamil Drygas nie pokonali dobrze dysponowanego golkipera „Nafciarzy”. Finalnie prowadzenie objęła Wisła. Jose Kante wykorzystał podanie Dominika Furmana. Później hiszpański napastnik po indywidualnej, fantastycznej akcji drugi raz wpisał się na listę strzelców i ustalił końcowy rezultat.
Bramki: Kante (78. min., 85. min.)
Żółte kartki: Stefańczyk – Lewandowski, Gyurcso
Widzów: 5 620
Wisła Płock: Kiełpin – Stefańczyk, Szymiński, Bożić, Stępiński – Merebaszwili (82’ Wlazło), Furman, Rogalski, Kriwiec (67’ Hemeha), Reca (67’Ilijew) - Kante
Pogoń: Henger – Frączczak, Rudol, Fojut, Lewandowski (46’ Nunes) – Delew, Murawski, Piotrowski (82’Kort), Drygas, Gyurcso – Kitano (46’ Zwoliński)
Wisła Kraków 1:0 Piast Gliwice
Jakub Szmatuła wrócił do bramki wicemistrzów Polski po jednomeczowej absencji. Golkiper Piasta aż do 90. minuty bronił jak natchniony. Żaden z zawodników Wisły nie potrafił go pokonać. Piłkarze „Białej Gwiazdy” posyłali uderzenia z różnych odległości, ale bramkarz gliwiczan dwoił się i troił. W końcu futbolówkę do siatki skierował Patryk Małecki. Skrzydłowy gospodarzy uderzył zza pola karnego, piłka po drodze odbiła się od jednego gracza „Piastunek” i zmyliła bezbłędnego 35-latka.
Bramka: Małecki (90. min.)
Żółte kartki: Mączyński, Głowacki, Guzmics - Hebert, Masłowski
Widzów: 8 483
Wisła Kraków: Miśkiewicz – Jović, Głowacki, Guzmics, Mójta – Boguski (74’ Pietrzak), Mączyński (74’ Brlek), Popović, Zachara (66’ Ondrasek), Małecki - Brożek
Piast: Szmatuła – Sedlar, Korun, Hebert, Mraz – Masłowski (76’ Moskwik), Pietrowski, Murawski, Bukata – Jankowski (87’ Girdvainis), Szeliga (55’ Badia)
Lechia Gdańsk 2:1 Lech Poznań
Maciej Makuszewski został przed sezonem wypożyczony do Lecha z Lechii. Skrzydłowy „Kolejorza” już w 15. minucie posłał strzał na bramkę Vanji Milinkovicia-Savicia, ale golkiper gdańszczan nie miał większych problemów z tą próbą. Później jednak pomocnik dośrodkował piłkę z prawej strony boiska, a Marcin Robak świetnie wykorzystał jego zagranie i pokonał głową bramkarza rywali. Poznaniacy jednak niedługo cieszyli się z prowadzenia, ponieważ za chwilę do wyrównania doprowadził Marco Paixao. Portugalczyk uderzał na raty, ale finalnie wpisał się na listę strzelców.
W drugiej połowie Lech zaciekle atakował. Jednak nie dał rady strzelić drugiego gola. Robak próbował kilka razy pokonać Milinkovicia-Savicia, lecz golkiper popisywał się niebywałym refleksem. O końcowym rezultacie zadecydowała bramka samobójcza. Maciej Wilusz niefortunnie kopnął piłkę i Lechia mogła się cieszyć ze zwycięstwa.
Bramki: M. Paixao (38. min.), Wilusz (87. min. - sam.) – Robak (35. min.)
Żółte kartki: Kadar, Kędziora
Widzów: 26 054
Lechia: Milinković-Savić – Wojtkowiak, Nunes, Maloca, Wawrzyniak – F. Paixao, Krasić (75’ Chrapek), Sławczew, Wolski (81’ Haraslin) Kuświk (63’ Peszko) – M. Paixao
Lech: Burić – Kędziora, L. Nielsen, Wilusz, Kadar – Makuszewski (75’ Formella), Trałka, Tetteh, Gajos (62’ Majewski), Pawłowski (71’ Jevtić) - Robak
Legia Warszawa 2:3 Zagłębie Lubin
Kibice, którzy pojawili się przy Łazienkowskiej w niedzielę zastanawiali się, w jakim stylu Besnik Hasi pożegna się z Warszawą. Po pierwszych czterech stałych fragmentach gry fani mieli jasność, iż szkoleniowiec nawet już z wypisanym wyrokiem, dalej nie wyciągnął wniosków po swoich pomyłkach. Zagłębie po dwóch rzutach wolnych i rożnych dwa razy zmusili Arkadiusza Malarza do interwencji, raz nie trafili w bramkę i raz strzelili gola. W 34. minucie Michał Pazdan zablokował strzał Łukasza Janoszki ręką w polu karnym i Krzysztof Janus zamienił jedenastkę na bramkę.
W mixed zonie po meczu dziennikarze spytali się Pazdana, czy po przerwie legioniści nie wzięli sprawy w swoje ręce, ponieważ zaczęli zupełnie inaczej grać. Kapitan Legii uśmiechnął się i udzielił wymijającej odpowiedzi. W drugiej połowie „Wojskowi” zdołali wyrównać, ale w 71. minucie piłka niefortunnie odbiła się od „Pazdka”, który pokonał własnego bramkarza. Mistrzowie Polski mogli jednak to spotkanie zremisować, lecz rzutu karnego nie wykorzystał Nemanja Nikolić. Finalnie „Miedziowi” zwyciężyli przy Łazienkowskiej 3:2.
Bramki: Czerwiński (49. min.), Langil (57. min.) - Jach (17. min.), Janus (35. min. - k.), Pazdan (71. min. – sam.)
Żółte kartki: Guilherme, Pazdan, Radović, Odjidja-Ofoe, Bereszyński - Kubicki, Janus, Guldan, Jagiełło
Widzów: 14 216
Legia: Malarz - Bereszyński, Czerwiński, Pazdan, Hlousek (46' Aleksandrow) - Kopczyński (46' Moulin), Radović (76' Prijović), Odjidja-Ofoe - Guilherme, Nikolić, Langil
Lechia: Polacek - Tosik, Jach, Guldan, Cotra - Janus, Kubicki, Piątek, Janoszka (79' Vlasko) - Papadopulos (62' Jagiełło), Nespor (62' Woźniak)
Arka Gdynia 1:0 Cracovia
Najpierw Konrada Jałochę próbował zaskoczyć Tomasz Brzyski, ale golkiper poradził sobie ze strzałem byłego legionisty. Później wypożyczonego bramkarza Legii testował kilkakrotnie Krzysztof Piątek, jednakże za każdym razem obronną ręką wychodził „Jao”. Natomiast gdynianie najlepsze okazje stworzyli sobie po stałych fragmentach gry. Dwa razy z rzutu wolnego uderzał Mateusz Szwoch, ale Grzegorz Sandomierski ratował swój zespół, choć nie bez kłopotów. Bliski zdobycia bramki był także Michał Marcjanik, lecz i on nie wpisał się na listę strzelców. Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił Marcus da Silva. Brazylijczyk pojawił się na murawie w 74. minucie, a kilka chwil później został bohaterem spotkania.
Bramka: da Silva (76. min.)
Żółte kartki: Sołdecki, da Silva - Covilo, Dąbrowski, Budziński, Malarczyk
Widzów: 9 436
Arka: Jałocha – Zbozień Marcjanik, Sołdecki, Warcholak – Yussuff (74’ da Silva), Łukasiewicz, Marciniak, Szwoch, Bożok (89’ Hofbauer) – Zjawiński (82’ Siemaszko)
Cracovia: Sandomierski – Deleu (82’ Steblecki), Malarczyk, Polczak, Brzyski – Wójcicki, Dąbrowski (67’ Cetnarski), Covilo, Budziński, Szczepaniak (75’ Vestenicky) - Piątek
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.