News: XVI kolejka Lotto Ekstraklasy - Lechia na czele

Minęła XVII kolejka Lotto Ekstraklasa

Jarek Pulkowski, Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

28.11.2017 08:50

(akt. 21.12.2018 15:28)

Za nami XVII kolejko Lotto Ekstraklasy. Najlepszy mecz obejrzeliśmy w Kielcach gdzie Korona podejmowała Legię. Niestety legioniści przegrali 2:3, a po ostatnim gwizdku więcej niż o znakomitym widowisku mówi się o błędach sędziego. Swój mecz wygrał za to Górnik Zabrze i awansował na pozycję lidera w tabeli. Warto odnotować wysokie zwycięstwo Arki z Sandecją, oraz kolejne rozczarowanie dla kibiców Lechii - ich drużyna znów przegrała - tym razem z Cracovią 1:2. Poniżej przegląd tego, co działo się w miniony weekend.

Cracovia 2:1 Lechia Gdańsk


XVII kolejka ekstraklasy rozpoczęła się w Krakowie, gdzie Cracovia podejmowała Lechię. Obydwa zespoły od początku sezonu borykają się z problemami – „Pasy” grają zdecydowanie poniżej oczekiwań, natomiast przyjezdni po zmianie trenera jeszcze nie wskoczyli na swój optymalny poziom. Od początku spotkania na boisku dominował chaos, a kibice zgromadzeni na trybunach musieli czekać na bramki aż do drugiej połowy. W 62. minucie niefortunną interwencję zaliczył Michał Helik. Sławomir Peszko ruszył lewą stroną, przebiegł kilkadziesiąt metrów i z wykorzystaniem obrońcy gospodarzy wpakował piłkę do bramki. Dopiero od tego momentu na murawie swoją obecność zechcieli zaznaczyć zawodnicy Michała Probierza. Krzysztof Piątek doprowadził do wyrównania po dośrodkowaniu z głębi pola.


„Pasy” po strzelonym golu, ruszyły do kolejnych ataków. Lechiści utrzymywali się w grze dzięki świetnej postawie Dusana Kuciaka. Decydujący moment meczu nastąpił w 90. minucie spotkania. Nieodpowiedzialnie we własnym polu karnym zagrał Daniel Łukasik, który powalił wślizgiem Javiego Hernandeza. W pierwszej chwili sędzia Piotr Lasyk nie zdecydował się użyć gwizdka. Dopiero po sygnale na słuchawce podjął decyzję o skorzystaniu z VAR-u, a następnie wskazał na „wapno”. Jedenastkę na bramkę zamienił Piątek. Napastnik ze spokojem posłał futbolówkę do siatki.


Bramki: Piątek (71. min., 90. min - k.) - Helik (64. min. - sam.)


Żółte kartki: Zenjov, Piątek, Drewniak, Hernandez - Wojtkowiak, Wolski, Peszko, Stolarski


Czerwona kartka: Wojtkowiak (po meczu, za drugą żółtą)


Widzów: 5 611


Cracovia: Sandomierski - Fink (87' Ferraresso), Helik, Malarczyk, Pestka - Zenjov (70' Szczepaniak), Drewniak, Deja, Hernández, Wójcicki (87' Wdowiak) – Piątek


Lechia: Kuciak - Stolarski, Wojtkowiak, Augustyn, Nunes - F.Paixao, Lipski (62' Peszko), Łukasik, Krasić (81' Matras), Wolski - M.Paixao


Górnik Zabrze 3:1 Jagiellonia Białystok


W Zabrzu podrażniony porażką z Legią Górnik spotkał się z Jagiellonią. Od początku meczu imponowało tempo spotkania, a duży wpływ na to miała zdobyta bramka przez przyjezdnych. Taras Romanczuk przebojem wdarł się w pole karne górników, by po chwili instynktownym strzałem pokonać bezradnego Tomasza Loskę. Goście - nastawieni na grę kontry - raz po raz bezpośrednimi podaniami próbowali przedostać się pod „szesnastkę ekipy z Zabrza, natomiast drużyna Marcina Brosza cierpliwie rozgrywała piłkę, kreując przy tym okazje sytuacje bramkowe. „Trójkolorowi” doprowadzili jednak do wyrównania po stałym fragmencie gry. Po raz kolejny już w tym sezonie dośrodkowanie ze stojącej futbolówki zapewnia Zabrzanom bramkę. Damian Kądzior perfekcyjną centrę posłał do Igora Angulo, a ten wpisał się na listę strzelców.


W drugiej połowie - a jakżeby inaczej - Górnik po stałym fragmencie gry objął prowadzenie. Z rzutu wolnego piłkę zacentrował Rafał Kurzawa, a futbolówkę do własnej bramki skierował Piotr Wlazło. Wynik meczu ustalił niezawodny w tym sezonie Angulo, który wykorzystał sytuację sam na sam i pewnie pokonał Mariana Kelemena. W ten sposób beniaminek stał się samodzielnym liderem Lotto Ekstraklasy.


Bramki: Angulo (41. min., 84. min.), Wlazło (79. min. - sam.) - Romanczuk (4. min.)


Żółta kartka: Runje


Widzów: 22 708


Górnik: Loska - Wolniewicz, Wieteska, Suarez, Koj - Kądzior, Matuszek, Żurkowski, Kurzawa – Ł. Wolsztyński (90' Kiklaisz), Angulo (90' Lasik)


Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Runje, Mitrović, Sitya - Frankowski (46' Sheridan), Wlazło (85' Kwiecień), Romanczuk, Pospisil (68' Świderski), Novikovas - Cernych


Pogoń Szczecin 2:2 Piast Gliwice


Mecz na wodzie - tak w jednym zdaniu można określić to, co garstka kibiców zobaczyła w sobotnie popołudnie w Szczecinie na stadionie im. Floriana Krygiera. Planowo spotkanie miało rozpocząć się o godzinie 15:30, lecz decyzją arbitrów pierwszy gwizdek usłyszeliśmy z pół godzinnym opóźnieniem. Przyczyną takiego stanu rzeczy były obfite opady deszczu, którego tego dnia przechodziły przez Polskę. Jak to zazwyczaj w takich przypadkach na murawie rządził przypadek, a umiejętności piłkarskie zawodników schodziły na dalszy plan, ustępując miejsca cechom wolicjonalnym. Piast jako pierwsza z drużyn przyswoiła warunki panujące na płycie boiska i już po 3. minutach ekipa Waldemaera Formalika objęła prowadzenie za sprawą Joela Valencii. Odpowiedź kapitana gospodarzy, Adama Frączczaka, nadeszła niecały kwadrans później.


Szczecinianie po ponad godzinie gry byli w stanie odwrócić losy meczu. Jednobramkowe prowadzenie było efektem indywidualnej akcji Jakuba Piotrowskiego, który nieco szczęśliwie dograł do Frączczaka, a ten wystawił piłkę jak na tacy Spasowi Delewowi. Pogoń naciskała na swojego przeciwnika, ale po raz kolejny w tym sezonie nie potrafiła doprowadzić meczu do końca po swojej myśli. W zamieszaniu po stałym fragmencie gry, Aleksandar Sedlar oddał strzał. Piłka w nienaturalny sposób zwolniła, po czym dopadł do niej Martin Bukata i z ostrego kąta umieścił ją w siatce. Oba zespoły musiały zadowolić się remisem.


Bramki: Frączczak (18. min.), Delew (65. min.) - Valencia (3. min.), Bukata (82. min.)


Żółte kartki: Kort, Piotrowski – Sedlar


Widzów: 1 611


Pogoń: Załuska - Niepsuj (90' Rudol), Fojut, Dwali, Nunes - Frączczak, Piotrowski, Murawski, Kort (84' Formella), Delew (80' Listkowski) - Zwoliński

Piast: Rusow - Konczkowski, Korun, Hebert, Rugasević (81' Zivec) - Mak (69' Jagiełło), Bukata, Sedlar, Vassiljev, Valencia (46' Jankowski) - Papadopulos


Arka Gdynia 5:0 Sandecja Nowy Sącz


Zabawne rzeczy działy się natomiast w Gdyni. Arka już po kwadransie prowadziła 3:0. Premierowego gola zobaczyliśmy w 5. minucie. Mateusz Szwoch posłał z pierwszej piłki prostopadłe zagranie do Rubena Jurado, a napastnik pokonał Michała Gliwę. Atakujący był jednak na ofsajdzie, ale arbiter nie skorzystał z VAR-u. Nowosączanie mieli tego dnia pecha, ponieważ arbiter z przyjemnością korzystał z wideo weryfikacji, gdy przewinienia stosowali goście. Zbigniew Dobrynin dwa razy konsultował się z kolegami „po fachu”, by podyktować rzuty karne dla gospodarzy. Obydwie jedenastki pewnie egzekwował „Szwochinho”.


Między dwoma karnymi wypożyczonego legionisty jedno trafienie dołożył Siergiej Kriwiec, który wykończył szybką kontrę Arki. Końcowy rezultat ustanowił Adam Marciniak. Zawodnik „Arkowców” wyskoczył do dalekiego wyrzutu piłki z rzutu z autu i strzałem głową pokonał Gliwę. Warto zaznaczyć, iż golkiper Sandecji nie popisał się umiejętnościami bramkarskimi przy piątym trafieniu gospodarzy.


Bramki: Jurado (5. min.)Szwoch (13. min.- k.; 43. min. - k.), Kriwiec (15. min.), Marciniak (47. min.)


Widzów: 5 064


Arka: Steinbors - Zbozień, Marcjanik, Helstrup, Marciniak - Zarandia (62' Nowicki), Kriwiec, Łukasiewicz, Szwoch, Piesio (87' Kun) - Jurado (75' Siemaszko)


Sandecja: Gliwa - Basta, Kraczunow, Szufryn, Mraz (46' Małkowski) - Danek, Piter-Bucko, Baran, Trochim (46' Dudzic), Brzyski - Kolew (71' Kasprzak)


Korona Kielce 3:2 Legia Warszawa


W Kielcach oglądaliśmy bardzo dobre widowisko. Mecz rozpoczął się od fenomenalnej kontry. Guilherme pobiegł prawą flanką, minął rywala, następnie idealnie w tempo dograł do Kaspra Hamalainena, a Fin posłał centrę z prawego skrzydła prosto na głowę do Jarosława Niezgody. Napastnik Legii świetnie przyłożył się do uderzenia i warszawiacy objęli prowadzenie. Jednakże koroniarze nie zamierzali się poddawać i ruszyli do ataku. W bramce legionistów świetnie spisywał się Arkadiusz Malarz, ale nawet doskonale dysponowany golkiper warszawiaków skapitulował w 39. minucie po dobrej akcji Łukasza Kosakiewicza i Elii Soriano.


Legia nie zdążyła się otrząsnąć po straconej bramce, a za chwilę gospodarze wyprowadzili drugi cios. Malarz zdołał sparować strzał jednego zawodnika Korony zza pola karnego, ale futbolówka wpadła pod nogi Kena Kallaste, a obrońca skutecznie dobił legionistów. Sygnał do ataku warszawiakom dał Hamalainen, który doprowadził do wyrównania. „Wojskowi” mieli jednak pecha w sobotni wieczór, ponieważ obaj strzelcy goli dla gości w tym starciu, musieli opuścić boisko z powodu drobnych urazów.


Nieszczęście Legii nie kończyło się jednak tylko na urazach. Korona strzeliła decydującego gola w nieprawidłowy sposób. Mimo że sędzia miał do dyspozycji VAR, nie odgwizdał spalonego, gdy Kosakiewicz wybiegał na pozycję. Obrońca oszukał legionistów oraz arbitrów i wyłożył jak na tacy futbolówkę rezerwowemu Jackowi Kiełbowi, który dał trzy punkty „Scyzorykom”.


Bramki: Soriano (39. min.), Kallaste (42. min.), Kiełb (78. min.) - Niezgoda (2. min.), Hamalainen (52. min)


Żółte kartki: Żubrowski, Kaczarawa - Dąbrowski


Widzów: 15 200


Korona: Gostomski - Kosakiewicz, Rymaniak, Kovacević, Kallaste - Możdżeń, Żubrowski, Cvijanović (54' Dejmek), Cebula - Kaczarawa (82' Diaw), Soriano (69' Kiełb)


Legia: Malarz - Broź, Astiz, Dąbrowski, Hlousek - Kucharczyk (83' Sadiku), Mączyński, Moulin, Guilherme (45' Pasquato), Hamalainen (59' Kopczyński) – Niezgoda


Lech Poznań 2:1 Wisła Płock


Lech rozpoczął atak od indywidualnej akcji Macieja Makuszewskiego. Skrzydłowy poznaniaków swobodnie zbiegł ze skrzydła do środka, uderzył piłkę lewą nogą i pokonał Seweryna Kiełpina. Dobrą okazję do podwyższenia prowadzenia miał Christian Gytkjaer, lecz strzał napastnika „Kolejorza” obronił golkiper wiślaków. Poznaniaków natomiast skarcił ich były zawodnik. Płocczanie wyprowadzili szybką kontrą, wymienili kilka ciekawych podań, a całość sfinalizował Semir Stilić.

Za chwilę piłka zatrzepotała w siatce Wisły Płock po główce Gytkjaera, ale sędzia odgwizdał ofsajd przy uderzeniu snajpera lechitów. Napastnik Lecha nie poddawał się i czekał na sytuację strzelecką. Takową stworzył mu Alan Uryga, który nie potrafił opanować futbolówki we własnym polu karnym. Skrzętnie skorzystał z tego Duńczyk i poznaniacy już przed zejściem do szatni ustanowili końcowy wynik.


Bramki: Makuszewski (13. min.), Gytkjaer (45. min.) – Stilić


Żółte kartki: Radut – Stefańczyk, Furman


Widzów: 13 587


Lech: Putnocky – Gumny, Janicki, Dilaver, Kostewycz – Makuszewski, Gajos, Trałka, Jevtić, Radut (84’ Barkroth) – Gytkjaer (62’ N.B. Nielsen; 71’ Rakels)


Wisła Płock:
Kiełpin – Stefańczyk, Uryga, Dźwigała, Sylwestrzak (87’ Łukowski) – Varela (70’ Michalak), Szymański, Furman, Stilić (81’ Biliński), Merebaszwili - Kante


Śląsk Wrocław 1:0 Zagłębie Lubin


Długo czekaliśmy na celny i groźny strzał w debrach Dolnego Śląska. Obie ekipy często oddawały uderzenia, ale piłka latała obok bądź nad bramką. Dopiero w 37. minucie Arkadiusz Woźniak zmusił Jakuba Słowika do niebywałej interwencji. Bramkarz Zagłębia popisał się świetnym refleksem i nie dał się pokonać zawodnikowi lubinian. Równie dobrą paradę zaprezentował Martin Polacek. Golkiper „Miedziowych” sparował futbolówkę po główce Roberta Picha.


W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry znów przed szansą stanął Woźniak. Piłkarz Zagłębia idealnie wybiegł do dośrodkowania z głębi pola, ale fatalnie spudłował będąc kilka metrów od bramki. Nie od dziś wiadomo, iż niewykorzystane sytuacje się mszczą. Spotkanie trwało dłużej niż początkowo doliczył arbiter i skorzystali z tego wrocławianie. Śląsk tuż przed gwizdkiem kończącym mecz strzelił gola. Gospodarze świetnie wykonali rzut wolny, a Polacka pokonał Piotr Celeban.


Bramka: Celeban (90. min.)


Żółte kartki: Celeban – Jagiełło, Balić, Kopacz


Widzów: 10 057


Śląsk: Słowik – Celeban, Poprawa, Tarasovs – Madej (90’ Scalet), Riera, Srnić (80’ Łyszczarz), Vacek, Pich – Piech, Robak


Zagłębie: Polacek – Guldan, Kopacz, Balić – Czerwiński, Matuszczyk, Kubicki, Jagiełło (74’ Buksa), Woźniak – Tuszyński (89’ Tosik), Świerczok (69’ Pawłowski)


Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3:3 Wisła Kraków


XVII kolejkę Lotto Ekstraklasy zakończona została strzelaniną w Niecieczy. Trzecie derby małopolskie pomiędzy Bruk-Betem i Wisłą Kraków znów obfitowały w bramki. Na pierwszego gola nie musieliśmy długo czekać, ponieważ Jesus Imaz już w 10. minucie cieszył się z trafienia. Wyrównał Łukasz Piątek, który wykorzystał rzut karny za zagranie ręką Victora Pereza.


Do końca pierwszej połowy atakowała Wisła Kraków. Jej szarże opłaciły się, ponieważ do szatni piłkarze „Białej Gwiazdy” schodzili prowadząc 2:1. Debiutanckiego gola strzelił 19-letni Kamil Wojtkowski. Nie minęła godzina gry, a do wyrównania doprowadził Szymon Pawłowski. Krakowianie chcieli jednak wygrać za wszelką cenę. Dlatego w 66. minucie dwunastą bramkę w obecnym sezonie zdobył Carlitos. Hiszpan przymierzył z rzutu wolnego, piłka odbiła się od muru i przeleciała obok słabo interweniującego Jana Muchy. Nie zniechęciło to niecieczan do walki. Vlastimir Jovanović świetnie uderzył futbolówkę głową zacentrowaną z kornera i mecz zakończył się sprawiedliwym remisem.

Bramki: Piątek (14. min. - k.), Pawłowski (60. min.), Jovanović (88. min.) – Imaz (10. min.), Wojtkowski (22. min.), Carlitos (66. min.)

Żółte karki: Jovanović, Putiwcew - Perez

Widzów: 4 510

Bruk-Bet: Mucha – Fryc, Kecskes (74’ Iancu), Putiwcew, Słaby – Pawłowski, Kupczak, Jovanović, Piątek, Miković – Śpiączka (55’ Stefanik)

Wisła Kraków: Buchalik – Bartkowski, Głowacki, Arsenić, Sadlok – Boguski (68’ Bartosz), Basha, Perez, Wojtkowski (85’ Wasilewski), Imaz (68’ Małecki) - Carlitos

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.