Miroslav Radović: Zostawimy zdrowie na boisku
28.03.2014 20:36
Zagraliście w tym roku sześć meczów. Każdy z nich był inny. Ale co istotne, żadnego z nich w całości nie zagraliście na wysokim poziomie. Jak oceniasz to, co się dzieje w drużynie odkąd szkoleniowcem jest trener Henning Berg?
- Dobrze to zanalizowałeś, brakuje nam występu na wysokim poziomie od pierwszej, do ostatniej minuty. Zgadzam się też, że każdy z tych meczów był inny, ale ja widzę, że zespół cały czas robi postępy. Może poza ostatnim spotkaniem z Piastem, które nie było najlepsze - mówiąc delikatnie. Dobrze, ze wygraliśmy. Wróciło do nas szczęście, którego zabrakło we Wrocławiu ze Śląskiem czy z Wisłą w Warszawie. To było dla nas trudne spotkanie, gdyż mecz kapitalnie zaczął się dla Piasta. Zdobyli bramkę, cofnęli się całym zespołem na swoją połowę i bronili się dość skutecznie. Ale nie licząc tego meczu w Gliwicach, z każdym spotkaniem robimy postępy. Ale na pewno stać nas na więcej, nie pokazaliśmy jeszcze w pełni tego, na co nas stać, tego nad czym pracujemy i do czego dążymy.
Jak się czujesz, jako napastnik? Myślisz, że to jest dla ciebie pozycja tymczasowa czy coś na dłużej?
- Nie jest to dla mnie nic nowego, nie sprawie mi wielkiej różnicy, nie musze całkowicie się przestawiać, zmieniać sposobu gry. Podobnie wyglądało to 2-3 lata temu, kiedy wymienialiśmy się pozycjami z Danijelem Ljuboją. Teraz jest podobnie i mnie to odpowiada. Jestem przekonany, że moja współpraca z Andrzejem Dudą przyniesie drużynie wiele dobrego. Ten gość potrafi grać w piłkę i jest znaczącym wzmocnieniem siły ofensywnej. A czy to rozwiązanie chwilowe czy na dłużej to już decyzja trenera. Na pewno zrobiła się duża konkurencja – są przecież Wlado Dwaliszwili, jest Orlando Sa, wracają Sagan i Efir. Taka zdrowa rywalizacja wszystkim nam może wyjść na dobre. Wiemy jakie kto mam możliwości, nie boję się konkurencji.
Linia pomocy Guilherme, Radović, Duda, Kosecki chyba nie miałaby w Polsce sobie równych? Ofensywnie bylibyście trudni do zatrzymania.
- Na pewno by to ciekawie wyglądało, działoby się z przodu, oj działo. Na samą myśl jak by to mogło wyglądać uśmiecham się pod nosem. Ale spokojnie, trener jest świadomy naszego potencjału i poukłada to wszystko najlepiej jak się da, z pożytkiem dla Legii.
Jesteś w Legii już osiem lat, czym są dla ciebie mecze z Lechem?
- Dla klubu, kibiców i dla nas piłkarzy to bardzo istotny mecz. Zawsze towarzyszy mu świetna atmosfera. Sportowo to dla mnie największy rywal w Polsce. To wyjątkowe mecze, rywalizacja między tymi drużynami trwa już kilka ładnych lat. Dla nas sobotni pojedynek to najlepszy moment, aby pokazać wszystkim, że jesteśmy najlepszą drużyną w kraju.
Który z meczów z Lechem wspominasz najchętniej?
- Ten, który wygraliśmy 3:2 w 2006 roku, a mój gol w 87. minucie spotkania przesądził o naszym zwycięstwie. Cieszyłem się wtedy ogromnie, wspaniałe chwile. Miło wspominam też ten w Poznaniu w 2012 roku, wygraliśmy 3:1. Zwycięstwo odnieśliśmy dość łatwo, przy stadionie pełnym kibiców Lecha – to miało swoją wymowę.
Ty jesteś najlepszym strzelcem Legii w tym sezonie, a w Lechu Łukasz Teodorczyk. Kto w sobotę będzie większym zagrożeniem dla bramki rywala?
- Jesteśmy zupełnie innymi piłkarzami. Mamy inne cechy, inny sposób gry, na czym innym bazujemy. A kto będzie górą jutro? Mam nadzieję, że ja i Legia.
To dla was bardzo ważny mecz z uwagi na punkty. Wygrywając będziecie mieli 10 punktów przewagi nad Lechem i nawet po ich podzielę będzie to znacząca przewaga.
- Tak, to będzie bardzo ważny mecz z psychologicznego punktu widzenia. Jeśli uda nam się w sobotę wygrać, to przewaga będzie naprawdę znacząca i wszystko będzie w naszych rękach. Wierzę, że kibice obejrzą dobre widowisko, na pewno będzie dużo walki z naszej strony, nikt nie odpuści żadnej piłki. Zostawimy dużo zdrowia na boisku by wygrać i po ostatnim gwizdku cieszyć się z kibicami z trzech punktów.
Piłkarz by dobrze grać musi mieć poukładane życie rodzinne, musi mieć spokój. Ty masz trójkę dzieci, wracasz do domu i żona mówi byś zajął się synami. Radzisz sobie?
- Chyba się już przyzwyczaiłem, choć obowiązków jest dużo więcej niż przy jednym dziecku. Chyba całkiem dobrze odnajduję się w roli ojca, radzę sobie. Choć na pewno żona ma więcej domowych obowiązków niż ja – mnie zbyt często nie ma w domu. Są mecze, treningi, wyjazdy, zgrupowania. Ale razem dajemy radę, a teraz mogę powiedzieć, że ojcostwo to świetna sprawa, zmienia spojrzenie na wiele tematów i dziedzin życia. Poza tym pomaga nam opiekunka, przyjechała z nami z Serbii.
Masz trzy lata do końca kontraktu, ale prawdopodobnie zostaniesz tutaj na dłużej, może w trochę innej roli. Warszawa to dobre miejsce dla twoich dzieci, dla ich rozwoju?
- Tak, to miasto daje duże możliwości. Jestem tego zdania, moja żona uważa podobnie. Życie może się różnie potoczyć, dziś jesteś tu, a jutro możesz być w innym miejscu. Ale mam plany na przyszłość związane z Warszawą. Na razie jednak ich nie realizuję, mam dość długi kontrakt, chciałbym go najpierw wypełnić.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.