Mirosław Trzeciak: Brakuje nam drapieżności
27.02.2007 08:45
- Najmłodszych piłkarzy chcemy wyławiać głównie z Mazowsza. W ciągu roku będziemy przeprowadzać maksymalnie dwa wielkie transfery. Naprawdę w Polsce nie ma lepszych piłkarzy od tych, którzy u nas grają. Legii brakuje jedynie większej drapieżności i aktywności na rynku - opowiada dyrektor sportowy Legii Warszawa <b>Mirosław Trzeciak</b>
- Dlaczego Legia jesienią grała tak sobie?
- Po odpadnięciu w eliminacjach Ligi Mistrzów klub przeżywał bardzo ciężki okres. Ale to się zdarza Osasuna Pampeluna też odpadła w rundzie wstępnej i wpadła w wielki dołek. Do dziś nie może się pozbierać HSV, który też nie zakwalifikował się do Champions League. Naprawdę trudno trafić z formą skupiając się na tym, że to najważniejsze spotkanie w roku. Dla piłkarzy jest to bardzo stresujące. Dlatego właśnie Legia wpadła w dołek po meczach z Szachtarem Donieck.
- Czy ma pan pomysły na to, aby taka sytuacja już się nie powtórzyła?
- Na razie stoję z boku i obserwuję. Poznaję zespół i tworzę jakieś wyobrażenie o tym, jak ten klub ma funkcjonować. Powiedzmy, że trener martwi się o to, co teraz, a ja jeszcze dodatkowo o to, co będzie w czerwcu.
- Jednak pewną nowość już pan wprowadził - np. wieczorne rozmowy w cztery oczy z piłkarzami.
- Muszę dowiedzieć się od nich wszystkiego - co myślą, jak się tu czują, jaka hierarchia panuje w drużynie. Im więcej będę wiedział o drużynie, tym łatwiej będzie mi w przyszłości tworzyć tę układankę.
- To przypomina bardziej pracę psychologa niż dyrektora sportowego.
- Żeby pan wiedział. Przygotowałem nawet specjalną ankietę, w której zawarłem kilka standardowych pytań. To mój pomysł. Do ogarnięcia mam tu naprawdę wiele rzeczy i im wcześniej to zrobię, tym lepiej.
- Co konkretnie należy do pańskich obowiązków?
- Nadzorowanie pracy z młodzieżą, współpraca ze szkoleniowcami, kształtowanie polityki transferowej, negocjacje z klubami, wyszukiwanie utalentowanych zawodników, pośredniczenie w różnych sprawach między drużyną a właścicielami. Piłkarza trzeba znależć, opisać, sprawdzić, czy będzie pasować do koncepcji budowy drużyny na następne lata. Ostatnie słowo przy transferach do pierwszego zespołu zawsze będzie jednak należeć do Darka.
- Dariusz Wdowczyk zaakceptował fakt, że jego przełożonym ma być niedoświadczony, dużo młodszy od niego Trzeciak?
- Nie jestem przełożonym Wdowczyka. Mam mu służyć, a nie nim rządzić. Mam zupełnie inny zakres obowiązków niż Darek. Rozmawiamy ze sobą codziennie i jak na razie kłótni nie było. Jestem człowiekiem, który nie potrafi się z nikim kłócić. Dla mnie spory nie mogą być konstruktywne. Obaj z Darkiem mamy podobną wizję przyszłości Legii. Mam swoje zdanie, ale sukcesy można budować tylko dzięki kompromisom między sztabem szkoleniowym, właścicielami, mną, piłkarzami.
- Czy w Legii jest podział na Brazylijczyków i miejscowych?
- Nie widzę tu żadnych podziałów. Zespół jest wspaniale zintegrowany. Wiem, jak takie konflikty wyglądają od środka. Jeśli w klubie źle się dzieje, to zawsze media piszą o podziałach. A w rzeczywistości jest to duże uproszczenie.
- Zna pan polskich menedżerów? Wiele klubów narzeka na ich działania.
- Drzwi mojego gabinetu stoją otworem dla każdego menedżera. Porozmawiać zawsze można. Długo nie było mnie w Polsce, więc do nikogo nie jestem uprzedzony, a z drugiej strony z nikim nie mam tak dobrych układów, żeby kogoś faworyzować. Kiedy byłem piłkarzem, to menedżera miałem bardzo krótko. Był nim Henryk Loska, człowiek szlachetny i honorowy. Nie będę tolerować żadnych podchodów, czy ciągnięcia zawodnika z klubu do klubu w trakcie sezonu. Nie wiem do końca, jak wygląda polskie piłkarskie
piekiełko. Kiedy grałem w piłkę, działało w Hiszpanii 40 menedżerów, a teraz jest 400. Wiadomo, że żaden z nich nie myśli o dobru klubu. Współpracując z menedżerem, zawsze będę brał pod uwagę jego profesjonalizm i etykę postępowania.
- Słychać wiele narzekania na pracę skautów Legii.
- Legia ma naprawdę profesjonalny skauting. Widziałem opisy obserwowanych zawodników. Ich charakterystyki są na tym samym poziomią co w klubach zachodnich. Niemal codziennie rozmawiam z Markiem Jóźwiakiem, który za to odpowiada. Działamy na kilku płaszczyznach. Najmłodszych piłkarzy chcemy wyławiać głównie z Mazowsza. W ciągu roku będziemy przeprowadzać maksymalnie dwa wielkie transfery. Naprawdę w Polsce nie ma lepszych piłkarzy od tych, którzy u nas grają. Legii brakuje jedynie większej drapieżności i aktywności na rynku.
- Co przeniósłby pan z Osasuny do Legii?
Ze dwie ładne płyty treningowe. Innych rzeczy nie musimy się wstydzić. Stadion niedługo będzie lepszy, a już teraz na wyższym poziomie w Legii jest odnowa biologiczna, siłownie, szatnie. Jeśli zdobędziemy mistrzostwo Polski, to będzie nam łatwiej poprowadzić różne sprawy. Będę się interesować kwestiami związanymi z przejęciem przez nas stadionu Hutnika Warszawa. Tam ma powstać ośrodek dla wszystkich grup młodzieżowych i rezerw. Łazienkowska docelowo ma służyć tylko pierwszej drużynie. Chciałbym też, żebyśmy mieli tam jedną sztuczną płytę, bo jest ona bardzo potrzebna w razie niepogody.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.