Mirosław Trzeciak: Legia to nie idylla
17.09.2007 03:25
- My żyjemy teraz jak w bańce mydlanej. Sprzedaliśmy paru zawodników, zarobiliśmy sporo pieniędzy, wygrywamy mecz za meczem. Wydaje się, że po prostu jest idylla. Ale tak nie jest. Mamy swoje kłopoty, nie podpowiem rywalom jakie. W poprzednim sezonie doskonale je zdiagnozowaliśmy i poprawiliśmy - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" <b>Mirosław Trzeciak</b>, dyrektor do spraw rozwoju sportowego w Legii Warszawa.
Po siedmiu meczach Legia ma 21 punktów.
- Przerosło mnie to wszystko, choć powtarzam, że my się jeszcze nawet nie utrzymaliśmy w lidze, a niektórzy już nas koronują na mistrza Polski. Po poprzednim sezonie wiedzieliśmy, że zespół musi się zmienić. Bo nie ma w nim głodu, chęci, kolektywu, który chciałby coś osiągnąć. Zrobiliśmy listę tych, których chcemy się pozbyć. Dwa dni temu rozwiązaliśmy kontrakt z Juniorem i to ostatni zawodnik, który miał od nas odejść. Z każdym z tych zawodników - jak z Juniorem czy Hugo Alcantarą - to były ciężkie operacje. Jedni odeszli, a przyszło aż dziewięciu graczy. Oprócz Piotrka Gizy żaden nie przekracza 24. roku życia. I rzeczywiście, patrząc na to wszystko, taka passa w piłce nie powinna się zdarzyć na początku sezonu. Jesteśmy drużyną, w której przed sezonem dokonała się największa przebudowa ze wszystkich ligowców. Doszli młodzi, których cechuje niedoświadczenie.
Na te wszystkie zmiany musiał być jednak pomysł.
- My żyjemy teraz jak w bańce mydlanej. Sprzedaliśmy paru zawodników, zarobiliśmy sporo pieniędzy, wygrywamy mecz za meczem. Wydaje się, że po prostu jest idylla. Ale tak nie jest. Mamy swoje kłopoty, nie podpowiem rywalom jakie. W poprzednim sezonie doskonale je zdiagnozowaliśmy i poprawiliśmy. Po pierwsze, była zła atmosfera w szatni. Nie mogą ze sobą grać ludzie, którzy się nie lubią, nie odzywają do siebie. Dlatego tyle zmian. Przyszli młodzi zawodnicy niezwiązani z nikim, niebędący z nikim w żadnej komitywie. Młodzi zawsze dodają radości, niczym się nie przejmują, zawsze chcą coś zmieniać. Problem drugi był taki, że w defensywie za bardzo zależeliśmy od Dicksona. On nie miał żadnej konkurencji, dlatego sprowadzaliśmy zawodników defensywnych. Jak ktoś nie ma konkurencji, chcąc nie chcąc, staje się gorszym zawodnikiem. Zrobiliśmy Dicksonowi konkurencję i gra świetnie. To piłkarz dla Legii nieoceniony. Przy wyprowadzaniu piłki, odbiorze. On transmituje spokój na drużynę. Z Widzewem zrobił błąd przy golu, ale każdy je popełnia. A Choto jest dla nas w tym momencie bezcenny. Kolejny problem, jaki mieliśmy, to szybkość w ataku. Nie byliśmy zabójczy po odbiorze piłki, wszystko działo się za wolno. Stąd transfery Grosickiego i Chinyamy. Jest lepiej, ale jeszcze nam tej szybkości brakuje. Poprawiony został atak pozycyjny. Z Rogerem i Piotrkiem Gizą umiemy utrzymywać się przy piłce na połowie rywala.
Niektórzy mówią, że to zasługa terminarza.
- My, Polacy, jesteśmy mistrzami w pisaniu czarnych scenariuszy na przyszłość. Legia jest pierwsza, wygrała siedem meczów i z tego się trzeba cieszyć. Martwić można się o jutro, a nie o to, co będzie za miesiąc. Jak w październiku będą problemy, wtedy zaczniemy się martwić.
Widać już w Legii myśl Jana Urbana?
- Te wygrane to zasługa Janka i zawodników. Jasiu przyszedł do Legii w najbardziej niekomfortowych warunkach, jakich mógł. Miał już gotowy zespół. Nie miał na nic czasu. A ja przez miesiąc odpowiadałem na pytania, dlaczego zatrudniliśmy niedoświadczonego trenera. Czy doświadczeniem nie jest dziesięć lat pracy przy metodologii klubu uznawanego w Hiszpanii za wzorcowy? Przecież Janek prowadził rezerwy Osasuny. To byli seniorzy. Jedyne chyba, czego Janek nie miał, to znajomość polskich piłkarzy. Ale tego można się szybko nauczyć.
- Uważam, że Legia ma już styl. Cenię trenerów, którzy potrafią postawić stempel na swojej drużynie. Np. Michał Probierz przeniósł swój charakter na Widzew. A Legia? Mamy bardzo atrakcyjny środek pola. Piotrek Giza i Roger to wydarzenie na polską ligę. Grają szybko, pozwalają sobie na ekstrawagancję, sztuczki, fajerwerki. Jestem naprawdę pod wrażeniem gry Piotrka. Chcemy wykupić go z Cracovii na stałe. Ja nie dam na to pieniędzy, ale będę bardzo go rekomendował. Cenię zawodników mających piłkarską inteligencję. Legia gra spokojnie, cierpliwie, bez pośpiechu, paniki, desperacji. Legia chce być przy piłce, dominować. W meczach jest powtarzalność.
Rywale mają jednak po kilka okazji bramkowych.
- Tak było na samym początku. Z Cracovią i Groclinem zawodnicy nie chwytali po prostu koncepcji gry. Sosnowiec miał okazje po indywidualnych błędach. Od Lubina, Widzewa i Górnika Legia była zdecydowanie lepsza.
- Teraz nie ma sensu zastanawiać się, ile czasu nasza passa potrwa. Gdybyśmy oceniali się tylko za zwycięstwa, to byłoby oszukaństwo. Każdy powinien być oceniany za wykonywaną pracę, za fachowość. Liczy się kolektyw, ale i indywidualne dokonania. Każdy ma wykonać dziesięć wślizgów, 20 pojedynków główkowych, 15 razy wyjść na pozycję, parę razy wziąć się za bary z przeciwnikiem itd. Jak każdy wykona swoje zadania, do tego dołoży dyscyplinę taktyczną, czyli zrobi to, co nakazał trener, oraz będzie skoncentrowany na grze jak choćby Astiz, to wtedy ocena będzie pozytywna. Leo Beenhakker powiedział coś, co Polakom wydaje się nie do przyjęcia. "Ocena mojej pracy nie może zależeć tylko od tego, czy piłka wpadnie do bramki". Obsesji naszych wyników też nie ma co ulegać.
Czy w Lubinie Radović odmówił wejścia na boisko w 90. minucie i potem trener Urban dał mu trzy dni wolnego?
- Na boisko wszedł Smoliński i on miał wejść. Żadnego zajścia z Radoviciem nie było.
Trener Urban stosuje system rotacyjny.
- To jedyna możliwość w piłce. Wiem, jak Benitez pracował w Valencii. Na koniec sezonu każdy z zawodników miał o 1000 minut w nogach mniej niż gracz Barcelony czy Realu. A grali tyle samo meczów. Polscy piłkarze nie są w stanie grać co trzy dni. Mają więcej tkanki tłuszczowej i słabszą przyswajalność tlenu. Gdyby przez trzy tygodnie grali co trzy dni, nawet leżąc między meczami, to i tak po tych trzech tygodniach opadliby z sił. I nie byłoby z nich pożytku przez dwa miesiące. Dlatego rotacja jest koniecznością.
Legia będzie kupować zawodników zimą?
- Drużynę muszą prowadzić ci, co w tamtym sezonie, czyli Wojtek Szala, Roger, Aco Vuković, Dickson czy Miro Radović. Latem przekroczyliśmy granicę, za dużo było operacji na żywym organizmie, jakim jest drużyna piłkarska. Może kupimy jednego, ale bardzo dobrego napastnika? Bo mamy tylko trzech graczy na tę pozycję. Poza tym Piotrek Giza i Takesure Chinyama są tylko wypożyczeni. Ale z każdym z nich i ich klubami mamy wszystko ustalone na wypadek, gdybyśmy zdecydowali się na transfery definitywne. Nikt nas nie uprzedzi, ani nie przebije.
Rozmawiał: Robert Błoński
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.