Mirosław Trzeciak: Rewolucji w Legii nie będzie
12.12.2007 08:04
- Legia to klub, w którym liczy się tylko to, co można włożyć do muzealnej gabloty z trofeami. Dlatego z drugiego miejsca nie jestem zadowolony. Muszę jednak przyznać, że Wisła miała fenomenalną rundę. Proszę zauważyć, że grę tej drużyny ciągnęli zawodnicy, którzy grają tam od lat. W Legii było zaś ogromne tąpnięcie. Zobaczymy jednak, kto będzie się cieszył latem. - mówi w wywiadzie dla dziennika "Polska", dyrektor sportowy Legii <b>Mirosław Trzeciak</b>
Z Mirosławem Trzeciakiem, dyrektorem sportowym Legii, rozmawia Piotr Wierzbicki.
Piłkarze i trener jadą na urlopy, a dla Pana zaczął się pewnie gorący okres załatwiania transferów?
- Niekoniecznie. Ja również za parę dni wybieram się na urlop. Szalony okres to był latem, gdy wymieniliśmy dziewięciu piłkarzy. Dzisiaj przygotowujemy się spokojnie do pewnych ruchów.
Co to za ruchy? Jakich zmian w kadrze Legii możemy spodziewać się zimą?
- Jeśli będą jakieś wzmocnienia, to niewielkie. Nie mamy zbyt dużo pieniędzy. Od dłuższego czasu mówimy, że musimy wzmocnić konkurencję w ataku. Jednak w tej chwili miliony euro idą na rozbudowę stadionu, i to jest teraz priorytetem klubu.
Ile pieniędzy dostanie Pan na transfery?
- Nie jestem upoważniony do podawania żadnych kwot.
To proszę powiedzieć przynajmniej obrazowo: jest to kwota wystarczająca na kupno któregoś z czołowych napastników polskiej ligi, czy może z zagranicy?
- Nie mogę nic powiedzieć na ten temat.
Będzie to jeden napastnik?
- Jeden, może dwóch...
Jak z półrocznej perspektywy oceni Pan piłkarzy, których ściągnął Pan latem? Grzelak, Wawrzyniak, Ekwueme nie pokazali zbyt dużo...
- Ogólnie jestem zadowolony. Nowych piłkarzy podzieliłbym na dwie grupy. Z jednej strony są ci młodzi, perspektywiczni, którzy na regularną grę muszą jeszcze poczekać. Kuba Wawrzyniak na przykład nie grał zbyt często, bo za konkurenta ma Tomka Kiełbowicza, który jest najlepszym obrońcą w Polsce. W drugiej grupie są zaś ci, którzy przyszli, by grać w pierwszej drużynie, jak naki Astiz, Piotr Giza, Takesure Chinyama. Oni spisywali się bardzo dobrze.
Astiz, Chinyama - owszem. Jednak jeśli chodzi o Gizę, to raczej niewielu kibiców zgodzi się z Pana opinią.
- Piotrek przyszedł do Legii, żeby pomóc drużynie wyrobić sobie pewien styl. Jeśli chodzi o rozgrywanie piłki, oceniam go bardzo wysoko.
Dobry ofensywny pomocnik potrafi rozgrywać i strzelać.
- Zgadzam się, Piotrek mógł strzelić kilka goli więcej, ale ta sama uwaga dotyczy Rogera, Aleksandara Vukovicia i Miroslava Radovicia.
A Grzelak? Spełnił Pana oczekiwania?
- Spodziewałem się po nim trochę więcej. Tym bardziej że konkurencja w zespole nie była zbyt duża w tej formacji.
Strach pomyśleć, co z nim będzie, gdy sprowadzicie jeszcze dwóch napastników.
- Przypomnę, że w pierwszych meczach Bartek strzelił kilka ważnych goli. Potem złapał kontuzję i było gorzej, lecz dajmy mu jeszcze czas.
Warto było pozbywać się na przykład Piotra Włodarczyka?
- Trener Jan Urban mówił, że jest przekonany, iż jesienią strzeliłby dla Legii co najmniej dziesięć goli. Nie wiem, czy akurat tyle. O ile pamiętam, to jesienią 2006 r. miał na koncie tylko jedno trafienie. Wybraliśmy po prostu taką politykę transferową i zdecydowaliśmy się go sprzedać. W piłce nie ma miejsca na rozpamiętywanie. Mam nadzieję, że wyjdzie to obu stronom na dobre.
Na razie nie wyszło to na dobre ani Legii, ani Włodarczykowi.
- Nie chciałbym się wypowiadać odnośnie sytuacji Piotrka w Zagłębiu Lubin. Nie jest to w mojej gestii. A co do Legii, to dziesięć bramek strzelił dla nas Chinyama.
Kto odejdzie z Legii tej zimy?
- Na razie nie podjęliśmy w tej sprawie żadnych decyzji.
Nikt do Pana nie przychodził z prośbą o pozwolenie na odejście.
- Nic takiego się nie zdarzyło.
Marcin Burkhardt mówił, że z Panem już rozmawiał.
- Tak, rozmawiał, nic jednak nie mówił, że chce odejść.
A przyznał to w wywiadzie dla naszej gazety.
- Ani on, ani klub nie dostali żadnej oferty, więc na razie nie ma o czym mówić. Marcin ma z nami kontrakt ważny jeszcze półtora roku.
Wpłynęła jakaś propozycja odnośnie Vukovicia albo Rogera?
- Nie, nie dostaliśmy jakiejkolwiek oferty dla żadnego piłkarza. Jeśli jakaś się pojawi, to wtedy siądziemy i będziemy się zastanawiać, co zrobić.
Jeździł Pan ostatnio do Hiszpanii? Można spodziewać się, że do Legii trafi piłkarz kalibru Astiza?
- Niewykluczone. Mamy dobre rozeznanie na tamtejszym rynku i kilka kandydatur na oku. Nie ukrywam, że priorytetem są dla nas zawodnicy z Polski, ale jeśli nikogo nie uda się ściągnąć, to wtedy być może sięgniemy po piłkarza z zagranicy. Oczywiście, mówimy tu o jakimś bezpłatnym wypożyczeniu. Jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że okno transferowe w Polsce trwa również w lutym, więc ci, którzy nie znaleźli się w kadrach zespołów ligi hiszpańskiej, godzą się, by kilka miesięcy pograć gdzie indziej.
Znów będą to rezerwy Osasuny? Może Pan zdradzić jakieś nazwiska?
- W grę wchodzi nie tylko Osasuna. Mamy znajomości w jeszcze kilku klubach, ale na razie nic nie jest dograne, więc żadnych nazwisk nie podam. Daleko jeszcze od tego.
Na zakończenie poproszę o podsumowanie sezonu. Cieszy się Pan z drugiego miejsca czy martwi dużą stratą do Wisły Kraków?
- Legia to klub, w którym liczy się tylko to, co można włożyć do muzealnej gabloty z trofeami. Dlatego z drugiego miejsca nie jestem zadowolony. Muszę jednak przyznać, że Wisła miała fenomenalną rundę. Proszę zauważyć, że grę tej drużyny ciągnęli zawodnicy, którzy grają tam od lat. W Legii było zaś ogromne tąpnięcie. Zobaczymy jednak, kto będzie się cieszył latem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.