Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mirosław Trzeciak: To barbarzyństwo

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

05.02.2008 07:23

(akt. 21.12.2018 06:47)

- Ludzie z PZPN nie wiedzą, jak pracować z młodzieżą. Nasz piłkarz bez przygotowania rozegrał pięć meczów w 13 dni. Jest wyczerpany. To skandal - mówi wiceprezes i dyrektor sportowy Legii, <b>Mirosław Trzeciak</b>. - Przemek Wysocki dołączył do nas w niedzielę. To bardzo obiecujący obrońca. Wiążę z nim spore nadzieje. W meczach Pucharu Ekstraklasy spisywał się bardzo dobrze. Nawet strzelił gola. W przyszłości ma duże szanse, by powalczyć o miejsce w pierwszym zespole.
Przemek wrócił z Kataru, gdzie reprezentacja Polski do lat 19 zajęła drugie miejsce. W ciągu 13 dni wystąpił w pięciu pełnych meczach. Na początku okresu przygotowawczego to barbarzyństwo. Przemek wygląda jak wrak. Podczas tego turnieju zniszczono możliwość przygotowania go do rundy wiosennej. Jego organizm jest tak wycieńczony, że teraz z nami nie może uczestniczyć we wszystkich treningach. Na pewno nie wystawimy go w żadnym z czekających nas jeszcze trzech sparingów. Właściwie powinien tylko odpoczywać. Musi robić wyłącznie trening tlenowy i regeneracyjny. Po co tyle konsultacji? Zastanawiam się, czy ludzie odpowiedzialni w PZPN za szkolenie zdają sobie w ogóle sprawę, jakie dawki obciążeń treningowych, meczowych powinni mieć piłkarze w wieku Przemka. Uważam za niedopuszczalne szafowanie siłami młodych zawodników. Zagrożenie tego, co stało się z Przemkiem, dotyczy wielu zawodników Legii powoływanych do reprezentacji regionalnych i młodzieżowych. Niezliczona ilość konsultacji i turniejów uniemożliwia ich przygotowanie. Inni mają wakacje, a ci grają i trenują. Młody zawodnik przez rok powinien trenować 34 tygodnie, tymczasem nie ma żadnych przerw. Jak robi się zimno, to trenuje w hali. Gdzie ci chłopcy mają mieć jakieś życie poza sportem? Kino, wyjście z kolegami na podwórko. Na to już zwyczajnie nie mają czasu. Są tacy młodzi zawodnicy, którzy w sezonie rozgrywają po sto meczów. W kadrze mają zegarki do mierzenia tętna. I tyle. Aby dobrze dawkować obciążenia, trzeba mieć jeszcze inne urządzenia. Kadry młodzieżowe nie prowadzą żadnych badań. Powinna być grupa ludzi objętych szkoleniem centralnym. Przynajmniej dwa razy w roku powinni przechodzić badania, żeby było widoczne, w jaki dokładnie sposób się rozwijają. Bardzo słaba jest komunikacja pomiędzy trenerami drużyn ligowych a trenerami reprezentacji młodzieżowych. Jeżeli trenerzy z PZPN w większości nie są zatrudnieni na kontraktach, to nie może dobrze wyglądać. Jak taki trener zajmuje się tym wszystkim po podstawowej pracy, to nie ma czasu jeździć na mecze. I musi powoływać tych chłopaków na konsultacje. Zamiast tego powinien jeździć po całym kraju i oglądać chłopaków w ich drużynach ligowych. Po co taki Maciek Rybus ma stawiać się na konsultacje? Badań mu tam nie robią, a przecież musi być dobry, skoro przebija się do podstawowego składu Legii. W Hiszpanii, jeżeli młodzi zawodnicy grają w dobrych klubach, to są powoływani tylko na mecze międzypaństwowe i najczęściej eliminacyjne. Impreza dla działaczy Mam wrażenie, że taka impreza jak w Katarze nie jest dla młodych piłkarzy, a przede wszystkim dla działaczy. Jestem zbulwersowany. Potrzeba refleksji, może nawet debaty nad tym, co u nas dzieje się w piłce młodzieżowej. Ktoś powinien dostrzec, że serwując takie obciążenia, nakazując rozgrywanie tak wielu meczów przy małej liczbie jednostek treningowych, zabija się w młodych wszystko - siłę, szybkość i energię. Ciągle zastanawiamy się, dlaczego nie mamy zawodników w wielkich klubach. Tymczasem eksploatujemy nadmiernie największe talenty i ci piłkarze później - jak dowodzą tego badania prowadzone w naszym klubie - przez dwa lata robią minimalne postępy. Zaburzone są proporcje. Ci najlepsi, powoływani do reprezentacji nie mają tych pięciu jednostek treningowych w tygodniu, jakie mają ci, którzy ćwiczą z zespołem Młodej Ekstraklasy. Jak ta sytuacja będzie się pogłębiać, to tych najlepszych będziemy tracić, a ich miejsce będą zajmować słabsi. Pomału zaczną ich doganiać, a potem im "odjeżdżać". Ja zawsze mówię: młody zawodnik ma trenować. Stary zawodnik ma grać. Tymczasem na starych uważa się, by się nie męczyli i grali co najwyżej 30 spotkań w sezonie. A młodzi po trzy razy tyle. Młody organizm - mały bodziec, wielka poprawa. Organizm dojrzały - bardzo duży bodziec i maleńka poprawa. Jeżeli to się zaburzy, to młody później nie jest w stanie się zaadaptować. Zawodnik przestanie się poprawiać. Jak to wygląda na Zachodzie... W krajach zachodnich mają plany informacyjne, np. 10-letnie. I taki ośmiolatek trenuje 30 tygodni, dziesięciolatek 32, następny 40. Jeden zaczyna od 40-minutowych treningów, dwa razy w tygodniu. Potem 50 minut, dwa razy w tygodniu. A inny też 50, ale już przez trzy dni. Obciążenia, siła - wszystko jest rozpisane. W Polsce nikt tym się nie zajmuje. W Wydziale Szkolenia PZPN powinni pracować ludzie, których zadaniem byłoby wdrażanie takich programów i pomaganie klubom. W tych mniejszych jest wielu ludzi dobrej woli, ale trzeba im dać jakieś narzędzia. Oni nigdzie za granicą nie grali, może nie mieli trenerów, od których mogli czegoś się nauczyć. Nie ma nawet specjalistycznych książek. Jak idę do księgarni, to tam, gdzie jest sport, widzę książki o jodze, tańcu brzucha, gimnastyce. Tylko o piłce nie ma niczego. W Hiszpanii jest tego pełno, także opracowań internetowych. W Departamencie Młodzieży przy PZPN powinni pracować ludzie z doświadczeniem. A oni nie mają informatyków, psychologów, nikogo. Jeżdżę po kadrach młodzieżowych i widzę w niej 20 bardzo zdolnych piłkarzy. Ale są eksploatowani. Moim zdaniem piłkarz do 17 lat powinien grać raz w tygodniu. W pierwszym zespole jest inaczej. Zawodnik wypadnie z powodu kontuzji, ale potem będą kontuzje innych, kartki, wróci do gry i to nadrobi. Młody nie nadrobi braku treningów, bo trenuje dwa, trzy razy w tygodniu. ...i jak to będzie wyglądać w Legii W Legii wprowadzamy dokładny plan. Od czerwca wszystkie zespoły będą miały bardzo szczegółowe opracowania dotyczące obciążeń. Zrobiliśmy już badania, aż do rocznika 1995. Chłopcy mają wyznaczone, jak trenować, na ile części dzielić sezon, kiedy stosować obciążenia bez piłki, kiedy z nią. Możemy to robić w klubie, ale na to, co dzieje się w reprezentacji, już nie mamy wpływu. Prosiliśmy, żeby Przemek został zwolniony z kadry i pojechał z nami. Zgodzono się tylko na Rybusa. Inna była sytuacja z wyjazdem na zgrupowanie przed mistrzostwami świata juniorów. Wielka impreza i tak dalej. Ale tu też trzeba się zastanowić. Fojut, Strugarek czy Danch nie mogą się odbudować do dzisiaj. Młode organizmy są bardzo niestabilne. Jak nic się u nas nie zmieni, to będziemy tracić tych chłopców. Tracimy ich od wielu lat. Kiedyś nie było urządzeń, ale jak są to trzeba z nich korzystać. Teraz wiemy, że jak Szałachowski "robi tlenówkę", to musi przez 15 minut przebiec 12 okrążeń i trzy czwarte. Jak przebiegnie w tym czasie, to znaczy, że jego organizm regeneruje się w stu procentach. Jak mu dołożę dwa procent, to widzę, czy do tego się adaptuje, czy biega na swoim tętnie, czy robi postęp, czy nie? Jak jest przemęczony od razu mówi się mu, żeby zwolnił. Tak dziś powinno się pracować. Z pierwszym zespołem Legii na zgrupowaniu jest 17-letni Ariel Borysiuk. Wybitnie utalentowany. Ma wszystko - technikę, orientację, koordynację. Co z tego, jak nam go zepsują. Przemysław Wysocki, 19-letni obrońca Legii: - Przyleciałem do Alicante w niedzielę. Faktycznie jestem bardzo zmęczony. Byłem na sparingu z FC Kopenhaga, potrenowałem w poniedziałek, ale po południu zostałem zwolniony. Liczę, że miną dwa dni i wrócę do formy. Chciałbym zagrać w którymś ze sparingów. Nie zagram? Wielka szkoda.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.