Mirosław Trzeciak: Wiemy na co nas stać
22.10.2007 05:06
Każde spotkanie trzeba rozpatrywać indywidualnie. W Kielcach byliśmy lepsi, mieliśmy więcej okazji. Zabrakło szczęścia i umiejętności. W Poznaniu oba zespoły spętała atmosfera na trybunach. A z Odrą zagraliśmy słabo. Mecz się nie udał. To wszystko jakoś zbiegło się w czasie. Ale zespół pracuje bardzo dobrze. Jakościowo praca jest zdecydowanie lepsza niż w poprzednim sezonie. Jestem spokojny, nie ma powodów do niepokoju - uspokaja w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" dyrektor do spraw rozwoju sportowego w Legii, <b>Mirosław Trzeciak</b>.
Trzy porażki i już pięć punktów straty do Wisły to nie jest powód do niepokoju?
- Przed sezonem zespół bardzo się zmienił. Wiedzieliśmy, że nie będzie prosto. Początek był kapitalny, poniósł nas entuzjazm. Wygraliśmy siedem meczów, mieliśmy masę szczęścia. Oprócz meczu piątkowego nie graliśmy źle. Spotkanie z Odrą było dziwaczne. W takich meczach publiczność jest dwunastym zawodnikiem. Gdy drużynie nie idzie, a rywal dobrze się broni. Gdy nie można stworzyć sytuacji, kibice popchnęliby zespół o kilka metrów do przodu, przybliżyli do pola karnego przeciwnika. Przykro mi to mówić, ale my tego dopingu w tym sezonie nie mamy.
Wcześniej też była cisza przy Łazienkowskiej, ale Legia wygrała wszystkie cztery mecze.
- W piątek wybitnie nic nam się nie udawało. Wsparcie było potrzebne szczególnie po stracie gola. By podnieść zawodników. Z punktu widzenia piłkarza ciężko jest się skoncentrować w takiej atmosferze. To w ogóle nie przypominało meczu.
Słyszałem, że jest pomysł, by na trybunę otwartą wchodzili tylko kibice z karnetami.
- Nie ja będę o tym decydował, ale chyba każdy powinien mieć prawo wejść na stadion. Zawodnicy potrzebują dopingu. Protest jest wymierzony przeciwko władzom klubu, a najbardziej uderza w piłkarzy i drużynę. Ale to wszystko nie tłumaczy porażki z Odrą. Zagraliśmy pierwszy taki słaby mecz w sezonie.
Legia przegrała z Koroną i Odrą kilka dni po przerwach spowodowanych meczami kadry.
- Nie ma to żadnego wpływu. Zawodnicy są stale monitorowani. W tym sezonie straciliśmy tylko pięć bramek, najmniej w całej lidze. A mimo to przegraliśmy aż trzy mecze. Poprawa gry defensywnej jest wyraźna w porównaniu z poprzednim rokiem. Organizacji gry defensywnej nauczyć się łatwiej. Przed sezonem o Legii mówiło się, że nie ma defensywnych pomocników, że skrzydłowi nie pomagają w obronie. A tymczasem strzelić nam gola jest bardzo ciężko. Gorzej ze zdobywaniem goli. Do tego potrzeba już talentu, umiejętności i techniki.
Atak to problem całej polskiej piłki. Kadrze też brakuje napastników.
- Nam nigdy nie będzie brakowało ambicji, charakteru czy zadziorności. A i taktycznie jesteśmy coraz lepsi. Niestety, brakuje nam wyszkolenia technicznego. Tej przepustki na piłkarskie salony. Teraz trzeba grać bardzo szybko. W Polsce czas między przyjęciem a oddaniem piłki jest dużo dłuższy niż na Zachodzie. To nas różni od najlepszych. Tak więc w defensywie Legia zrobiła postęp, ale ogranicza nas mała liczba goli.
Adrian Sikora to rozwiązanie problemów Legii? Tego szybkiego napastnika chcecie najbardziej.
- O nazwiskach nie będę mówił, ale Sikora to dobry piłkarz. Potrzeba nam szybkiego, dobrego technicznie zawodnika, który umiałby grać kombinacyjnie z Gizą czy Rogerem, który przytrzymałby piłkę z przodu. Ale tematu Sikory na razie nie ma. Zimą chcemy dokonać transferów, jednak nie znaczy to, że skreślamy Bartka Grzelaka czy Chinyamę. Absolutnie. Chcemy wzmocnić rywalizację, bo w Legii wymagania są ogromne. Takesure czy Bartek przekonali się, jak szybko w Warszawie spada się z pozycji numer jeden wśród napastników.
Jeśli Legia przegra za tydzień w Krakowie będzie miała osiem punktów straty do Wisły.
- Czyli w tydzień właściwie wszystko by się rozstrzygnęło. Przepaść byłaby ogromna. A pamiętajmy, że jesienią gramy 17 kolejek, więc wiosną może nie być czasu na odrobienie strat po ewentualnym wzmocnieniu składu. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale jeszcze nie przegraliśmy z Wisłą.
Legia w Krakowie nie wygrała od maja 1997 roku. Z taką grą jak przeciwko Odrze nie ma czego szukać.
- W ŁKS nie wygraliśmy od jedenastu lat, z Groclinem u siebie też od kilku. W tym sezonie zniszczyliśmy kilka statystyk. Gramy dobrze, nie licząc Wodzisławia. Na początku sezonu prasa bardzo nas chwaliła. Rzeczywistość piłkarska od medialnej jest różna. Najpierw zrobiono z nas zespół trzy razy lepszy, niż jest. Teraz przedstawia się Legię pięć razy gorszą. My żyjemy w czasie rzeczywistym, realnym. Wiemy, na co nas stać. W Krakowie nie przydarzy się nam taki brak koncentracji.
Czy klub będzie się odwoływał od kartki Aleksandara Vukovicia? W meczu z Odrą został niesłusznie upomniany przez arbitra.
- Na pewno się odwołamy. Skoro mamy taką możliwość, skorzystamy z tej opcji.
Rozmawiał: Robert Błoński
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.