Mistrzostwo... w Multikinie
11.05.2006 10:59
Do Zabrza na mecz Górnik-Legia mogło wybrać się jedynie kilkuset fanów warszawskiej Legii. Pozostała część skazana została na oglądanie meczu za pośrednictwem Canal+, który z nie wiadomych przyczyn zrobił spore zamieszanie w sprawie kanału, na którym będzie transmisja. Jak każdy mecz wyjazdowy Legii i ten można było oglądać na dużym ekranie w Multikinie
Dwie sale, jakie zarezerwowano na oglądanie meczu były z pewnością niewystarczające. Obie wypełniły się do ostatniego miejsca( kilka osób siedziało nawet na schodach), a na miejscu w sali można było nawet kupić piwo. Niestety pracownicy kina, którego właścicielem jest ITI niespecjalnie wiedzieli, na jakim kanale jest transmisja z meczu. Jeszcze kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem kibice uraczeni zostali Multiligą+,(na dodatek bez fonii), a tuż przed godziną osiemnastą zaserwowano nam przeskakiwanie kanałów w iście ekspresowym tempie. I tak, mogliśmy zobaczyć Zbigniewa Religę (który jest akurat zagorzałym kibicem Górnika) w TVN24, Eurosport, Kino Polska, a nawet na chwilę włączono na „jedynkę” gdzie właśnie kończył się tak popularny serial wśród kibiców jakim jest Klan. W sumie mogliśmy zobaczyć przegląd chyba wszystkich kanałów dostępnych na platformie cyfrowej Canal+.
Na szczęcie tuż przed pierwszym gwizdkiem udało się głośnym skandowaniem numeru kanału powiadomić „reżyserkę” gdzie transmitowany jest mecz. Potem jeszcze udało się przekonać do zagaszenia światła (co też trwało chwilę) i można było przystąpić do oglądania meczu. Pierwsze minuty każdy oglądał w spokoju, jednak z upływem czasu, coraz częściej intonowane były kolejne przyśpiewki. Zabawa rozpoczęła się w najlepsze, gdy Włodar wymanewrował obronę Górnika i zdobył bramkę. Wrzawę wywołała również informacja o prowadzeniu Arki w Krakowie.
W przerwie meczu można było odetchnąć na świeżym powietrzu i z nowymi siłami wrócić na drugą część. A sił i nerwów potrzeba było całkiem sporo. Do zdobycia upragnionego tytułu mistrzowskiego pozostało tak niewiele, a na boisku pod bramką Legii było coraz goręcej. Prawie cała druga połowa to ciągły śpiew a ostatnie minuty meczu wszyscy oglądali już na stojąco. Równo z ostatnim gwizdkiem sędziego ludzie rzucili się sobie w ramiona, salą przeszło jedno wielkie „Mistrz, Mistrz, Mistrz Legia Mistrz!” i niewątpliwie filmy oglądane w innych salach zyskały dodatkowe ścieżkę dźwiękową. W tym momencie wystrzeliły pierwsze korki od szampana, a przed wyjściem z kina rozpoczęło się świętowanie.
Po kilku minutach wszyscy ruszyli do metra, aby dotrzeć na Starówkę. Podróż upływała w bardzo radosnych nastrojach, a pasażerowie, którzy akurat jechali w tym samym kierunku byli wyraźnie zaciekawieni tłumem kibiców. Większość uśmiechała się na widok rozśpiewanych wagoników, niektórych nawet udało się namówić do wspólnego śpiewu, choć byli i tacy, którzy wyraźnie wystraszeni widokiem szalików, woleli poczekać na następne metro. Od stacji Ratusz do Placu Zamkowego kibice udali się najpierw chodnikiem a potem już jezdnią i tunelem na trasie W-Z.
Pod Kolumną Zygmunta fetowanie rozpoczęło się na dobre. Śpiewom, tańcom, pamiątkowym zdjęciom nie było końca. W świętowaniu pomogli okoliczni sklepikarze, którzy zdecydowali się nie zamykać sklepów o planowanej godzinie. Choć byli też tacy, którzy po upragnionego Szampana udali się aż do Hali Mirowskiej. Kilkutysięczny tłum bawił się i szalał przez kilka godzin. Policja, choć czaiła się nieopodal nie musiała interweniować. A niektórzy funkcjonariusze dopytywali się nawet o wynik spotkania. O przyczynę fety pytali także zagraniczni turyści, którzy tego wieczoru znaleźli się akurat na Placu Zamkowym. Kibice bez problemu namawiali ich do wspólnych zdjęć. Im bliżej było północy tym liczba zgromadzonych kibiców powoli topniała. Część udawała się do domów ( w końcu jutro do pracy), a część różnymi sposobami rozpoczęła drogę ku ulicy Łazienkowskiej, aby przywitać wracających z Zabrza MISTRZÓW.
Około godziny pierwszej pod stadion zaczęli przyjeżdżać fani, którzy w oglądali ten mecz w Zabrzu. A o wpół drugiej piłkarzy przywitała kilkusetosobawa grupa najwierniejszych fanów.
„Legia Mistrz!” słychać było także z autokaru. Każdy piłkarz wychodzący z autokaru został przywitany brawami i wyściskany przez tłum stojący na drodze autokar-budynek klubowy. W górę leciały kolejne korki od szampanów. Po kilku minutach wszyscy piłkarze pojawili się na balkoniku nad głównym wejściem do budynku klubowego. Zabawa trwała w najlepsze. Do kibiców poleciały nie tylko koszulki piłkarzy, ale również spodenki, a nawet skarpetki. Wielokrotnie śpiewany był hymn Legii, tak aktualny w obecnej chwili, a także „Sen o Warszawie”, oraz wiele innych tych bardziej i mniej popularnych ;-). Piłkarze pokazali, że doskonale znają repertuar przyśpiewek, a także sposób, w jaki są śpiewane. I tak „dół” pytał „górę” o wynik spotkania, o to kto jest Mistrzem, a zaskoczeniem było rozpoczęcie przez piłkarzy „Warszawy”, która szybko została podchwycona przez kibiców. Prym w intonowaniu Legijnych piosenek wiedli Piotrek Włodarczyk, Marcin Burkhardt i Aleksandar Vuković. Jednak nie było żadnego piłkarza, który choć raz nie zaśpiewałby „Legia Mistrz”. W czasie fety do kibiców „wyszedł” nawet manekin z klubowego holu, a na sam koniec okazało się, że w klubie jest chyba magazyn piwa, bo piłkarze poczęstowali kibiców dziesiątkami puszek.
Śpiewy i wszelkie odgłosy radości słychać było w okolicy Łazienkowskiej i zapewne nie tylko tam do samego rana. Nie dziwne, mamy w końcu MISTRZA POLSKI!!!!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.