Młody atakuje starego
04.08.2009 09:30
Obaj pokonali podobną drogę, aby na stałe wejść do kadry Legii. <b>Marcin Mięciel</b> trafił na Łazienkowską przed sezonem 1994/95, mając niespełna 20 lat. Od razu zdobył gola w meczu o Superpuchar z ŁKS (6:4), ale w lidze szło mu przeciętnie. Uznano, że najlepiej będzie go wypożyczyć. Trafił do ŁKS i strzelił Legii dwa gole. Wrócił po pół roku. <b>Adriana Paluchowskiego</b> pozyskano, kiedy miał 19 lat, do drugiej drużyny. Grywał głównie w Pucharze Ekstraklasy, postanowiono go wypożyczyć, do Znicza Pruszków. Tam jesienią poprzedniego sezonu zdobył 10 goli, wrócił i zadebiutował w ekstraklasie.
Młodość czy doświadczenie? Skuteczność czy taka gra, jakiej życzy sobie trener? Po inauguracji rozgrywek ekstraklasy i okazałym zwycięstwie nad Zagłębiem Lubin (4:0) Jan Urban stanął przed poważnym dylematem. Kogo ma wystawić w ataku swojego zespołu w najbliższy czwartek przeciwko Broendby Kopenhaga. Adriana Paluchowskiego, który strzela gola za golem, czy Marcina Mięciela, prezentującego się tak, jak od napastnika wymaga tego szkoleniowiec. Faworytem do wygrania tej rywalizacji mimo wszystko pozostaje ten drugi, choć 21-latek mocno naciska bardziej doświadczonego kolegę. - Myślę, że o tym, kto zagra przeciwko Broendby zadecyduje postawa na treningach przed tym spotkaniem - mówi Paluchowski.
Mają inne zalety
Mięciel to zawodnik, który w polskich realiach znacznie wyróżnia się ponad przeciętność. Choć od początku przygotowań prezentował się nie najlepiej, to swoje umiejętności pokazał w Kopenhadze. Para stoperów Broendby musiała się sporo napracować, aby zabrać mu piłkę. I w większości pojedynków to legionista był górą. Jeśli miałby większe wsparcie od środkowych i bocznych pomocników, to być może Duńczycy nie osiągnęli by tak dużej przewagi i Jan Mucha nie musiałby ratować drużyny. Natomiast gorzej było już pod samą bramką. Mięciel dwukrotnie stanął przed szansą pokonania Stephana Andersena, ale żadnej z nich nie wykorzystał. Choć należy przyznać, iż nie były to jakieś idealne okazje do strzelenia gola.
Z Paluchowskim jest dokładnie odwrotnie. Wprawdzie wyciąga za sobą obrońców rywali, jednak przyjęta przez niego piłka często odskakuje zbyt daleko, co kończy się stratą i możliwością kontrataku przeciwnika. Za to jeśli już dochodzi do sytuacji strzeleckiej, a tych ma w każdym meczu sporo, to je wykorzystuje. - I chwała mu za to, ale musi jeszcze dużo pracować nad sobą. Nie potrafi grać ciałem, zastawia się na prostych nogach, co wykorzystują rywale. Jeśli tego nie poprawi, to pewnego poziomu nie uda mu się przeskoczyć. Ale to taki typ napastnika, który za każdym razem ma sytuacje do strzelenia gola. To ważne dla graczy z linii ataku - mówi Urban o mocnych i słabszych stronach Paluchowskiego.
Po stronie Mięciela jest przede wszystkim doświadczenie zdobyte przez 15 lat gry, a właśnie na ten element szkoleniowiec wicemistrzów Polski zwraca uwagę w europejskich pucharach. Dlatego w lidze pozwolił sobie na eksperymenty, przeciwko Broendby takowych już nie będzie.
A może obaj?
Odkąd Urban objął Legię stosuje ustawienie z jednym klasycznym napastnikiem, wspomaganym przez drugiego ofensywnie grającego zawodnika, takiego łącznika pomiędzy formacją pomocy i ataku. Jednak od dawna zapowiada, że jeśli tylko będzie miał do dyspozycji dwóch napastników w wysokiej formie, to w podstawowym składzie wystawi obu. Tyle, że latem po raz kolejny szyki pokrzyżowały mu urazy. Tym razem Takesure Chinyamy i Bartłomieja Grzelaka. - Kiedy graliśmy mecze kontrolne miałem do dyspozycji tylko Paluchowskiego, bo Marcin nadrabiał zaległości treningowe. Ale kiedy dwójka lecząca urazy wróci do pełnej sprawności, to prawdopodobnie w wielu spotkaniach wystawię dwóch napastników - twierdzi szkoleniowiec. Nie stanie się to raczej w meczu przeciwko Duńczykom, choć ma dwójkę atakujących w dobrej dyspozycji i jeszcze Sebastiana Szałachowskiego. Dlaczego? Bo korzystny wynik z pierwszego spotkania powoduje, że Broendby ma odrabiać straty, a Legia może skoncentrować się na destrukcji i wyprowadzaniu kontr.
Autor: Adam Dawidziuk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.