Młodzi w Legii nie mają lekko
12.12.2006 16:32
Warszawska Legia trwoni majątek na transfery piłkarzy, którzy - najdelikatniej rzecz ujmując - nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Kto wie czy większym problemem nie jest jednak trwonienie talentu młodych, zdolnych piłkarzy przewijających się przez Łazienkowską. Największe emocje, nie tylko wśród kibiców, wzbudza <b>Marcin Smoliński</b>. - czytamy w dzienniku "Metro".
Ponad dwa lata temu młody chłopak z Bródna przebojem wdarł się do podstawowego składu. Grał widowiskowo, strzelał piękne gole (jak ten w meczu Pucharu UEFA z Austrią Wiedeń). Pojawiły się opinie, że Legia ma wreszcie następcę Leszka Pisza. Co więksi optymiści widzieli w nim drugiego Kazimierza Deynę. "Smoła" nabawił się jednak kontuzji pleców, a po długim rozbracie z piłką nie znalazł uznania w oczach trenera Dariusza Wdowczyka. - Nie chcę zwalać wszystkiego na plecy, ale kiedy w klubie pojawił się trener Wdowczyk, ja nie mogłem mu pokazać, co potrafię - wspomina 21-letni pomocnik.
"Wdowiec" bez żalu wypożyczył go do Odry Wodzisław. Smoliński grał tam bezbarwnie, był wyraźnie przygaszony. Nic dziwnego, że na Śląsku też już go nie chcą. Wypożyczenie dobiegło końca, a Legia prawdopodobnie znów gdzieś piłkarza odda. Dlaczego w klubie nikt nie chce dać drugiej szansy młodemu zawodnikowi? - Nie wiem, pewnie trener ma inną koncepcję - wymiguje się od odpowiedzi Marcin, po chwili dodaje:- W Legii zawsze liczył się tylko wynik, tu nie ma czasu na naukę.
Równi i równiejsi
Czy Smoliński ma rację? Okazuje się, że przy Łazienkowskiej są piłkarze, którzy wciąż się "uczą". Elton dostał drugą szansę, choć rozbijał się po pijaku samochodem. Junior, choć na jesieni nic nie pokazał, na wiosnę będzie mógł walczyć o miejsce w składzie. W wielu klubach po fochach, jakie stroił Edson, Brazylijczyk już dawno szukałby nowego klubu.
- Jeśli obcokrajowcy są lepsi, niech grają - uważa Smoliński. Czy są lepsi? Na to pytanie piłkarz nie chce odpowiadać.
Odważniejszy jest Leszek Pisz. Legendarny pomocnik nie owija w bawełnę: - Jeśli ja byłbym trenerem, przychylniejszym okiem patrzyłbym na Polaków. Jeśli ktoś miałby być forowany w klubie, to chyba właśnie oni. Na całym świecie stawia się na swoich - nie kryje Pisz.
W Legii wielkie nadzieje wiązano też z Maciejem Korzymem i Jakubem Rzeźniczakiem. Mało kto pamięta, że trener Jacek Zieliński w podstawowym składzie widział Marcina Klatta kosztem Marka Saganowskiego. Inną gwiazdą ataku miał być Dariusz Zjawiński. Poza Rzeźniczakiem (z różnym skutkiem gra na wypożyczeniu w Widzewie) wszyscy wyżej wymienieni pracują na razie na miano zmarnowanych talentów.
Ostrożnie z tymi talentami
- Wokół tych piłkarzy, szczególnie Smolińskiego, było za dużo szumu. Media, a z nimi kibice, zrobili z tych chłopaków gwiazdy już po jednym meczu - twierdzi Pisz, kapitan Legii z połowy lat 90. Bohater meczów Ligi Mistrzów zwraca też uwagę, że talent i umiejętności piłkarskie to nie wszystko. - Trzeba mieć sporo oleju w głowie i mnóstwo samozaparcia, by przy Łazienkowskiej coś osiągnąć - podkreśla.
Jednak może młodym piłkarzom najzwyczajniej w świecie brakło umiejętności, by przebić się w Legii. - Byłbym ostrożny ze skreślaniem tych chłopaków, wypisywaniem, że może wcale nie byli tak dobrzy. Dlaczego? Bo dwa, trzy lata temu mówiono tak o Radosławie Matusiaku.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.