Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mocni na ligę, ale nie na Lecha

Mariusz Ostrowski

Źródło: Życie Warszawy

08.12.2008 06:54

(akt. 18.12.2018 13:30)

Na koniec 2008 roku Legia i Polonia zasłużenie odgrywają ważne role w walce o mistrzostwo Polski, jednak minimalnie ustępują Lechowi. Również zasłużenie. Nie szczędzono pochwał pod adresem Legii i nowej Polonii, ale na koniec roku, mimo niezmiennej obecności tych zespołów w czołówce, lukrowania będzie mniej. Choćby dlatego, że warszawskie drużyny miały wyraźną zadyszkę w pierwszej połowie listopada i dały się wyprzedzić poznańskiemu Lechowi, potrafiącemu pogodzić porywającą grę ze skutecznością.
Legia, czyli bez ukłonów Przed piłkarzami wspaniale finiszującej Legii (cztery zwycięstwa z rzędu) położylibyśmy czerwony dywan, kłaniali się w pas i machali z uniżeniem kapeluszami, gdyby nie wydarzenia sprzed miesiąca. O ile porażkę z GKS Bełchatów można od biedy wytłumaczyć, o tyle wpadka w Bytomiu zakrawała na kpinę. Bo czym, jeśli nie zakpieniem z kibiców i własnych umiejętności, można wytłumaczyć marazm większości uczestników tamtego „wydarzenia”? W ogóle w przypadku Legii dominują ambiwalentne odczucia. Z jednej strony świetny transfer Macieja Iwańskiego, z drugiej niedopuszczalna na tym poziomie pomyłka z hiszpańskim desantem. Z jednej strony 12 goli Takesure’a Chinyamy, z drugiej irytująca chwilami skuteczność napastnika z Zimbabwe (bardzo słabe występy w Poznaniu, Bełchatowie i Bytomiu). Z jednej strony coraz lepsza forma Jakuba Wawrzyniaka, z drugiej równia pochyła Rogera i Edsona. Dobrze, że w drużynie są Inaki Astiz, Dickson Choto i Jan Mucha, bo dzięki nim pojęcie „stały wysoki poziom” pozostało w Legii aktualne. To nie jest sensacja Polonia wygrywała często, ale nie miała dobrej prasy, co zarzucał dziennikarzom trener Jacek Zieliński. Skąd ta ostrożność mediów w kreowaniu zespołu z Konwiktorskiej na rewelację rozgrywek? Po pierwsze, trudno uznać trzecie miejsce po 17 kolejkach za sensację, skoro grający w podobnym składzie Groclin też był trzeci na koniec poprzedniego sezonu. Po drugie, zwycięstwa Polonii wzbudzały szacunek, ale ich styl już nie. Podopieczni Jacka Zielińskiego grali z polotem w sierpniu i we wrześniu. Od remisu z Cracovią coś się zacięło. Wreszcie po trzecie, bezpośrednie konfrontacje z Lechem (0:2), Wisłą (0:2) i Legią (0:4 w Pucharze Ekstraklasy) pokazały, że zespół z Konwiktorskiej jest słabszy od czołówki naszej ligi. Utrzymuje się w niej dlatego, że ma świetną defensywę (Jodłowiec, Mynar) i opanował rzadką (przykład Wisły) sztukę wygrywania z najsłabszymi. Reasumując – brawa za miejsce na „pudle”, ale solidne podstawy Groclinu kupionego przez Józefa Wojciechowskiego zostały zbudowane dużo wcześniej. Dwubiegunowa ekstraklasa (sześć drużyn walczy o tytuł, osiem broni się przed spadkiem) gwarantuje emocje na wiosnę. W Legii i Polonii celem jest mistrzostwo, więc po zakończeniu sezonu co najmniej jeden ze stołecznych klubów będzie lizał rany. Biorąc pod uwagę możliwości poznańskiego Lecha, kładziemy akcent na słowa „co najmniej jeden”. Legia w pigułce Sezon Iwańskiego i Muchy, transferowe wpadki - Najlepszy mecz: Legia – Wisła Kraków (26 października) 2:1. Bramki dla Legii zdobyli Bartłomiej Grzelak i Takesure Chinyama po podaniu tego pierwszego. - Najgorszy mecz: Odra Wodzisław – Legia (17 sierpnia) 2:0. To był minimalny wymiar kary. Podopieczni Jana Urbana mogli wówczas przegrać o wiele wyżej. - Najlepszy zawodnik:Maciej Iwański. Gdyby nie jego postawa, Legia z pewnością zdobyłaby o wiele mniej bramek. Choć sam strzelił tylko dwie (Polonii Warszawa i Śląskowi Wrocław), to po jego znakomitych podaniach gole dla Legii zdobywali inni piłkarze. Na pochwałę zasługuje też bramkarz Jano Mucha, którego interwencje wielokrotnie ratowały Legię przed porażką. W 17 meczach zaledwie 10 razy musiał wyciągać piłkę z siatki. Mniej goli (9) straciła tylko Polonia Warszawa. - Największe rozczarowanie: poza Inakim Astizem cały hiszpański zaciąg z Mikelem Arruabarreną na czele. Ci piłkarze nie zaprezentowali nic rewelacyjnego, za to mają pokaźne kontrakty. Innym rozczarowaniem jest bardzo słaby występ w rozgrywkach Pucharu UEFA. - Największa niespodzianka:Powrót do zespołu Hiszpana Inakiego Astiza, który jest jednym z filarów obrony stołecznej drużyny. A poza drużyną: rozpoczęcie budowy stadionu. - Najlepszy strzelec:Takesure Chinyama – 12 goli w ekstraklasie, choć patrząc na liczbę niewykorzystanych sytuacji, powinien strzelić co najmniej dwa razy więcej bramek. - Najlepszy asystent:Maciej Iwański (10). Dodatkowo mnóstwo podań, od których zaczynały się „bramkowe“ akcje. - Najdłużej grający: Jano Mucha – 1530 minut. Bramkarz Legii wystąpił we wszystkich 17 spotkaniach ligowych przez 90 minut. - Optymalna jedenastka:Mucha – Rzeźniczak, Astiz, Choto, Wawrzyniak – Radović, Vuković, Iwański, Roger, Rybus – Chinyama. - Największe wyzwanie na przerwę zimową:znaleźć prawdziwego snajpera, który będzie choć troszkę skuteczniejszy od Takesure Chinyamy oraz zawodnika o podobnych umiejętnościach jak Edson, ale mniej podatnego na kontuzje. Wyzwaniem będzie też powrót do pełni sił i dawnej formy Sebastiana Szałachowskiego. - Najwięcej żółtych kartek w ekstraklasie:Miroslav Radović (5). Większość otrzymał jednak nie za ostrą grę, ale za dyskusję z sędziami i próby wymuszenia rzutu karnego. - Najwięcej czerwonych kartek:w dotychczasowych meczach ekstraklasy piłkarze Legii nie zobaczyli żadnej czerwonej kartki. Jedyny kartonik w tym kolorze ujrzał Roger, ale podczas meczu z FK Moskwa w eliminacja do fazy grupowej rozgrywek o Puchar UEFA.

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.