Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mogli kupić Matusiaka?

Robert Balewski

Źródło:

22.08.2006 08:00

(akt. 25.12.2018 03:39)

Mogli kupić rewelację polskiej ligi za 250 tysięcy euro, ale woleli wyrzucić pieniądze na słabiutkiego Serba za 800 tysięcy. Tak majstrowali przy składzie obrony, że na jutrzejszy mecz z Szachtarem wybiegnie albo junior, albo kulejący <b>Dickson Choto</b>. Przesadzili ze sprowadzaniem Brazylijczyków i drużyna rozpadła się na dwa obozy. Oto Legia 2006. Legia, która z każdym dniem sypie się coraz bardziej.
Przed sezonem warszawianie pilnie poszukiwali napastnika. Już wtedy widać było, że eksploduje talent Radosława Matusiaka z GKS Bełchatów. "Radomatu" strzelił wiosną 7 goli i był jedną z rewelacji ekstraklasy. Legia niby go chciała, ale na tym się skończyło. A Matusiak był do wzięcia za 250 tysięcy euro! Gotowy 24-letni napastnik, świetny technik, za takie pieniądze to prawdziwa okazja. Bo nikomu nie chciało się zadzwonić - Były w klubie wewnętrzne rozmowy na temat Matusiaka, nawet się do niego przymierzaliśmy, ale zabrakło determinacji, żeby doprowadzić sprawę do końca. Z tego, co wiem, nawet nikt do Matusiaka nie zadzwonił - przyznaje osoba blisko związana z Legią. Matusiak został więc w Bełchatowie, dostał podwyżkę i podniesiono mu o 50 tysięcy euro kwotę, za którą może odejść - teraz to 300 tysięcy, co i tak czyni z niego bardzo łakomy kąsek. Warszawianie woleli wydać 800 tysięcy na Serba Miroslava Radovicia, który nie jest wart nawet połowy tej kwoty. Radović miał kiwać jak Ronaldinho, ale jest między nimi drobna różnica: przy swoim dryblingu Serb albo traci piłkę, albo przewraca się o własne nogi. Przy czterech Brazylijczykach robi się niebezpiecznie Kolejna bolesna wpadka Legii dotyczy Brazylijczyków. Niby apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale łatwo się przejeść. Jak było ich dwóch (Edson i Roger), to wszystko świetnie się układało. Doszli dwaj kolejni (Hugo i Elton) i zrobił się kłopot, bo szatnia Legii podzieliła się na polską i brazylijską. A przecież sam Mariusz Piekarski, który sprowadza ich do Polski, ostrzegał - na przykładzie Pogoni - że co za dużo, to niezdrowo. - Brazylijczyków może być w zespole maksymalnie trzech, czterech. Trzeba uważać, żeby nie zachwiać proporcji. Latynosi są czasem nieodpowiedzialni. Kiedy wstawia się czterech Brazylijczyków do składu, zaczyna robić się niebezpiecznie. Pięciu to już krok w stronę samobójstwa - tak mówił Piekarski pół roku temu w wywiadzie dla "Super Expressu"! Niestety, na Łazienkowskiej o tym nie pomyśleli. Wdowczyk dobił Dicksona Do tego dochodzi katastrofa z obrońcami. Aż czterech defensorów leczy kontuzję, a najlepszemu z nich, Dicksonowi Choto, trener Wdowczyk "pomógł" się załatwić. W meczu z Bełchatowem Choto skręcił kostkę, ale Wdowczyk nie ściągnął go z boiska i Dickson prawie pół meczu grał z kontuzją. Efekt? Prawdopodobnie nie zagra z Szachtarem, co przy kontuzjach Szali i Hugo stawia Legię w bardzo trudnej sytuacji. Przydałby się Moussa Ouattara, ale to kolejny przykład nieporadności w Legii. Piłkarz, którego warszawianie wyciągnęli znikąd, gdy ten był bezrobotny, wypiął się po roku na klub i dał nogę do Kaiserslautern, a mistrzowie Polski nie zarobili na nim ani grosza. Działaczom Legii wydawało się, że sprytnie skonstruowali jego umowę, ale ostatecznie sprytny okazał się Ouattara, a warszawianie zostali z ręką w nocniku. I kto wie, kiedy uda im się tę rękę z nocnika wyjąć.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.