Pilka
fot. Marcin Szymczyk

Może się nie znam… krytykanctwo

Redaktor Jerzy Zalewski

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

22.08.2020 11:45

(akt. 22.08.2020 13:52)

Pierwszy mecz eliminacji do Ligi Mistrzów za nami. Cel został osiągnięty, jest awans do drugiej rundy. W kolejnym meczu na Łazienkowską powróci Henning Berg prowadzący mistrza Cypru, Omonię Nikozja. Zatem poprzeczka w skali trudności idzie w górę. Mimo awansu w słabym stylu paradoksalnie w kolejnym meczu może być… łatwiej!

Tuż po meczu przetoczyła się fala krytyki wobec postawy Legii. Trudno z nią polemizować, bo faktycznie warszawscy gracze swoimi poczynaniami straszliwie męczyli siebie i widzów. Jednak wieszczenie wszem i wobec, że Legia nic w tym roku nie osiągnie, tylko na podstawie tych 90 minut, jest niesprawiedliwie. Dziennikarze i goście w studio TVP pastwili się nad legionistami zupełnie zapominając o okolicznościach i momencie sezonu. A to nie jest przypadek, że ten mecz wyglądał właśnie tak. Mistrzowie Irlandii Północnej przez długi czas nie grali, do tego są słabsi technicznie, taktycznie, ale ambicją ani wybieganiem legionistom nie ustępują. Stąd postawienie na taktykę „autobusu” we własnym polu karnym i dopracowanie stałych fragmentów gry. I niestety byli bliscy osiągnięcia celu, bo wobec rozgrywania tylko jednego meczu, bez możliwości rewanżu, tylko taka taktyka dawała im szanse na awans. A ile można osiągnąć z pozycji „under doga” pokazał przypadek Lyonu odprawiającego w drodze do półfinału Juventus oraz Manchester City.

Z kolei po legionistach było widać, że to dopiero początek sezonu. W jednym z ostatnich tekstów podkreślałem znaczenie zespołowości przy budowie drużyny na eliminacje, szczególnie w tym sezonie. Niestety mimo, że w pierwszym składzie było tylko dwóch nowych zawodników, Legia nie wyglądała jak drużyna. Brakowało składnych akcji i reakcji na taktykę przyjętą na rywala. Spodziewałem się więcej dośrodkowań, a nawet kąśliwych wstrzeleń piłki w pole karne na tzw. „bilard”. Przeciw skomasowanej obronie skutek mogą też przynieść strzały z dystansu, co ostatecznie raz zrobił Jose Kante i dał Legii wygraną i awans. Ale okazji do uderzeń było o wiele więcej, jednak zabrakło decyzji o strzale. Dlaczego?

Wydaje się, że w miarę upływu czasu rosła presja, z którą nie wszyscy piłkarze sobie radzili. Woleli podawać do boku, grać bezpiecznie. Jak oczekiwać zespołowości, gdy nerwy powodują trudności w opanowaniu piłki? Gdy brakuje celności zagrań? Przykładem był Paweł Wszołek, gdy w drugiej połowie przy linii bocznej nie opanował niezbyt trudnego podania i piłka wyszła na aut. Ale niemal wszystkim piłka uciekała. Świadomość oczekiwań i faktu, że jeden mecz decyduje o wszystkim wyraźnie przeszkadzały legionistom, a im mniej czasu do końca, tym było gorzej. Całe szczęście, że Kante dał w końcu upragnioną bramkę, ale nawet ona nie zapewniła spokoju – Legia osłabionemu rywalowi pozwalała na zbyt wiele w ofensywie.

Te eliminacje są dla nas ekstremalnym przeżyciem. Oczekiwania wciąż są takie, jak byśmy należeli do elity piłkarskiego świata, a chyba wszyscy zapomnieli, że nasza klubowa piłka obecnie znajduje się na dnie profesjonalnego grania. Zobaczymy jak wypadną inne polskie kluby, jednak nawet Legia w ostatnich sezonach nie potrafiła dotrzeć do fazy grupowej europejskich pucharów. Już od dawna mecze pierwszej rundy są dla Legii trudne, bo to ciągle okres przygotowawczy i dochodzenie do formy, kwestia czucia piłki i świeżości. Wielu kibiców wskazuje na innych faworytów eliminacji, którzy wysoko odprawili rywali, ale nie wiem czy oglądali te mecze i czy przegrani również murowali pole karne, czy jednak zagrali nieco bardziej otwarcie? Tak Czy inaczej celem było zwycięstwo i awans, a styl był sprawą drugorzędną.

Henning Berg jest dobrym strategiem więc może powtórzyć taktykę Linfield, a wykonawców ma lepszych. Jednak jeśli jego Omonia zagra inaczej, bardziej otwarcie, to jest szansa, że zobaczymy znacznie lepszą Legię. Upływający czas między meczami powinien działać na korzyść legionistów, forma powinna iść w górę, pewność siebie również. Bądźmy optymistami i dajmy wsparcie, zamiast wytykać palcami i jedynie wymagać. Każdego to spotkanie wymęczyło, ale trzeba na sezon spojrzeć nieco z dystansem i zrozumieniem. Cierpliwość popłaca i nie ma co popadać w skrajne nastroje po jednym słabym meczu.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.