Pilka
fot. Marcin Szymczyk

Może się nie znam... Uczeń nie przerósł mistrza

Redaktor Jerzy Zalewski

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

28.08.2020 10:50

(akt. 28.08.2020 13:47)

Niestety Liga Mistrzów w tym sezonie musi się obyć bez Legii. Czy będzie nas tam brakować? Jeśli się odpada z niepełnym mistrzem Cypru, to nie nikt za nami płakać nie będzie. Kilka lat temu Aleksandar Vuković podpatrywał Henninga Berga, jednak nie udało mu się przechytrzyć Norwega. Legia odpadła i co gorsza, w słabym stylu.

Obie ekipy prezentowały taki poziom gry, że przy innym arbitrze w zasadzie można by od razu ogłosić konkurs rzutów karnych. Dlaczego? Warsztat Henninga Berga miał być sztabowi Legii doskonale znany, a co za tym idzie Omonia nie mogła Legii niczym zaskoczyć. I chyba rzeczywiście tak się stało. Ale czy Legia czymkolwiek zaskoczyła ekipę trenera Berga? Chyba tylko tym, że mocno ułatwiła rywalom zadanie. Błędy w ustawieniu, mnóstwo strat szczególnie przy wprowadzaniu piłki, do tego presja paraliżująca zamysły legionistów. Za to Omonia bardzo cierpliwie realizowała swój pomysł na to spotkanie. Mając po godzinie przewagę jednego gracza wcale nie szturmowała, lecz coraz bardziej spychała Legię pod własne pole karne nie ryzykując kontry. Rywale świadomi przewagi czekali na dogrywkę i na błędy zmęczonych warszawiaków. Doczekali się szybciej niż się spodziewali. A potem pomógł pan z gwizdkiem…

Nie rozumiem braku VARu w rozgrywkach Ligi Mistrzów nawet, jeśli to eliminacje. Ale VAR nie przeniósłby pierwszej żółtej kartki z Lewczuka na Gwilię, ani nie anulowałby następnej. Mógłby za to dać przynajmniej jedną bezpośrednią czerwoną za brutalne faule rywali, a już na pewno dałby rzut karny Legii przy stanie 0:1. Jednak pamiętajmy, że rzut karny to nie jest jeszcze gol. Po stracie bramki legioniści wreszcie zaczęli grać z polotem, choć nieskutecznie. Ten zryw nie zmienił ogólnego obrazu meczu, w którym jedynie Boruc i Luquinhas stanęli na wysokości zadania. Legioniści wypadli bardzo słabo i odpadli, bo mimo postawy sędziego nie byli drużyną lepszą. Zbyt wielu zawodników jest dalekich od optymalnej dyspozycji, by skutecznie stawić czoła doświadczonym, grającym z żelazną konsekwencją rywalom. To bardzo gorzka pigułka do przełknięcia.

Odpadliśmy z Ligi Mistrzów, ale nie ona była celem. Celem jest faza grupowa Ligi Europy. Champions League była kołem ratunkowym do osiągnięcia celu, niestety przedwcześnie odrzuconym. Teraz czekamy na kolejne losowanie. Do grupowych rozgrywek są jeszcze dwa mecze, bo w obu nie będzie rewanżu, więc tym istotniejsze będzie kogo i gdzie przydzieli nam los. Ale najwięcej zależy teraz od tego, jak trener Vuković wykorzysta przerwę na reprezentację i kogo będzie miał do dyspozycji. Czas powinien działać teraz na jego korzyść – forma powinna rosnąć, kilku zawodników wróci do zdrowia, możliwości wzrosną. Główny cel wciąż da się osiągnąć, ale nie ma już miejsca na żadną pomyłkę. Tak naprawdę największym przeciwnikiem Legii jest wciąż sama Legia. Końcówka meczu z Omonią pokazała, że wystarczy jedynie uwolnić głowy piłkarzy, by ci zaczęli pokazywać to, co niewątpliwie potrafią. Trener Berg umiejętnie zdjął presję ze swoich podopiecznych. Trener Vuković jest pojętnym uczniem, oby na czas odrobił ostatnią lekcję.

Polecamy

Komentarze (196)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.