Domyślne zdjęcie Legia.Net

MŚ [cz. 13]: Canarinhos

Marcin Szymczyk

Źródło:

13.06.2002 23:55

(akt. 05.01.2019 18:51)

Piękny, radosny futbol i grad bramek zobaczyli kibice na meczu Brazylia - Kostaryka. Festiwal strzelecki rozpoczął już w 10 minucie Marin. Brazylia objęła prowadzenie. Fani Canarinhos nie zdążyli nacieszyć się jedną bramką a już padła następna. Trzy minuty później na 2:0 podwyższył Ronaldo, wykańczając składną akcję całego zespołu. W 38 minucie byliśmy świadkami najpiękniejszej bramki tych mistrzostw. Do dośrodkowania Cafu ślicznie złożył się Edmilson i nożycami zdobył piękną bramkę. Fenomenalny strzał i szalona radość piłkarzy w żółtych strojach. Euforię przeciwników natychmiast wykorzystali Kostarykańczycy i grający w Premierschip Paolo Wanchope zmniejszył rozmiary porażki. 3:1. Po przerwie do ataku rzucili się Ci którzy przegrywali. Efektem tego był słupek a potem bramka Gomeza. 3:2 i nadal w natarciu Kostaryka. Zapomniała jednak w pewnej chwili o obronie i skrzętnie wykorzystali to Brazylijczycy. Najpierw Rivaldo na 4:2, a później Junior na 5:2. W końcówce szansę na bramkę miał jeszcze Wanchope ale trafił w poprzeczkę. Drugim meczem w tej grupie było spotkanie Turcja - Chiny. Tu wszystko się rozstrzygnęło w pierwszych dziesięciu minutach. Najpierw bramkę zdobył Hasan Sas, a dwie minuty poźniej Bulent. To uspokoiło grę. Przewaga w polu była po stronie Turków, ale kolejna bramka padła dopiero w 85 minucie. Jej strzelcem był Umit Davala. 3:0. Z grupy wychodzą kolejno Brazylia i Turcja Później oglądaliśmy bardzo ciekawy mecz Meksyk - Włochy. Meksyk grał bardzo mądry, dojrzały i techniczny futbol. W przebiegu całego spotkania zrobił dużo korzystniejsze wrażenie niż Włosi. Po strzale Borgettiego ojczyzna buritos objęła prowadzenie 1:0. W tym momencie Italia odpadała z turnieju. Podopieczni Trapatoniego atakowali jak mogli, ale przy znakomitej grze Meksykanów mogli nie wiele. Zdobyli wprawdzie dwie bramki po strzłach Inzaghiego i Vieriego ale obie nie uznane, gdyż sędzia pokazał pozycję spaloną. Kto wie czy Włosi nie pakowali by się teraz w hotelu, gdyby nie wejście na kwadrans przed końcem na murawę Allesandro Del Pierro. Zawodnik Juventusu rozruszał ofensywę i sam zdobył gola dającego awans w 85 minucie. Wielki Alex i 1:1. Wynik ten premiował południowców, gdyż w równocześnie rozgrywanym spotkaniu Ekwador - Chorwacja niespodziewanie wygrali Ci pierwsi 1:0 po golu Mendeza w 48 minucie. Z grupy awansowali kolejno Meksyk i Włochy.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.