Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mucha: Bardzo chciałbym grać w Anglii

Marcin Szymczyk

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

30.12.2009 10:14

(akt. 16.12.2018 17:19)

- Dostałem poważną ofertę przedłużenia kontraktu z Legii. Nie jest jednak prawdą, ze podjąłem decyzję, iż zostaję w Warszawie. Nie otrzymałem w klubie żadnego ultimatum, nikt na mnie nie naciska. Jestem traktowany z odpowiednim uznaniem i właśnie tak to powinno wyglądać. Na razie zastanawiam się. Mam kilka propozycji. Być może podpiszę nowy kontrakt z Legią, może odejdę w czerwcu, a może już teraz, zimą. Jeszcze nie podjąłem decyzji - mówi w rozmowie z z Dziennikiem Gazeta Prawna Jan Mucha.

Zdradzi pan, jakie kluby się panem interesują?

- Nie mogę. Mam ważny kontrakt z Legią, jeszcze przez kilka dni nie mogę podejmować żadnych negocjacji z innymi klubami. Od menedżera jednak wiem, że jest zainteresowanie.


Hipotetycznie - gdyby sam mógł pan wybrać sobie nowy klub, to która liga interesowałaby pana najbardziej?

- Zawsze powtarzam, że liga angielska. Ciężka liga, ale najbardziej mi odpowiadająca. Bardzo bym chciał kiedyś w niej zagrać.

To byłby pan kolejnym wychowankiem trenera Dowhania, który zagra na Wyspach Brytyjskich.

- Mam dla niego wielki szacunek. To świetny trener i jeszcze lepszy człowiek. Miejsce, w którym się teraz znajduję, zawdzięczam właśnie jemu. To szkoleniowiec, który miał zdecydowanie największy wpływ na moją karierę.


W czerwcu poleci pan do RPA na mistrzostwa świata. Z jakimi nadziejami?

- Najważniejszy będzie pierwszy mecz turnieju z Nową Zelandią, oby udało się go wygrać. Myślę, że możemy powalczyć o wyjście z grupy (są w niej także Włochy i Paragwaj - red.). Nie będę mówił, że na pewno nam się to uda, ale mamy ciekawy, bardzo młody zespół, który stać na wiele.

Jak to się w ogóle stało, że wy tam zagracie, a Polska nie? Wierzył pan przed rozpoczęciem eliminacji, że tak się może stać?

- Myślę, że nasza drużyna tworzy kolektyw. To było naszym największym atutem. A w awans wierzyłem od samego początku. Gdybym nie wierzył, to nie grałbym w kadrze.


Często przypominał pan potem kolegom z Legii grającym w reprezentacji wynik meczu Polska - Słowacja?

- Nie, przyjąłem go spokojnie, bo Polska nie miała już przed tym meczem żadnych szans na awans. Może inaczej by było, gdybyśmy walczyli o grę na mundialu między sobą. Wtedy każdy chciałby wygrać, tak samo ja jak Kuba Rzeźniczak czy Maciek Iwański.

Teraz na Słowacji jesteście bohaterami narodowymi, a pan największym ze wszystkich. Jak się pan z tym czuje?

- Tak się niestety złożyło (śmiech). To prawda, że wcześniej w ojczyźnie nie odbierano mnie w ten sposób. Ale nie napinam się. Jestem takim, jakim byłem przed wywalczeniem awansu. A że ludzie chcą mnie poznać, porozmawiać - to jest miłe, nie przeszkadza mi to.

Jak pan kończy ten udany dla siebie rok, co pan będzie robił w sylwestra?

- Niedawno wróciłem z Egiptu, ale jeszcze nie do Polski. A co robię w sylwestra? Nic. W ogóle nic. Nie mam żadnych planów.

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.