Mucha wierzy w mistrzostwo
07.09.2007 04:40
Z meczu na mecz statystycy dodają bramkarzowi Legii – 25-letniemu <b>Janowi Musze</b> – kolejne minuty bez puszczenia gola w ekstraklasie. Uzbierało się ich już 599. Sam zainteresowany przyznaje, że ich nie liczy. Mówi, że najważniejsze jest zwycięstwo drużyny. Jak na razie, było dwóch bramkarzy, którzy osiągnęli lepszy wynik od Muchy – zmarły przed pięcioma laty <b>Władysław Grotyński</b> – 762 minuty (sezon 1969/70) i <b>Grzegorz Szamotulski</b> – 638 minut (1998/99).
Ostatni raz słowacki bramkarz Legii musiał wyciągać piłkę z siatki 22 maja w meczu z Odrą w Wodzisławiu (2:1 dla Legii). Od tego czasu w ekstraklasie nikt go nie pokonał.– Oczywiście cieszę się z tego, ale ważniejsze jest, że w sześciu kolejkach nie straciliśmy punktu. Ale to zasługa całego zespołu. Co jest moim głównym atutem? Myślę, że refleks – mówi Mucha, który do Legii trafił 3 lipca 2005 roku ze słowackiego MSK Żilina. W lipcu tego roku przedłużył kontrakt ze stołecznym klubem do końca czerwca 2010 roku.
Malkontenci zarzucają mu słabą grę na przedpolu. – Wiele osób tak twierdziło. Teraz ci sami po meczu w Lubinie (2:0) mówią, że zagrałem super. Długo nie broniłem, ale czuję, że z meczu na mecz nabieram wprawy i doświadczenia – dodaje.
Spacery z dogiem
Na swoją szansę tak naprawdę czekał dwa lata, bowiem Łukasza Fabiańskiego zastępował głównie w meczach Pucharu Polski. – Każdy chce grać. Ja mam ambicję i nie zadowalało mnie siedzenie na ławce rezerwowych, ale cierpliwie czekałem. Teraz robię wszystko, aby zespół nie przegrał. Sam też chcę coś osiągnąć – tłumaczy.Jest skromny i cichy, choć kiedy wchodzi do bramki, zaczyna żyć. Wielu mówi, że ma sporo szczęścia.– Jestem zdrowy, rodzina też jest zdrowa i to jest moje największe szczęście – mówi. – Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Każdą wolną chwilę staram się jej poświęcać.
W Polsce urodził się jego syn Jan Adam, który 16 września skończy dwa lata. Jest jeszcze jeden domownik, któremu "Jano" poświęca sporo czasu. To potężny dog niemiecki.– Na spacery z „pieskiem” głównie chodzę ja, ale często wybieram się z całą rodziną, z żoną i synem – opowiada warszawski bramkarz.
Real Madryt i kadra Słowacji
"Jano" cieszy się, że w końcu regularnie gra w Legii. Pytany o klub, w którym chciałby kiedyś występować, odpowiada bez namysłu. – Wielu chciałoby zagrać w Realu Madryt, ale nie każdy może spełnić to marzenie. Może kiedyś... Na razie daleka droga. Jeśli pojawi się dobra oferta dla Legii i dla mnie z jakiegoś ciekawego klubu, to czemu nie spróbować? Wciąż marzę też o grze w reprezentacji Słowacji. Wierzę, że to marzenie któregoś dnia się spełni. Muszę jeszcze jednak dużo pracować na treningach i dobrze bronić w meczach, aby myśleć o spełnieniu tych marzeń. Przyznam, że zajęcia z trenerem Dowhaniem to wielka przyjemność – komentuje.
Słowaka, jak i innych piłkarzy, ucieszył fakt, że UEFA zawiesiła karę Legii – zakaz gry przez dwa sezony w europejskich pucharach. – W tym sezonie mamy zupełnie inny zespół. Przyszło sporo nowych piłkarzy, wśród nich wielu młodych, ambitnych i głodnych sukcesu. Decyzja UEFA dała dodatkową motywację do walki o mistrzostwo Polski i Ligę Mistrzów. Wierzę, że to osiągniemy – kończy Jan Mucha.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.