News: Muzem Legii - jedyne takie w Polsce

Muzem Legii - jedyne takie w Polsce

Marcin Szymczyk

Źródło: Polska The Times, ekstraklasa.net

09.11.2012 17:21

(akt. 10.12.2018 12:39)

Obecnie w całym kraju jest jedno muzeum poświęcone historii klubu piłkarskiego - na Legii. Nie powstało z inicjatywy klubu, ale dzięki wielkiej pasji i uporowi jednego człowieka – Wiktora Bołby. - Pomysł na muzeum zrodził się bardzo dawno temu. Chodziłem z nim do kilku prezesów, już od czasów pana Romanowskiego. Wszyscy akceptowali ideę, ale odmawiali jej realizacji tłumacząc się brakiem miejsca. A eksponatów mi nie brakowało, bo od dziecka zbierałem wszystko co jest związane z Legią. Później, kiedy zostałem dziennikarzem, zacząłem poznawać coraz więcej ludzi związanych z Legią i pamiątek zrobiło się jeszcze więcej. Zdobywałem je w różny sposób. Niektóre odkupywałem od zawodników, którym nie starczało do pierwszego. Wiadomo, kiedyś piłkarze nie zarabiali tyle, co teraz – opowiada Bołba na łamach Polski the Times oraz w serwisie ekstraklasa.net.

Jego marzenie o muzeum miało w końcu się ziścić. W styczniu 2005 przy Łazienkowskiej odsłonięto pamiątkową tablicę Kazimierza Deyny. O pokaźnej kolekcji pamiątek zebranej przez Bołbę wiedziała grupa kibiców Legii, która poprosiła go o zorganizowanie małej wystawy poświęconej legendarnemu piłkarzowi. Została ona pokazana w pubie pod trybuną Krytą. Inicjatywa bardzo spodobała się ówczesnemu prezesowi Legii Piotrowi Zygo (obecnie ponownie pełni tę funkcję). Bołba wykorzystał szansę i przekonał go do wygospodarowania miejsca na muzeum. Odpowiednia okazała się dawna klubowa świetlica, przemianowana na salon VIP. Rok później, gdy warszawski klub obchodził 90-lecie istnienia, uroczyście otwarto muzeum Legii. Jego kustoszem został oczywiście pan Wiktor. W 2010 roku muzeum zmieniło siedzibę. Na nowym stadionie jego miejsce znalazło się pod Trybuną Północną, czyli Żyletą.


Zapytany o swój ulubiony eksponat, Bołba nie jest w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. - Dla mnie każdy z nich jest ulubiony. Każdy ma swoją odrębną historię. Ludzie czasem pytają się mnie o pracę. Ale to nie praca, tylko pasja. Jako kustosz pracuję praktycznie 24 godziny na dobę. Uczestniczę w różnych aukcjach internetowych, penetruję rynek, jeżdżę na giełdy kolekcjonerów. Utrzymuję kontakty z ludźmi, którzy zbierają pamiątki. Robię co w mojej mocy, by kolekcja nadal się powiększała – zapewnia.


- Niektóre pamiątki po Kazimierzu Deynie wyjmowałem wprost ze śmietnika. Kiedy dowiedziałem się, że wyrzucono jego rzeczy, od razu wskoczyłem do kontenera. Ludzie się ze mnie śmieli, a ja znalazłem tam wiele dokumentów, dyplomów czy listów od kibiców. Innym razem na Legii usłyszałem od palacza „Ale fajnie się hajcują rzeczy Deyny”. Mało brakowało, a w szale jego bym wrzucił do tego kotła… Jestem dumny z tego, że udało mi się uratować wiele rzeczy czytelnych dla zwiedzających. Na przykład charakterystyczną marynarkę od garnituru olimpijskiego z 1976, koszulę w paski z Mundialu 1974 czy całą serię krawatów z dużych turniejów – opowiada.


Co jest głównym celem istnienia muzeum według jego kustosza? – Chcę, aby ludzie tu przychodzili i poznawali historię klubu. Niech wizyta w muzeum będzie bodźcem, który zachęci kibiców do pogłębiania swojej wiedzy o Legii – wyznaje. Na brak chętnych nie narzeka. Kolejka do wizyty zajęta jest już do końca roku. – Po cichu marzę o powiększeniu muzeum. Sam pan widzi, eksponatów jest tyle, że nie mieszczą się w gablotach. Muzeum Barcelony było powiększane trzykrotnie. Może i u nas w przyszłości da się wygospodarować jeszcze trochę miejsca? – kończy Bołba.

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.