Na kłopoty "Szalgado"
08.11.2006 03:56
"Hej Szalala, Legia dziś trzy punkty ma!" - śpiewają podczas meczów warszawscy kibice. W tej przyśpiewce zawarta jest cała tajemnica ostatnich zwycięstw mistrzów Polski. Statystyki nie kłamią. Obecność w składzie Legii obrońcy <b>Wojciecha Szali</b> to ostatnio gwarancja zwycięstwa. - twierdzą dziennikarze "Super Expressu", analizując poczynania warszawskiej drużyny w obecnym sezonie.
Wiemy już, dlaczego Legia, po słabym okresie, znowu złapała wiatr w żagle. - Eee tam, to zbieg okoliczności - komentuje odkrycie Szala, ze względu na swoje firmowe zagranie (łokciem w rywala, tak żeby sędzia nie widział) nazywany Łokietkiem.
Coś w tym jednak jest! Legia zaczęła sezon, ogrywając w pierwszej kolejce Cracovię. Później, w spotkaniu z Szachtarem Donieck kontuzji doznał Szala, który na boisko wrócił dopiero po ponad dwóch miesiącach. W tym czasie Legia pogrążyła się w marazmie, który skończył się dopiero, gdy... do składu wrócił "Łokietek".
Przynosi szczęście
Znany z twardej gry obrońca po raz pierwszy zagrał w wygranym 1:0 meczu w Szczecinie z Pogonią. Od tego czasu legioniści wygrali 4 mecze z rzędu. Bilans z Szalą - 16 punktów w 6 meczach. Bez Szali - 8 punktów w 7 spotkaniach...
- Tak? Naprawdę tak jest? Jestem zaskoczony. Nie sądziłem, że tak to wygląda - dziwi się Wojtek. - Ale to przypadek, nie ma się czym podniecać. Choć z drugiej strony, można by pogdybać na ten temat - dodaje po chwili z uśmiechem. - Może rzeczywiście wniosłem do gry doświadczenie i spokój, może moja obecność w składzie mobilizuje kolegów i Legii łatwiej się ze mną wygrywa - zastanawia się.
Wiosną, kiedy Legia po wspaniałym finiszu zdobyła mistrzostwo Polski, Szala również przynosił drużynie szczęście. W sumie w 2006 roku warszawiacy przegrali tylko jeden ligowy mecz, gdy urodzony w Piotrkowie Trybunalskim obrońca był w składzie. To było kończące sezon spotkanie "o pietruszkę" z Wisłą, kiedy pewna już mistrzostwa Legia myślała bardziej o świętowaniu niż o grze.
Może to wszystko zbieg okoliczności. Ale faktem jest, że skromny, pozostający nieco w cieniu kolegów Szala przez ostatni rok był jednym z najpewniejszych punktów warszawskiej drużyny. Piłkarz wciąż jednak pamięta czas, kiedy fani Legii naśmiewali się z niego w czasie meczów, a po kolejnych sezonach miał odejść z klubu, ustępując miejsca lepszym.
- A ja ciągle tu jestem. Czekam na następnych rywali w walce o miejsce w składzie. Myślę, że podzielą los poprzedników - uśmiecha się Szala. - Już wiele razy było tak, że dziennikarze czy nawet osoby w klubie stawiały mnie na pozycji straconej, ale trzeba wierzyć w siebie i się nie poddawać.
Ostatnio mówi się o zmianach w składzie Legii. Ale pozycji Szali nikt już nie podważa.
- I mam nadzieję, że tak będzie jak najdłużej, ja nigdzie się nie wybieram - komentuje "Łokietek".
Legia w sezonie 2006/07
Z Szalą - 16 punktów w 6 meczach
3:1 z Cracovią, 1:1 z Groclinem, 1:0 z Pogonią, 5:0 z Łęczną, 1:0 z Widzewem, 3:2 z Lechem
Bez Szali - 8 punktów w 7 meczach
1:2 z Bełchatowem, 1:2 z ŁKS, 3:2 z Górnikiem, 1:1 z Arką, 5:0 z Wisłą P., 1:3 z Koroną, 1:1 z Wisłą K.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.