Na stadionie można wszystko
30.10.2006 08:40
Stadion piłkarski w Polsce stał się miejscem, gdzie tolerowane są przejawy chamstwa, rasizmu i ksenofobi. Nie ma stadionu, na którym nie śpiewano by obraźliwych piosenek o rywalach. Nawet, jeśli dochodzi do tzw. meczów przyjaźni, to i tak kilka strof zawsze jest poświęconych wspólnemu wrogowi. Przeklina się kibiców wrogich drużyn, piłkarzy, trenerów, właścicieli, sędziów i policję. I znikąd nie słychać choćby jednego nawet najcichszego słowa sprzeciwu.
Plugawy język, plugawe gesty, plugawe transparenty są na porządku dziennym. Przyjęło się, że jeśli na meczu nie ma rozróby, to już jest dobrze. Każdy, kto sprzeciwia się przekleństwom na stadionach jest odsyłany do teatru albo filharmonii. Dla wielu stadion to miejsce, gdzie pokazywanie braku szacunku dla innego człowieka jest przyjętą normą. Nie lubi się Żydów, czarnuchów, pedałów, hanysów, pyr, śledzi, centusiów itd. I każdy bez najmniejszego ryzyka może swoją niechęć otwarcie okazywać.
Dziwi brak reakcji związku, telewizji, sponsorów i piłkarzy. Przecież pełne werbalnej przemocy stadiony nigdy nie zapełnią się wszystkimi, którzy chcieliby obejrzeć mecz i za to zapłacić. W krajach, gdzie futbol jest wielkim biznesem, duży procent widowni stanowią kobiety, na mecze masowo zabiera się dzieci. W Polsce tak nie jest, i to nie tylko przez brak stadionów. Wielu ludzi, którzy nie używają wulgaryzmów (a są jeszcze tacy), nigdy na stadion nie przyjdą i nie zabiorą swoich bliskich. Ich pieniądze nigdy nie trafią do klubów.
W Łodzi znowu doszło do rasistowskich zachowań. Czarnoskórzy piłkarze Legii byli prowokowani przez graczy i kibiców Widzewa. Posypały się wyzwiska i kamienie. I jak zwykle nie będzie żadnych konsekwencji. I dopiero jak się okaże, że ze względu na rasizm i ksenofobię wyrzucą Polskę z jakichś rozgrywek, to się zacznie ogólnonarodowe wyszukiwanie zagranicznych przykładów: że kibice Lazio to coś tam, że chorwaccy to też coś, a tureccy to coś innego. Tylko, że prawda o naszym futbolu jest taka, że nie wnosi on do Europy żadnej wartości, nikt w Europie nie jest nim zainteresowany i w konsekwencji nikt nie będzie go bronił. Skoro nasi piłkarze uprawiają tak jakby inną dyscyplinę sportu (mecz Widzew - Legia versus Milan - Inter), to niech przynajmniej kibice wyróżniają się czymś pozytywnym. Czy mają oklaskiwać rywali? Nie. Wystarczy, że będą tylko dopingować swoich.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.