Na 'Żyletę' tylko z karnetem?
03.10.2005 09:29
Konflikt pomiędzy kibicami a władzami Legii zaostrza się. Podczas meczu z Lechem w Poznaniu szalikowcy znów rzucali race na boisko. – Osoba, która rzuca racę na boisko, to nie kibic, to zwykły łobuz! Dotychczas drużyna pozostawała poza przepychankami. W Poznaniu chuligani posunęli się już za daleko. Nie będzie żadnego pobłażania – komentuje <b>Jarosław Ostrowski</b>, członek zarządu KP Legia.
W 73. minucie po raz pierwszy z sektora zajmowanego przez fanów Legii poleciały race. Sędzia Tomasz Mikulski musiał przerwać mecz. Po chwili spadające na murawę race przerwały akcję stołecznej drużyny. Jedna z nich upadła tuż koło prowadzącego piłkę Aleksandara Vukovicia.
Nie poskutkowały prośby kapitana Legii Łukasza Surmy i trenera Dariusza Wdowczyka. Na boisku lądowały kolejne race . Jedna z nich wybuchła tuż koło Wdowczyka. – Nie chcemy mieć nic wspólnego z kibicami, którzy przychodzą na stadion tylko po to, aby przerwać mecz. Oni nam przeszkadzają – mówił po meczu trener Wdowczyk. Osoby rzucające race mówią, że to protest przeciwko nałożeniu kar na kibiców Legii. – Nie ma mowy o żadnych negocjacjach z chuliganami – mówi twardo Ostrowski. – Nie będziemy sprzedawać biletów na mecze wyjazdowe. Na trybunę odkrytą będą wpuszczane tylko osoby posiadające karnety. Czarny scenariusz to mecze przy pustych trybunach – kończy Jarosław Ostrowski.
Szef kibiców Legii Andrzej „Bosman” Piórkowski nie chciał wypowiadać się na temat zajść w Poznaniu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.